Co to jest inflacja? Najprościej mówiąc – to koszt zepsucia pieniądza, który ponosimy my wszyscy.
To był październik 2019 roku. „The Economist” pisząc „dziś śmiertelny zabójca zaginął” pożegnał inflację. Plaga światowej gospodarki traciła swą moc. Kraje, które zmagały się z niekontrolowanymi cenami należały 3 lata temu do mniejszości.
Uważano nawet, że inflacja jest zbyt niska, jak na wyznaczone cele. Co na to sama zainteresowana? Gdyby oddać jej głos pewnie powiedziałaby, że pogłoski o jej śmierci były przesadzone. Wróciła, a wielu Polaków na pewno jeszcze pamięta naszą hiperinflację i może potwierdzić, że prezydent Reagan nie przesadził ani trochę w opisie zjawiska. Wiemy, jak duży jest koszt zepsucia pieniądza.
Co to jest inflacja?
Co to jest inflacja? Inflacja to ciągły wzrost cen. Szkodliwość inflacji nie jest odkryciem. Nie jest dobrze, gdy jest za niska lub za wysoka. Świadomość jej niszczycielskiej siły miał już Mikołaj Kopernik. Mimo że patrzył wysoko w niebo, to mocno stąpał po ziemi. W XVI wieku „spodlenie monety” wymieniał, jako jedną z czterech głównych przyczyn upadku królestw. Wiedział to też Lenin, ale on spoglądał na inflację z nadzieją. Dla niego była najlepszym sojusznikiem w zniszczeniu systemu kapitalistycznego. Z Leninem zgadzał się John Keynes. Choć akurat ten zwolennik interwencjonizmu państwowego i kreowania popytu, przestrzegał, przed jej skutkami.
„Przez ciągły proces inflacji rządy mogą skonfiskować, w tajemnicy i niepostrzeżenie, istotną część majątku swoich obywateli. (…) Inflacja doprowadza do zubożenia wielu ludzi. Niektórzy dzięki niej się wzbogacają. Ci, którym inflacja przynosi nadzwyczajne zyski (…) stają się spekulantami, których zubożona klasa średni nienawidzi tak samo, jak proletariat” pisał Keynes w 1919 roku w „Ekonomicznych konsekwencjach pokoju”, ostrzegając, że zobowiązania między dłużnikami i wierzycielami, które są fundamentem kapitalizmu, ulegają z powodu inflacji takiemu rozstrojowi, że zdobywanie majątku degeneruje się do hazardu. Dlatego, jego zdaniem Lenin, miał co inflacji rację. Nie ma bowiem pewniejszego sposobu obalenia istniejącego porządku, niż psucie monety.
Dlaczego inflacja jest taka groźna?
Z powodu inflacji nie sposób oszacować kosztu planowanej inwestycji więc wielu przedsiębiorców wstrzymuje się z realizacją takich planów. W rezultacie nie przybywa nowych miejsc pracy. A jak nie ma nowych miejsc pracy, to rośnie bezrobocie. Gdy rośnie bezrobocie, nie ma co iść do szefa po podwyżkę. Nie ma podwyżki, która zrekompensowałaby wzrost cen, to ludzi zaczyna być stać na coraz mniej. Inflacja, która w maju wynosi w Polsce 13,9 proc. pożera nam już prawie półtorej pensji.
Jak inflacja dewastuje się nabywczą naszych wynagrodzeń obrazowo pokazała symulacja ekonomisty, Marcina Zielińskiego. Założył on, że pod koniec 2015 roku gospodarstwo domowe podejmuje decyzję o tym, by odłożyć pieniądze na wkład własny (20 proc.) potrzebny do zakupu mieszkania o powierzchni 60 m2. W Warszawie w IV kw. 2015 roku było to przeciętnie 89,5 tys. zł. W 6 największych poza stolicą miastach (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Wrocław) – 70,6 tys. zł, a w dziesięciu pozostałych, dla których NBP zbiera dane (Białystok, Bydgoszcz, Katowice, Kielce, Lublin, Olsztyn, Opole, Rzeszów, Szczecin, Zielona Góra) – 56,5 tys. zł.
„Gdyby nasze gospodarstwo domowe odłożyło taką kwotę w rok, mogłoby nabyć mieszkanie o powierzchni nieco ponad 58 m2. W dwa lata – niecałe 57 m2. W trzy lata – 51,5 m2, a w cztery lata – 47 m2. Po ponad pięciu latach odkładania pieniędzy na wkład własny, analizowane gospodarstwo mogłoby sobie pozwolić na zakup mieszkania o powierzchni nieco ponad 42 m2, czyli o prawie 18 m2 (30 proc.) mniejszego niż pod koniec 2015 roku. Innymi słowy, zamiast kupić w miarę przestronne trzy pokoje zmuszone byłoby zadowolić się relatywnie ciasnymi dwoma pokojami” podsumowuje Marcin Zieliński.
Oszczędzamy, jak umiemy
Nie tylko kupno mieszkania jest problemem. Kłopoty pojawiają się już przy sfinansowaniu codziennych potrzeb. Wybieramy tańsze produkty i rezygnujemy z tego, co mniej potrzebne. Szefowa Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, Halina Mojsiuk, w wywiadzie radiowym powiedziała, że inflacja bardziej zaszkodziła branży turystycznej niż Covid-19 i wojna w Ukrainie. Goście odwołują przyjazdy, skracają zaplanowane pobyty albo rezygnują z wyżywienia w hotelu. Liczą, że na własną rękę wyżywią się taniej. W turystyce dobrze też widać, że inflacja najbardziej uderza w tych mniej zamożnych. Hotele luksusowe nie obserwują wśród swoich klientów poszukiwania sposobów na zmniejszenie kosztów pobytu.
Większy problem niż rezygnację z wyjazdu wakacyjnego ma część kredytobiorców złotowych. Im raty wzrosły już o ponad połowę. Problem mają też przedsiębiorcy. Im koszt kredytu firmowego podskoczył trzykrotnie. Wciąż jeszcze większe kosztów produkcji próbują przerzucić na klientów, ale tego nie da się robić w nieskończoność. Ekonomiści Forum Obywatelskiego Rozwoju, Piotr Ciżkowicz i Andrzej Rzońca w analizie „Ile kosztuje nas inflacja” przywołują badania, z których wynika że w amerykańskich przedsiębiorstwach o przychodach powyżej 1 mld USD dostosowania cenowe spowodowane inflacją pochłaniają w ciągu roku przeciętnie równowartość 1,22 proc. przychodów oraz ponad 20 proc. zysku netto!
Co się stało?
Co się takiego wydarzyło od 2019 roku, że świat znów musi zmagać się z inflacją. Gdy żegnał się „The Economist”, podkreślał, że nie ożywiła jej dekada stóp procentowych na najniższych poziomach. Podobnie jak drukowanie pieniędzy przez banki centralne w Ameryce, strefie euro, Wielkiej Brytanii i Japonii. Okazało się, że te czynniki zadziałały tylko z opóźnieniem. Pandemia spowodowała, że banki centralne i rządy wpuściły do gospodarki mnóstwo pieniędzy. Pojawił się brak równowagi między podażą i popytem.
„Inflacja była, oczywiście, podbijana przez czynniki niezależne od polityki pieniężnej, takie jak: skokowy wzrost cen surowców na rynkach światowych. Silny wzrost cen energii pod wpływem wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 i ograniczeń w przesyle gazu. Zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw. Obostrzenia sanitarne w związku z pandemią i związane z nimi koszty czy radykalne zwiększenie wydatków przez rządy na całym świecie w odpowiedzi na pandemię” wyliczają ekonomiści Forum Obywatelskiego Rozwoju, Piotr Ciżkowicz i Andrzej Rzońca.
Skala problemu jest różna w różnych krajach. Polska jest w tej grupie, która ma raczej większy problem z inflacją niż mniejszy. Gdybyśmy się chcieli porównać ze strefą euro to tylko 3 kraje (Litwa, Łotwa i Estonia) mają wyższą od nas inflację. Ale na przykład Czesi odnotowali już 16 proc. inflację.
„Co to jest inflacja?” – Sprawdzian dla banków centralnych
Polacy doświadczyli nie tylko, takiej jak dziś inflacji, ale hiperinflacji mierzonej w setkach procent. Pod koniec lat 80. byliśmy milionerami, tyle że te miliony były nic nie warte. Dlatego, by taka sytuacja się więcej nie powtórzyła, do polskiej Konstytucji wpisano obowiązek dbania o wartość złotego. Art. 227 ustawy zasadniczej zobowiązuje do tego NBP. A jego podstawowym celem jest utrzymanie stabilnego poziomu cen.
Bank centralny od października 2021 podnosi stopy procentowe, ale inflacja ciągle rośnie. W części ekonomiści winią za to rząd.
„Nie ma sensu stymulowanie gospodarki przez Ministerstwo Finansów poprzez obniżkę podatków i jednocześnie schładzanie gospodarki przez stopy procentowe. W momencie gdyby rząd przestał „dosypywać” gospodarstwom domowym pieniędzy, przestałaby być taka presja inflacyjna i łatwiej byłoby prowadzić politykę pieniężną” powiedziała w rozmowie z RMF FM, prof. Joanna Tyrowicz z Uniwersytetu Warszawskiego. Podobnego zdania jest bardzo wielu ekonomistów. W tym prof. Leszek Balcerowicz, który zwalczał polską hiperinflację. Dlatego, obserwując działania rządu i banku centralnego, przy świadomości, że nie wszystko od nich zależy, trudno powiedzieć, jak długo wysoka inflacja z nami zostanie. Na jakim poziomie się zatrzyma, a przede wszystkim ile nas to wszystko będzie ostatecznie kosztować. Oby, jak najszybciej udało się, przynajmniej, inflację zatrzymać.
Artykuł stanowi część cyklu „Wolność Gospodarcza„, prowadzonego na łamach Bezprawnika w ramach projektu realizowanego z Fundacją Wolności Gospodarczej. To założona w 2021 roku fundacja, której filarami jest liberalizm gospodarczy, nowoczesna edukacja, członkostwo Polski w Unii Europejskiej i państwo prawa. Więcej o działalności i bieżących wydarzeniach możecie przeczytać na łamach tej strony internetowej.