Ceny nieruchomości w Polsce wciąż rosną, a Polacy coraz chętniej kupują nieruchomości za granicą. Choć dla wielu zakup pierwszego mieszkania w Polsce jest czymś nierealnym, to dla innych zwyczajnie przestał być opłacalny. Inflacja nie zwalnia, a siły nabywcza pieniądza wciąż spada. Dlatego coraz więcej Polaków decyduje się na ulokowanie swoich oszczędności w nieruchomości za granicą. Bardzo często apartament w Portugalii czy Hiszpanii będzie kosztował mniej niż mieszkanie w Warszawie czy Wrocławiu.
Szczególnymi względami polscy inwestorzy darzą Hiszpanię. Działają tu już polskojęzyczne biura i firmy, które nie tylko oferują sprzedaż nieruchomości, ale również oferują kompleksową opiekę. Pomagają kupić nieruchomość, dostosować do potrzeb klienta, a następnie pośredniczą przy jej całorocznym wynajmie. Brzmi to jak plan idealny. Za cenę niższą od mieszkania w bloku na warszawskim Ursynowie kupujemy mieszkanie nad brzegiem morza/oceanu, a czasami nawet wieś w Hiszpanii. Jeździmy tam na wakacje, a przez pozostałe miesiące wynajmujemy naszą nieruchomość. Jak się okazuje plan ten ma jedną zaskakującą, lecz dość znaczącą wadę.
Polacy kupują nieruchomości za granicą, kim są hiszpańscy okupas?
Okupas wywodzi się od hiszpańskiego słowa „ocupación” i oznacza zajęcie czyjegoś terenu. Termin ten określa zarówno zjawisko, jak i ludzi, którzy zajmują bezprawnie cudze nieruchomości. Nad Wisłą nazywamy ich squatersami. Dzicy lokatorzy dają się najmocniej we znaki właścicielom mieszkań, gdy osiedlają się w domach i kompleksach mieszkalnych, które stoją opuszczone przez dłuższy czas.
Szacuje się, że obecnie hiszpańscy okupas zajmują ponad 100 tys. nieruchomości na terenie całej Hiszpanii. Oficjalne dane hiszpańskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wskazują, że w ciągu ostatnich 5 lat liczba zasiedleń przez dzikich lokatorów wzrosła o 63%. Najczęściej ich łupem padają nieruchomości należące do banków czy funduszy inwestycyjnych, które przejęły domy bądź apartamenty i pozostawiły je nieużywane.
Za wyprowadzkę i pozostawienie nieruchomości w spokoju spotkać okupas żądają zapłaty określonej kwoty. Może to być rozwiązanie znacznie szybsze a często też tańsze od drogi sądowej. Tylko dlaczego mielibyśmy płacić komukolwiek, aby dobrowolnie opuścił należącą do nas nieruchomość? Brzmi to przecież absurdalnie.
Wyjeżdżając na wakacje, a nawet przebywając w szpitalu, trzeba liczyć się z możliwością przejęcia lokalu, którego ponowne odzyskanie będzie niezwykle trudne, często długotrwałe i kosztowne. Zgodnie z obowiązującym w Hiszpanii prawem, szybka eksmisja, czyli niewymagająca wyroku sądu, jest możliwa tylko w ciągu 48h od nielegalnego zajęcia lokalu. Często jest tak, że okupas zamawiają jedzenie na dowóz pod adres upatrzonej wcześniej nieruchomości. Następnie na ulicy zatrzymują kuriera, płacą za dostawę i znikają na 48h. W przypadku wezwania policji okazują paragon na zrealizowane zamówienie, na którym widnieje z adres dostawy potwierdzający, że przebywają tam dłużej niż 48 godz. Ta taktyka ma zapobiec ich błyskawicznej eksmisji. Jeśli będą w stanie udowodnić, że przebywali w nieruchomości przez 48h to ich sprawa będzie rozpatrywana przez sąd.