Nieprawdą jest, że wprowadzone restrykcje zwalczyły rozprzestrzenianie się epidemii, stanowiąc wzór reakcji na zagrożenie

Codzienne Zagranica Zdrowie Dołącz do dyskusji (523)
Nieprawdą jest, że wprowadzone restrykcje zwalczyły rozprzestrzenianie się epidemii, stanowiąc wzór reakcji na zagrożenie

Tempo rozprzestrzeniania się koronawirusa Sars-CoV-2 w praktyce wygląda tak, że Polska na tle świata wypada bardzo źle. Znajdujemy się obok takich państw, jak Wielka Brytania, USA, Szwecja, czy Ukraina.

Polska na tle świata – koronawirus

Oczywiście porównywanie nie jest w żaden sposób całkowicie miarodajne, bo znaczna liczba osób chorych (w Polsce podaje się, że nawet połowa, bądź większość) nie jest zdiagnozowana. Daje jednak pewien punkt odniesienia. Na stronie internetowej endcoronavirus.org umieszczono zestawienie krzywych zachorowań poszczególnych państw, grupując je pod względem tego, czy sytuacja jest opanowana, wymaga reakcji, czy też wymknęła się spod kontroli.

Na przypisywanie państw do konkretnych grup (czerwona, zielona i żółta) wpływ ma wiele czynników, w tym tempo wzrostu i spadku liczby zakażeń, okres utrzymywania tendencji spadkowej, relację liczby zakażonych do liczby ludności, et cetera.

Polska – niestety – znajduje się w „czerwonej” grupie. Obok innych krajów, które również z opanowaniem epidemii nie radzą sobie zbyt dobrze.

polska na tle świata krzywa zachorowań białoruś

polska na tle świata krzywa zachorowań finlandia

polska na tle świata krzywa zachorowań polska

 

 

 

 

 

polska na tle świata krzywa zachorowań wielka brytania

polska na tle świata krzywa zachorowań usapolska na tle świata krzywa zachorowań szwecja

Grono krajów, które opanowały rozprzestrzenianie się epidemii może zaskakiwać. Są wśród nich Chiny, Korea Południowa, Australia, czy też Austria, z czego liczba zachorowań w Austrii jest niemalże taka sama, jak w Polsce (przy prawie czterokrotnie mniejszej liczbie ludności, rzecz jasna)

polska na tle świata krzywa zachorowań chiny

polska na tle świata krzywa zachorowań austria

polska na tle świata krzywa zachorowań australia

 

 

 

 

Oczywiście, że bezpośrednie porównywanie sytuacji w państwach, w których koronawirus pojawił się w różnym czasie, a różne są także: liczba ludności, zagęszczenie mieszkańców i odsetek osób narażonych na objawowe przechodzenie choroby, jest lekkomyślne, natomiast widać pewne zależności, o których nie da się zapomnieć. Owe niejako kolorują czarnobiały sposób patrzenia na nasze rozwiązania, przez co można uznać, że lockdown w polskim stylu jest nie tylko wątpliwie konstytucyjny, ale i nieskuteczny, bo „jakiś efekt”, to dalej „jakiś efekt”, a nie zwalczenie problemu.

Najsurowsze restrykcje

Warto na początku przypomnieć, że Polska wprowadziła jedne z najsurowszych ograniczeń w związku z epidemią koronawirusa (za Government Response Severity Index), obok Azerbejdżanu, Irlandii, czy Słowenii.

Stwierdzenie, że same restrykcje, zakazy i ograniczenia, to gwarancja opanowania epidemii, jest bzdurą. Wśród państw, które drastyczne ograniczają wolności obywatelskie są więc takie, które opanowały epidemię, ale i takie, które sobie nie radzą (Polska, Azerbejdżan), bądź ledwo radzą (Irlandia).

polska na tle świata krzywa zachorowań słowenia

polska na tle świata krzywa zachorowań irlandia

polska na tle świata krzywa zachorowań azerbejdżan

Dzisiejszy stan rzeczy można sprawdzić za pomocą government Response Severity Tracker, który dostępny jest na stronie internetowej Oxford University. Narzędzie pozwala na przeglądanie stanu reakcji rządów na epidemię niemalże w czasie rzeczywistym. Z raportu wynika, że generalnie na świecie wzrost zachorowań korelował z działaniami rządzących, tj., jeżeli sytuacja okazywała się poważniejsza, to dopiero wówczas wprowadzano nowe, surowsze i bardziej dotkliwe restrykcje.

Sytuacja zgoła odmienna od tego, co mamy w Polsce. Rządzący chcieli działać prewencyjnie, co niestety poskutkowało wprowadzaniem ograniczeń i zakazów wątpliwych konstytucyjnie, wybitnie nieadekwatnych, opartych na chęci „pokazania światu, jak się reaguje na epidemię”, które zostały przez społeczeństwo ocenione raczej negatywnie.

Po co mi maska, przecież nie umieramy!

Początki epidemii koronawirusa w Polsce co lawina zatrważających informacji, podkręcana przez wypowiedzi przedstawicieli rządu. Wprowadzone regulacje, gdy okazały się wyjątkowo dotkliwe zarówno dla obywateli, jak i dla polskiej gospodarki, nie jawiąc się jako konieczne (ich konieczność była jedynie przedmiotem zapewnień ze strony rządzących), wespół z kontrowersjami co do sposobu procedowania w dobie epidemii – ze słynnymi „wyborami” na czele – poskutkowały społecznym rozluźnieniem.

Bardzo szybko przyzwyczailiśmy się do epidemii, a mało kto dzisiaj faktycznie boi się o swoje zdrowie i życie, czego dowodem jest brak maseczek, powrót do integracji społecznej, a także chęć powrotu do normalności. Rządzący nie mogą za wiele w tej sytuacji zrobić, bowiem ponowna izolacja – mimo nieopanowania sytuacji epidemiologicznej – nie zostanie już odebrana przez Polaków ze zrozumieniem.

Jaki z tego wszystkiego wniosek? Reakcja rodzimych władz na epidemię miała charakter – w mojej opinii – zupełnie nieadekwatny. Rozumując maksymalnie banalnie, jakiś efekt został osiągnięty. Ten efekt przyrównałbym bardziej do zastosowania kary cielesnej – „jakiś efekt” jest, ale ukarana osoba zdaje sobie sprawę z bezsensowności i zupełnej nieadekwatności rozwiązania, co powoduje jedynie swoisty bunt, wyrażający się – dzisiaj – w dziarskim przesuwaniu maseczek z nosa i ust na brodę – czyli „jakiś efekt” staje się „żadnym efektem”.

Wykresy pochodzą ze źródłowego serwisu, tj.: endcoronavirus.org/countries, stan na 11 maja 2020 roku, źródła danych – różne.