Ciepło „za darmo”, ale instalacja może kosztować 100 tys. zł
Szukając najtańszych form ogrzewania, często można spotkać się z informacjami, że najbardziej korzystne rozwiązanie to pompa ciepła zasilana energią elektryczną wyprodukowaną za pośrednictwem fotowoltaiki.
Istnieją bowiem osoby, które dzięki takim instalacjom otrzymują niemal zerowe lub bardzo niskie rachunki za prąd, oczywiście także w sezonie grzewczym. Brzmi to zachęcająco, ale jest tak tylko w teorii.
Bo korzystanie z „darmowego” ogrzewania dzięki pompie ciepła zasilanej prądem z PV wymaga poniesienia kosztów instalacji, które w przypadku średniej półki cenowej wynoszą 70-100 tys. zł (przykładowe wyliczenia dla domu o powierzchni 150 m2).
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Oczywiście, regularnie pojawiają się dotacje pozwalające na obniżenie wskazanej sumy. Przyjmijmy więc, że wynosi ona „tylko” 50 tys. zł.
Zakładając, że za inne ogrzewanie, np. gazowe, płacilibyśmy 5 tys. zł rocznie, oznacza to, że inwestycja zwróci się po dekadzie (albo i po 5-7 latach, biorąc pod uwagę efekt podwyżek cen energii).
Jednak instalacja przez ten czas może wymagać kolejnych nakładów finansowych, co również trzeba uwzględnić. Nade wszystko zaś użytkownicy pomp ciepła połączonych z PV są uzależnieni od tego, jak rozliczana jest wyprodukowana przez nie energia elektryczna.
Sporo ryzykują, bo zawsze może się to zmienić na ich niekorzyść, a nawet uczynić eksploatację opisanego rozwiązania nieopłacalnym przedsięwzięciem.
Ci, którzy nie otrzymali dotacji, mogą przejść na kotły gazowe
Niezadowoleni z posiadanych dobrodziejstw okazują się zwłaszcza ci, którzy zakupili sprzęt bez fachowego doradztwa lub korzystają z niego w starszych, nieocieplonych domach jednorodzinnych, gdzie używanie go po prostu się nie opłaca.
Z pewnością w najlepszej sytuacji są osoby dysponujące pompami opłaconymi z własnej kieszeni. Uzyskanie dotacji zwykle zobowiązuje bowiem do tego, by nie korzystać z gazu ziemnego jako głównego źródła ogrzewania.
Rozczarowani właściciele pomp ciepła w nowych domach jednorodzinnych, którzy nie mają przyłącza gazowego, lecz mogą je zrobić, posiadając ku temu warunki techniczne, muszą się pospieszyć. Choć jest na to czas do 2030 roku, procedury bywają na tyle długie, że cały proces może potrwać parę lat.
Niektórzy zastanawiają się nad opłacalnością takiej inwestycji, biorąc pod uwagę to, że gaz jako źródło ogrzewania ma być wycofany za 15 lat.
Warto jednak pamiętać, że to tylko plan, a wskazana data może zostać przesunięta. Poza tym instalacja gazowa do celów ogrzewania jest dużo tańsza w wykonaniu od pomp ciepła połączonych z fotowoltaiką i do tego czasu powinna się zwrócić.