Długo wydawało się, że jedynym pozytywnym efektem pandemii koronawirusa będzie to, że przynajmniej praca zdalna stanie się standardem. Tymczasem mamy wielki… powrót do biur, przynajmniej jeśli chodzi o korporacje. Nic wyraźniej tego nie symbolizuje niż nakaz pracy z biura w firmie Zoom Video Communications. Czemu nie wypaliło coś, co na pierwszy rzut oka jest rozwiązaniem perfekcyjnym?
Na początek małe zastrzeżenie – nie jest tak, że praca zdalna w ogóle odchodzi do lamusa. W Bezprawniku pracujemy zdalnie, ale to samo dotyczy dziesiątek tysięcy mniejszych lub większych firm. Wielkie korporacje natomiast albo wróciły do biur – albo właśnie to robią. Nie zawsze jest do praca 5 dni w tygodniu z biura. Na przykład Zoom chce, by pracownicy przychodzili na dwa dni, czyli stosuje tzw. model hybrydowy.
To wszystko oznaka nowych czasów – przecież Zoom się wybił właśnie na nagłym boomie na pracę zdalną. A teraz ten sam Zoom każde swoim pracownikom wracać do biur… Więc niby to dziwi, ale dziwi nie końca, bo przecież firmy które zyskały na boomie, już dawno kazały wracać do biur (Chociażby Apple, Meta czy Twitter/X).
Jest to zastanawiające też z innego powodu – praca zdalna wydawała się po prostu optymalnym rozwiązaniem. Pracownicy nie musieli spędzać czasu w korkach czy latać na spotkania na drugi koniec świata. Oszczędzali i czas, i pieniądze. A zamiast firmowych plotek przy kawie, mogli się po prostu skupić na wykonywaniu zadań. Tyle teoria.
Powrót do biur. Miliarderzy nie ukrywają, o co tu chodzi
Praca zdalna może świetnie działać w mniejszych firmach, więc czemu nie działa w korpo? Wielkie firmy tłumaczyły zwykle konieczność powrotu do biur okrągłymi zdaniami, natomiast techowi miliarderzy z Elonem Muskiem na czele – jak się wydaje – byli tu dość szczerzy. Mówili publicznie, że bez kontroli menedżerów pracownicy po prostu zaniedbują swoje obowiązki. Musk na przykład mówił, że spada produktywność – ale nie tylko. Dla niego praca zdalna jest też „zła z moralnego punktu widzenia”, bo przecież dotyczy tylko „pracowników laptopowych”, więc ci, którzy są zatrudnieni w fabrykach czują się dyskryminowani.
Miliarderzy narzekali też, że pracownicy w czasie pracy oglądają filmy i seriale, ćwiczą z hantlami, czy zajmują się dziećmi – zamiast wykonywać po prostu swoją pracę. Więc wolą, by szef miał na nich oko. Biorąc pod uwagę to, że w podobnym tonie mówią właściwie wszyscy giganci świata tech, coś musi być na rzeczy. Praca zdalna to świetne rozwiązanie, problem w tym, że pracownicy po prostu ją nadużywali. Mamy więc powrót do biur i zoomowa praca standardem w korpo na razie nie będzie. Nawet w samym Zoomie.