Jak wygląda praca w centrum Amazona w Sadach pod Poznaniem? Zdaniem jednego z biegłych, jest wręcz nieludzka. – Warunki pracy w Amazonie mogą powodować urazy psychologiczne i fizyczne – miał stwierdzić inżynier Jarosław Łucki.
Jarosław Łucki to ekspert do spraw BHP. A jego opinia pojawiła się w związku ze sprawą Łukasza B., który miał być zwolniony z firmy, między innymi za „spowalnianie pracy” w zakładzie. Sam Łukasz B. stwierdził, że norm w Amazonie wyrobić się po prostu nie dało. I z zapisu ekspertyzy, do której nieoficjalnie dotarli dziennikarze Gazety Wyborczej, może wynikać, że zwolniony ma rację.
Praca w Amazonie: presja, wycieńczenie i brak toalet?
„Pozwany [czyli Amazon – przypomina autor] w całym procesie organizacji pracy nie wziął w ogóle pod uwagę dostosowania warunków pracy do możliwości psychofizycznych człowieka-pracownika” – tak o warunkach pracy w Amazonie w Sadach pisze inżynier Jarosław Łucki.
Co się pod tym kryje? Zdaniem „Gazety”, na niektórych piętrach zakładu w ogóle nie ma toalet. Odpocząć też trudno, bo jedno krzesło przypada na… 500 pracowników.
Ale to nie wszystko. Według dziennika, na pracowników nakładana jest bardzo duża presja. Normy co do szybkości pakowania ustala się co 4 tygodnie. Kto cztery razy w ciągu pół roku nie wyrobi normy, musi się pożegnać z pracą. Co na to inżynier?
Pracodawca powinien przewidzieć różne normy pracy, biorąc pod uwagę możliwości człowieka z uwagi na jego wiek […] Nie powinno się przy wymuszonym tempie pracy stosować takich samych norm dla 20- i 50-latków – miał napisać w swojej opinii Łucki.
Co na to wszystko Amazon? Co ciekawe, w rozmowie z „GW”, Marzena Więckowska, rzeczniczka firmy, nie odcina się od tych zarzutów. Mówi tylko, że Amazon działa zgodnie z prawem, bo inaczej przecież nie udałoby się mu utrzymać 9 tysięcy stałych pracowników.
Czy dla Amazona Polska to kraj taniej siły roboczej?
Amazon to w Polsce wielki pracodawca. Ma w naszym kraju już pięć wielkich hal, w których pracują tysiące osób. Ostatnia została otwarta w listopadzie 2017, w Kołbaskowie pod Szczecinem. Jak na ironię, Amazon nie ma ciągle polskiej wersji swojego sklepu internetowego. Jeśli więc ktoś chce coś kupić z Polski na Amazonie, musi zamawiać produkty przez niemiecką witrynę. W Polsce się więc przepakowuje tylko towary, ale najwyraźniej gigant z Seattle ciągle uznaje Polaków raczej za materiał na pracowników fizycznych, niż za atrakcyjnych klientów.
Czy to się zmieni? Jeśli chodzi o polską wersję sklepu Amazona – ciągle nie wiadomo. Ale przypadek Biedronki pokazuje, że presja na pracodawców ma sens. Portugalczycy wiele lat fatalnie traktowali polskich pracowników. W końcu doczekali się beznadziejnego wizerunku i wielu procesów. Coś jednak zrozumieli – i proszę bardzo – zarobki w Biedronce 2018 są już całkiem przyzwoite, warunki pracy też. Miejmy nadzieję, że i Amazon niebawem odrobi tę lekcję.