Jerónimo Martins to nazwa, która w Polsce sporo mówi. Na portfolio tej portugalskiej firmy składają się markety Biedronka, sklepy Hebe oraz Apteka Na Zdrowie. Nad Wisłą firma jest – jaka sama się określa – bezspornym liderem sprzedaży żywności, obsługującym ponad 3 miliony klientów dziennie. 85 proc. Polaków robi zakupy w Biedronce. A jak sobie radzi Jerónimo Martins poza Polską? Otóż Jerónimo Martins poza Polską właściwie nie istnieje.
Te liczby muszą robić wrażenie: niemal 3 tysiące sklepów, 62 tysiące pracowników, prawie 10 miliardów euro przychodów ze sprzedaży. Tak wyglądał biznes JM w Polsce na koniec 2016 roku. Danych za 2017 jeszcze nie ma, ale możemy być pewni, że będą jeszcze lepsze. Dla porównania – sprzedaż Lidla w Polsce szacuje się na około 3,8 miliarda euro rocznie. Jeśli wyjedzie się z Polski do niemal jakiegokolwiek kraju Unii (za paroma wyjątkami – na przykład Estonii), to będzie tam Lidl. Ale żeby trafić na sklep Jerónimo Martins, trzeba pojechać aż do Portugalii.
Biedronka jest z Portugalii
Jednak nie warto w Portugalii szukać sklepów z szyldem Joaninha. Jerónimo Martins ma tam sieci sklepów Pingo Doce oraz Recheio. Być może nie jest to mały biznes – łącznie JM ma w swojej ojczyźnie 500 sklepów, zatrudnia 30 tysięcy pracowników, a zyski ze sprzedaży sporo przekraczają 4 miliardy euro rocznie. Ale portugalska firma ma swój oddział jeszcze gdzieś. W dalekiej… Kolumbii. Tam jest jednak tylko 220 sklepów należących do JM, a sprzedaż oscyluje wokół raczej skromnych 230 milionów euro rocznie. Nie może być więc wątpliwości – biznes Jerónimo Martins opiera się przede wszystkim na Polsce.
Na „Biedronce” portugalska rodzina zarobiła miliardy
Jerónimo Martins bynajmniej młodą firmą nie jest. Jej początki datuje się na rok 1792, kiedy to handlowiec Jerónimo Martins otworzył w Lizbonie swój pierwszy sklep. Biznes zaczął się jednak kręcić dopiero wtedy, gdy przedsiębiorca zaczął zaopatrywać dwór królewski. Przez niemal dwa stulecia biznes szedł różnie, nigdy jednak nie była to potężna firma. Wszystko zmieniło się, gdy w Polsce upadł komunizm. Rok po polskim przewrocie, firma Jerónimo Martins weszła na giełdę i ktoś wtedy musiał ciepło pomyśleć o dalekim kraju, głodnym zachodnich rozwiązań i będącym niewątpliwą szansą na sukces. Z dzisiejszego punktu widzenia można powiedzieć, że pomysł był banalny – wielkopowierzchniowe markety to po prostu coś, co musiało nad Wisłą wypalić. To jednak wiemy z perspektywy roku 2017. Na przykład Lidl otworzył swój pierwszy sklep w Polsce dopiero w 2002. Natomiast Jerónimo Martins musiało o swojej nadwiślańskiej ekspansji myśleć już od początku lat 90.
Już w 1995 roku koncern przejął od biznesmena Mariusza Świtalskiego Biedronkę. Firma zainwestowała w sieć miliardy, a firma Jeronimo Martins Polska stała się nie tylko podporą portugalskiego koncernu, ale też jedną z największych spółek nad Wisłą. Decyzja bardzo opłaciła się portugalskiej rodzinie Soares dos Santos, która częściowo kieruje firmą. W 2012 roku ówczesny prezes JM Alexandre Soares dos Santos został okrzyknięty najbogatszym człowiekiem w Portugalii. Rok później postanowił przekazać stery swojemu synowi – Pedro. Soares dos Santos junior do dziś kieruje firmą. Sam Alexandre cieszy się emeryturą. Skromna nie jest, bo jak szacuje Forbes, twórca sukcesu „Biedronki” ma majątek o wysokości 2 miliardów dolarów.
Czy Jerónimo Martins docenia Polaków?
Jednak „Biedronka” w Polsce niekoniecznie miała dobry wizerunek, zwłaszcza na początku działalności. Stawki dla pracowników były niskie, a sieć była notorycznie oskarżana o łamanie praw pracowniczych. Na pewno więc sukces Portugalczyków był okupiony ciężką (jak niektórzy dopowiedzą – nawet niewolniczą) pracą – niekoniecznie władz JM, ale polskich pracowników na pewno. Z czasem to się oczywiście zmieniło i obecnie Biedronka jest uznawana za całkiem niezłego pracodawcę. Zarobki w Biedronce 2018 robią wrażenie.
A jak centrala koncernu ceni polskich menedżerów? W ścisłym kierownictwie Jerónimo Martins jest tylko jeden Polak – to Andrzej Szlęzak, prawnik, który zresztą według oficjalnej biografii nigdy nie był pracownikiem polskiego oddziału sieci. Nikogo więcej znad Wisły nie ma ani w radzie dyrektorów, ani w radzie nadzorczej. Widocznie więc centrala JM uznaje, że ojcami sukcesu Biedronki są Portugalczycy, a nie polscy menadżerowie.
Fot. Biedronka