6 na 10 pracodawców zwolniło „Zetkę” krótko po zatrudnieniu. Wiele to mówi nie o młodych, ale o przedsiębiorcach

Biznes Firma Praca Dołącz do dyskusji
6 na 10 pracodawców zwolniło „Zetkę” krótko po zatrudnieniu. Wiele to mówi nie o młodych, ale o przedsiębiorcach

Od jakiegoś czasu internet zalewają wieści o tym, że pracownicy z pokolenia Z często żegnają się z pracą zaraz po jej rozpoczęciu. Aż 6 na 10 pracowników miało zwolnić „Zetkę” po bardzo krótkiej współpracy. Tylko czy to mówi nam coś więcej o współczesnych młodych? Zaryzykowałbym stwierdzenie, że o wiele ciekawsze jest spojrzenie na priorytety przedsiębiorców.

Pracownicy z pokolenia Z w narzekaniach swoich szefów podejrzanie często przypominają Millenialsów

Opublikowanie wstępnych wyników ogólnopolskiego badania „Work War Z” przyniosło dość nieoczekiwane rezultaty. W połowie grudnia trudno było nie natknąć się w internecie na informację o tym, że nawet 6 na 10 pracodawców zwolniło „Zetkę”. Chodzi o osoby urodzone w latach 1997-2010, które od jakiegoś czasu wkraczają na rynek pracy. Co istotne: następuje to krótko po zatrudnieniu takiej osoby. Brzmi okropnie, prawda?

Wielu z nas w szczególności ciekawi, dlaczego pracownicy z pokolenia Z tak bardzo zawadzają swoim szefom. Odpowiedzi są rzeczywiście bardzo ciekawe. 50 proc. ankietowanych przedsiębiorców wskazało, że brakuje im motywacji i inicjatywy. 46 proc. wskazało na brak profesjonalizmu u młodych pracowników. 42 proc. z nich narzekało na brak dobrze rozwiniętych umiejętności organizacyjnych. Trafiały się także głosy, że „Zetki” dość często mają problemy z komunikacją albo przyjmowaniem informacji zwrotnych na temat ich pracy.

Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że powyższe narzekania brzmią podejrzanie znajomo. Tak się bowiem składa, że podobne zarzuty stawiano Millenialsom, a więc wcześniejszemu pokoleniu urodzonych w latach 1981-1996. Jakieś pięć lat temu mogliśmy usłyszeć, że są oni na przykład roszczeniowi, nieprzystosowani, wymagający dużo i dający mało od siebie. Wciąż trafiają się także opinie, w myśl których mowa o ludziach niechętnych do przyjmowania krytyki i nawiązywania relacji z przełożonymi.

Czy to oznacza, że te dwa pokolenia są bliźniaczo niemalże do siebie podobne? Do pewnego stopnia można by nawet takiej tezy bronić. W końcu podział na „Millenialsów” i „Zetki” nie należy do szczególnie ostrych. Warto jednak zauważyć, że przez tych kilka lat jeden ważny element nie uległ zbyt dużej zmianie. Przedsiębiorcy są w Polsce przecież ci sami i reprezentują zazwyczaj te starsze pokolenia. Nic więc dziwnego, że pracowników nieprzystających do ich oczekiwań będą traktować w bardzo podobny sposób.

Przedsiębiorcy są już praktycznie skazani na „Zetki” i ich specyficzne podejście do pracy

Prawdę mówiąc, te trzy wskazane wyżej najpopularniejsze zarzuty powinny być dla nas swego rodzaju sygnałem alarmowym. „Brak motywacji i inicjatywy do pracy”, „brak profesjonalizmu” i „brak zdolności organizacyjnych” można przecież sprowadzić do wspólnego mianownika. Chodzi tak naprawdę o to, że pracownicy z pokolenia Z niekoniecznie chcą mieć cokolwiek wspólnego z etosem pracy starszych pokoleń. Ten moglibyśmy przecież określić mianem – powiedzmy – „kultury zasuwania” oraz całkowitego podporządkowania życia pracy.

Nie bez powodu dokładnie te same wartości odrzucili wcześniej Millenialisi. Obydwa pokolenia młodych mogły zaobserwować, jak takie podejście wpływa na ich rodziców oraz starsze rodzeństwo. Miały także okazję dostrzec, co daje ono w zamian i czy warto. Znamienne jest to, że w tym samym badaniu pracownicy z pokolenia Z w aż 75 proc. przyznali, że kluczową wartością jest dla nich komfort pracy. Raptem 60 proc. respondentów wskazało na wynagrodzenie.

Co ciekawe, komfort nie jest tożsamy z dobrą atmosferą w miejscu pracy. Na tę wskazało raptem 28 proc. badanych. Być może dlatego „problemy z komunikacją” i „przyjmowaniem informacji zwrotnych na temat ich pracy” znalazło się zauważalnie niżej wśród narzekań przedsiębiorców.

Ktoś mógłby teraz spytać, dlaczego perspektywa „Zetek” jest taka ważna z punktu widzenia przedsiębiorców. Tak się składa, że w przyszłym roku co piątego pracownika w Polsce będzie można przypisać do pokolenia Z. Na rynku pracy są jeszcze „Millenialsi”. W dalszej perspektywie czeka nas pełnoprawny kryzys demograficzny. Nie da się w polskich realiach zastąpić każdego pracownika imigrantem. Przyzwolenia na masową migrację zarobkową do naszego kraju nie ma i nie będzie. Podobnie jest zresztą z masową automatyzacją. Zatrudnianie seniorów wiąże się zaś z innego rodzaju wyzwaniami.

Obecny okres kryzysowej dekoniunktury też kiedyś przeminie, bo takie są prawidła rynku. Oznacza to, że pewne zmiany i koncesje na rzecz pracowników z czasem będą nieuniknione. Warto o tym pamiętać, gdy przyjdzie nam do głowy forsować rozwiązania drastycznie obniżające komfort pracowników albo myśleć o swojej firmie niczym o feudalnym folwarku. Wiele wskazuje na to, że rynek pracownika w pewnym sensie może przetrwać nawet pomimo okresu podwyższonego bezrobocia.