Już za chwilę ostatni sezon Gry o Tron. Kto ma największe prawa do tronu Westeros?

Na wesoło Dołącz do dyskusji (45)
Już za chwilę ostatni sezon Gry o Tron. Kto ma największe prawa do tronu Westeros?

W oczekiwaniu na zaplanowaną na najbliższą niedzielę premierę ostatniego sezonu Gry o Tron, zastanówmy się nad prawnymi aspektami fabuły. Chociaż wydawało się, że wojna z armiami umarłych wysunie się na pierwszy plan, ostatnie posunięcia postaci sugerują co innego. Dlatego warto przeanalizować, kto ma najmocniejsze prawa do tronu Westeros.

Na początku dość oczywiste ostrzeżenie – niniejszy artykuł zawiera spoilery do ostatniego odcinka 7. sezonu włącznie. Dodatkowo, w świetle rozbieżności fabularnych między książką a serialem, biorę pod uwagę stan wydarzeń w widowisku HBO. Mimo tego, w związku z niewielką ilością informacji o systemie prawnym w świecie Westeros będę posiłkował się wypowiedziami autora cyklu książkowego, Georga R.R. Martina i fragmentami utworów literackich. W wywiadach Martin i twórcy serialu niejednokrotnie mówili o inspiracji fabuły Sagi historią Wielkiej Brytanii. Wojna, jaką opisuje serial nawiązuje do Wojny Dwóch Róż, zatem oprzemy się głównie na prawach obowiązujących w tym okresie.

Prawa i historia królów Westeros

Dla niewtajemniczonych – władza w Westeros przez tysiące lat podzielona była między królów pomniejszych państw. Ich potomkowie stworzyli tzw. Wielkie Rody, obecnie mocno przetrzebione, które kształtowały losy krainy pod rządami Targaryenów. Dynastia ta dokonała podboju około 300 lat przed rozpoczęciem akcji serialu. Jako, że zbrojne przejęcie władzy wielokrotnie w historii uznawane było za prawomocne, uznamy ich za niekwestionowanych prawowitych władców Westeros. Po trzech wiekach i znacznej degeneracji linii panującej, władzę przejął Robert Baratheon, którego poznajemy w pierwszym odcinku serialu. Tak jak w przypadku Targaryenów, jego zbrojne przejęcie władzy można uznać za legalne. Tak samo późniejsze dziedziczenie przez jego synów – Joffreya i Tommena. Oczywiście nie były to biologiczne dzieci Roberta, jednak uznane przez niego miały wszelkie prawa do tronu Westeros. Intryga mająca na celu ujawnienie ich nieślubnego pochodzenia i obalenie praw nie przyniosła skutku, jednak obaj stracili życie, pozostawiając otwartą drogę innym pretendentom. W tej sytuacji mamy czworo głównych kandydatów, których prawa rozpatrzymy.

Król(owa) Cersei

Aktualnie stolicą rządzi Cersei Lannister, żona Roberta Baratheona. Jej pozycja opiera się na realnej władzy, którą próbuje legitymizować. Póki jej synowie żyli, mogła zasłaniać się pozycją Królowej Regentki, co czyniła aż do szóstego sezonu. Kiedy jednak Tommen popełnił samobójstwo, musiała obrać inna strategię. O ile w myśl obecnych praw, kobiety mogą dziedziczyć tron w przypadku braku męskich potomków, w opisywanym okresie prawo takie nie istniało. Mimo tego Małgorzata Andegaweńska próbowała dokonać podobnego wyczynu i w tym celu zebrała armię, a następie podjęła walkę o władzę. Nie udało jej się to, w wyniku swojej rewolty wtrącona do więzienia i pozbawiona znaczenia politycznego. Tak czy inaczej, próby Cersei opierają się wyłącznie na własnej potędze i braku realnych rywali w stolicy.

Gendry Baratheon

Drugim pretendentem – nie wyrażającym jednak żadnej chęci walki o tron – jest bękart Roberta, Gendry. Jako, że z technicznego punktu widzenia płynie w nim krew prawowitego króla, szybko przyjrzymy się jego kandydaturze. O ile legitymizowanie bękartów jest zjawiskiem popularnym w serialu i pozwala im na odziedziczenie tytułów, wymaga to decyzji ojca. To zdaje się przesądzać o losie Gendrego, który mógłby zostać prawowitym dziedzicem, gdyby Robert uznał go za syna. Mimo powszechnej w ostatnich sezonach mody na nekromancję, możemy chyba spokojnie uznać, że nie będzie to miało miejsca, a Gendry nie odegra prawdopodobnie dużej roli jako pretendent. Teoretycznie istnieje też możliwość uznania bękarta przez obecnego króla, ale chyba żaden nie będzie miał interesu skorzystać ze swoich praw w tej sprawie. Pozostawia nas to z dwiema osobami o najmocniejszych prawach. Potomkowie dynastii Targaryenów nie rywalizują póki co o władzę, jednak może stać się to ważnym elementem ostatniego sezonu.

Daenerys Targaryen

Matka Smoków wydaje się aktualnie faworytką do tronu. Wraz z armią Nieskalanych, Drugimi Synami i Królem Północy rusza na wojnę z nieumarłymi. Jednocześnie, jako jedyna żyjąca córka Szalonego Króla Aerysa i jedyna znana dziedziczka rodu, wydaje się być jedyną uprawnioną władczynią Westeros. Wprawdzie w Wielkiej Brytanii prawo do dziedziczenia tronu bez względu na płeć wprowadzono dopiero w 2015 roku, jednak już wcześniej w Europie zdarzały się przypadki kobiet – królów. Dla nas najsłynniejsze to Jadwiga Andegaweńska i Anna Jagiellonka, nie były to jednak przypadki odosobnione. Tak samo w historiach Westeros znaleźć możemy chociażby Rhaenyrę Targaryen, która rościła sobie prawo do władzy. Teraz sprawa jest prostsza, gdyż według wiedzy większości postaci jest ona ostatnią z rodu. Tu wracamy do sytuacji, gdzie przy braku męskiego potomka dziedziczy najstarsza z córek władcy. To jednak mocno komplikuje sytuację, kiedy na jaw wyjdą nowe fakty.

Jon S…no, Aegon Targaryen

Ostatnim z pretendentów jest Król Północy, Jon Snow. Tradycyjnie jednak nie wie on nic, nawet tego, jak się nazywa. Jak odkrywamy na koniec 7. sezonu, postać ta to w rzeczywistości Aegon Targaryen, syn starszego brata Daenerys, Rhaegara. Nie pochodzi też z gwałtu, gdyż Ostatni Smok legalnie unieważnił swoje wcześniejsze małżeństwo z Elią Martell i wziął prawnie wiążący ślub z Lyanną Stark. Czyni to Jona (z przyzwyczajenia i dla jasności tak będę o nim pisał) najmocniejszego z pretendentów. Jest on najstarszym męskim potomkiem ostatniej legalnie panującej linii władców, która nie wygasła. Wprawdzie jego ojciec jest bratem Dany, zatem pochodzi z młodszego pokolenia, jednak na gruncie praw średniowiecznej Anglii – i większości państw Europy – nadal zapewnia mu to mocniejsze prawo niż starszej kobiecie. Przemilczmy tu sprawę Młodego Gryfa w książkach, gdyż nie jest on postacią serialową. Jednocześnie jego sytuacja jest zagmatwana. Nie dość, że nie zna swojego pochodzenia, to przysiągł także wierność własnej ciotce… i kochance… Danaerys. Dodatkowo jego tytuł Króla Północy, nadany przez lordów, może być zagrożony, kiedy dowiedzą się, że ugiął kolano przed innym władcą.

Kto zatem zasiądzie na Żelaznym Tronie?

To wiedzą scenarzyści, aktorzy i członkowie ekipy. Ale kontrakty raczej nie pozwolą im zdradzić tej informacji. Nam pozostają jedynie domysły. Czy Jon i Daenerys podobnie jak ich przodkowie będą władać jako para kuzynów-małżonków? A jeśli tak, to które z nich obejmie tytularną władzę – posiadający mocniejsze prawa do tronu Westeros Jon, czy Dany, którą on sam ogłosił swoją królową? Może czeka na nas inny zwrot fabuły – ostateczne wypełnienie hasła „Wszyscy zginą” i rządy Nocnego Króla lub tryumf Cersei i jej rządy? A może jakimś sposobem ulubieniec publiczności, Tyrion wraz ze swoją być może wciąż jeszcze żoną– Sansą? Na te odpowiedzi musimy jeszcze chwilę poczekać, ale trochę gimnastyki intelektualnej przed godzinami w fotelu nie zaszkodzi.