Pewien mężczyzna z zachodniej części Niemiec kupił niedużą działkę za nieduże pieniądze – raptem 2,5 tys. euro. Teraz liczy, że inwestycja mu się nieźle zwróci. Bo tak się składa, że przez tę działkę wiedzie jedyna droga dla kilkunastu domów. A „inwestor” zamierza postawić na niej słupki.
Rzecz się dzieje w Zweibrücker – spokojnym, 34-tysięcznym niemieckim mieście, które znajduje się tuż przy granicy z Francją. Od pewnego czasu mieszkańcy 14 domów bynajmniej jednak spokojnie nie śpią. Otrzymali bowiem list od mężczyzny, który kupił w zeszłym roku działkę z drogą dojazdową do ich posesji.
„Inwestor” chce – jak to zwykle bywa – mieć jak najlepszy zwrot z inwestycji. Więc jak podaje serwis volskfreund.de, zaproponował po prostu mieszkańcom odkupienie gruntu – za atrakcyjną dla siebie cenę rzecz jasna.
Prywatna droga. Czy to jeszcze inwestycja, czy już „trolling prawny”?
Jeśli mieszkańcy nie zgodzą się na wykup gruntu, mężczyzna grozi, że zablokuje drogę przez specjalne słupki. I kilkadziesiąt osób po prostu nie będzie mogło dojechać do swoich domów.
Sprawa wydaje się wyjątkowo śliska – czy w ogóle jest coś takiego, jak „prywatna droga”? Sprawa wywołuje coraz więcej emocji w Niemczech, choć trudno o jednoznaczną odpowiedź, czy taki szantaż jest jeszcze legalny.
Pojawiają się też rzecz jasna pytania, czemu to miasto nie wykupiło tak „strategicznego” gruntu. Ale miasto ponoć uznało taką inwestycję za nieopłacalną, wszak dotyczy tylko kilkunastu domów. Teraz jednak władze miasta chcą być stroną w negocjacjach pomiędzy „inwestorem” a mieszkańcami.
Na razie „przedsiębiorczy” mężczyzna namalował na drodze linie sprayem – w miejscach, gdzie mają stanąć słupki. „Inwestor” daje czas mieszkańcom do 3 maja i sugeruje, żeby wszyscy po prostu złożyli się na zakup gruntu.
Trzeba przyznać, że w Niemczech rzadko zdarzają się podobne sytuację. Ale jeśli mężczyzna dopnie swego i uda mu się sprzedać działkę za dobrą cenę, może pojawią się kolejne takie pomysły. Trzeba przyznać, że nawet w Polsce nie słychać o takich „inwestycjach”. Owszem, spory o drogi w klimacie „Samych swoich” są u nas częste, ale o szantażu podobnym do tego z Zweibrücker to jednak nie słyszeliśmy.