Konwencja o prawach dziecka uznaje za dziecko osobę poniżej 18. roku życia, chyba że zgodnie z prawem odnoszącym się do dziecka uzyska ono wcześniej pełnoletność. Podobnie art. 2 ustawy z dnia 6 stycznia 2000 r. o Rzeczniku Praw Dziecka stanowi, że dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności. Nadrzędną granicą pozostaje 18. rok życia, ale można ją obniżyć np. poprzez zawarcie małżeństwa.
Pracującej mamie należy się przerwa na karmienie dziecka piersią
Art. 187 Kodeksu pracy przyznaje przywileje pracownicy karmiącej dziecko piersią. Co do zasady są to dwie półgodzinne przerwy wliczane do czasu pracy, a w przypadku karmienia więcej niż jednego dziecka – dwie przerwy po 45 minut. Przepisy pozwalają te przerwy łączyć.
Co istotne, ustawodawca nie wskazuje godzin, w których przerwy mają być wykorzystywane, pozostawiając to w gestii podwładnej i firmy. Jednocześnie regulacje różnicują sytuację kobiet w zależności od czasu pracy: przy zatrudnieniu krótszym niż cztery godziny dziennie przerwa nie przysługuje, przy pracy do sześciu godzin – należy się tylko jedna, a powyżej sześciu – dwie pauzy.
Prawo do przerw na karmienie piersią bez ograniczeń wieku dziecka
Największe kontrowersje wzbudza to, czego w przepisach nie ma. Art. 187 Kodeksu pracy nie określa bowiem maksymalnego okresu korzystania z przerw na karmienie ani nie wiąże tego prawa z wiekiem dziecka. Wystarczające jest oświadczenie pracownicy – nie musi ona nawet przedstawić zaświadczenia lekarskiego.
Z jednej strony Państwowa Inspekcja Pracy stoi na stanowisku, że pracodawca nie ma podstaw prawnych do żądania od pracownicy dodatkowych dokumentów potwierdzających karmienie. Z drugiej, część praktyków prawa wskazuje, że skoro to pracownica korzysta z uprawnienia, to na niej spoczywa ciężar udowodnienia karmienia. Wygodne wydaje się doprecyzowanie tego wewnętrznie, jednak art. 9 § 2 k.p. uniemożliwia wprowadzanie w układach zbiorowych pracy i porozumieniach zbiorowych oraz regulaminach i statutach postanowień mniej korzystnych dla pracowników niż przepisy Kodeksu pracy oraz innych ustaw i aktów wykonawczych.
Przez tę niespójność i obostrzenia ochrona rodzicielstwa dosięga niedorzecznych przypadków, w których przerwy na karmienie przysługują nawet matce nastolatka. Pracodawca nie może odmówić udzielenia przerw na zasadzie widzimisię, ponieważ wtedy naraża się na grzywnę w wysokości nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Korzystanie z przerw na karmienie piersią w przypadku 10- czy 15-letniego dziecka jest oczywistym absurdem, dlatego nietrudno spotkać się z opiniami, że gdyby pracownica nadmiernie przedłużała okres używania przywileju, dawałoby to pracodawcy prawo do żądania udokumentowania przez nią, że nadal faktycznie karmi piersią. Gdyby podwładna szła w zaparte, sprawa najpewniej skończyłaby się w sądzie. Tylko po co to wszystko? Nie prościej byłoby po prostu uściślić przepis?
Ustawodawca wymaga od kobiet umiejętności teleportacji
A to nie wszystko. Mimo że przepisy są wydawałoby się prorodzicielskie, to mimo wszystko nie do końca osadzono je w realiach. Nie sposób nie zauważyć, że 30-minutowa przerwa na karmienie wygląda dobrze na papierze, lecz sprawia wrażenie czegoś niemal niemożliwego do zastosowania. Dojazd do domu, nakarmienie dziecka i powrót w pół godziny? To jedynie w zasięgu kobiet mieszkających 5 minut od biura.
Jeszcze bardziej problematyczna jest wizja dowożenia dziecka do zakładu pracy. Dlatego ratunkiem stała się możliwość łączenia interwałów.
Mimo nierealności prawa matka wracająca do zawodu musi się z takim ograniczeniem liczyć i trudno mieć to komuś za złe. Konstrukcja uprawnienia jest wszakże próbą przynajmniej minimalnego pogodzenia często rozbieżnych interesów pracownicy i pracodawcy.