Otóż obchodzi. I powinno obchodzić bardziej
Prawdą jest, że lata globalnej świetności żużla już minęły. W Wielkiej Brytanii kolejne kluby znikają z mapy, tory zamieniane są w działki pod nowe osiedla – niegdyś był to główny ośrodek żużlowy. Szwecja i Danie – tam się coś dzieje, w mniejszym stopniu też Czechy, Niemcy, Francja. Tylko Polska trzyma poziom – najwyższy poziom.
Ekstraliga to upragnione miejsce jazdy dla żużlowców z całego świata. W sezonie 2024 średnia frekwencja na meczach ekstraligi przekroczyła dziesięć tysięcy widzów na spotkanie, a rekordowy mecz przyciągnął blisko siedemnaście tysięcy fanów. To są liczby, o których wiele drużyn piłkarskich w Polsce może tylko pomarzyć. Młodzi trenujący w odległej Australii mają jeden cel – dostać propozycję z Polski.
Polak mistrzem świata, polska drużyna faworytem do drużynowego mistrzostwa świata – brzmi wspaniale. Fascynujące – trudno, żeby nie było inaczej, gdy mamy takie zasoby. Dla jednych będzie to obiekt drwin, a ja widzę w tym nie tylko powód do dumy, ale do dalszego działania. To, że żużel w innych miejscach się zwija, to nie powód, aby również go porzucić. To szansa, aby właśnie Polacy reaktywowali żużel w upadających ośrodkach lub zanieśli go w zupełnie nowe rejony.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Nasza marka narodowa
Zamiast być z tego dumni, chowamy żużel do szuflady z napisem „nisza”. Tymczasem powinniśmy traktować go jak markę narodową. Bo co z tego, że to sport mało popularny globalnie? Krykiet jest praktycznie nieznany poza dawnymi koloniami brytyjskimi. Amerykański futbol praktycznie nie istnieje w Europie, a w Stanach Zjednoczonych jest większy niż cokolwiek innego. Corrida – choć kontrowersyjna, wciąż jest symbolem Hiszpanii. Sztuki walki przez lata pozostawały zarezerwowane dla Azji, aż w końcu podbiły świat. Nikt się nie wstydzi, że ich sporty są „lokalne”.
Żużel powstał w Australii, ale dziś jest w polskich rękach. To my mamy zawodników, infrastrukturę, ligę i kibiców. Jeśli tego nie wykorzystamy, to będzie to zwyczajnie marnotrawstwo. To jest produkt, który mamy na wyłączność i którym moglibyśmy się chwalić. Chodzenie na żużel stało się dla wielu tradycją – praktykowaną międzypokoleniowo. Za każdym razem, gdy jestem na jakichś zawodach, to widzę rodziców z dziećmi, a nawet z dziadkami – trzy pokolenia pochłonięte żużlem.
Jeśli my sami będziemy traktować żużel z dumą, a nie z poczuciem zażenowania, to łatwiej będzie nim zainteresować innych. To my jesteśmy najlepszymi ambasadorami. Weź znajomych, którzy nigdy nie byli na żużlu. Jeśli nigdy nie byłeś na zawodach, bo w telewizji wyglądają na nudne – w pełni rozumiem. Spróbuj jednak na żywo, jeśli ktoś cię zaprosi – to trochę jak z muzyką na żywo. Inne otoczenie, inne wrażenia dźwiękowe, a w tym wypadku również zapachowe.
To co mamy zrobić?
Kiedy mówi się „Polska” za granicą, wciąż dominuje zestaw: Lewandowski, pierogi, Chopin, Solidarność i papież. Niech żużel wyjdzie poza stadion. Kampanie promocyjne czekają. Gdzie jest Ministerstwo Sportu i Turystyki? Dlaczego by nie wspierać żużlowych aspiracji za granicą? Zamiast czekać, aż świat sam się zainteresuje, trzeba mu żużel zawieźć. Przyznam, że jednym z moich naiwnych marzeń jest to, aby tak jak Formułą 1, żużlem zainteresowali się arabscy szejkowie. Zawody na pustyni na Półwyspie Arabskim? Nikt przez moje fantazje nie ucierpi.
To nie futbol amerykański, który na początku trzeba oglądać z włączoną instrukcją, aby zrozumieć, o co w nim chodzi. Zasady żużla są proste: czterech zawodników, cztery okrążenia, pierwszy na mecie wygrywa. To idealnie pasuje pod obecny świat, w którym attention span jest niebywale krótki. Żużel ma format socialmediowy i z tego trzeba korzystać. Już teraz oficjalne profile Ekstraligi czy Speedway Grand Prix robią dobrą robotę, ale nie wychodzą poza żużlową bańkę. To jest klucz do sukcesu – nowe formaty promocji, a może nawet nowe formaty zawodów. Ci, którzy już lubią żużel, i tak od niego nie odejdą. To zbyt uzależniające.
Fot. tytułowa - Marcin Baran na licencji CC BY 2.0