Tragiczna, beznadziejna, dramatyczna. Jest mnóstwo przymiotników, którymi można określić sytuację w naszej służbie zdrowia. Chyba największym problemem jest u nas brak medyków. Rząd wreszcie więc ułatwia przyjmowanie lekarzy z zagranicy. Minister Niedzielski nawet wręczył pozwolenia na wykonywanie zawodu. Pięciu osobom.
Brak lekarzy czy pielęgniarek był widoczny w Polsce od lat, ale dzisiaj widać to wyjątkowo wyraźnie. Takiej liczby zgonów co w ostatnim roku nie mieliśmy od zakończenia II wojny światowej.
To w dużej mierze efekt tego, że po prostu nie ma nas kto leczyć. Według szacunków Naczelnej Izby Lekarskiej jeszcze sprzed pandemii, w Polsce brakuje ok. 68 tys. lekarzy. Na 1000 mieszkańców przypada u nas 2,4 lekarza. To oczywiście europejski ogon, średnia w UE to 3,6.
Jak sobie poradzić z tym problemem, zwłaszcza w środku epidemii? Pierwszym, wręcz intuicyjnym pomysłem, jest ściąganie medyków ze Wschodu. Zwłaszcza że Ukraińcy, mimo pandemii, wciąż chcą do Polski przyjeżdżać.
Wydaje się, że wreszcie rząd zrozumiał, że to całkiem dobry pomysł. „Upraszczamy procedury wykonywania zawodu lekarza dla obcokrajowców” – powiedział właśnie minister Niedzielski.
Przyjmowanie lekarzy z zagranicy. „Imponujące” tempo
„Uproszczona procedura dotycząca prawa wykonywania zawodu lekarza zachowuje gwarancję kompetencji” – dodał minister zdrowia. Chodzi oczywiście o medyków wykształconych poza krajami Unii, zwłaszcza na Ukrainie oraz Białorusi.
Niedzielski ogłosił na konferencji prasowej, że właśnie wręczył pięciu osobom pozwolenia na wykonywanie zawodu lekarza przyznane w uproszczonym trybie. Tempo ściągania lekarzy ze Wschodu w tak dramatycznym momencie jest więc faktycznie „imponujące”. Biorąc pod uwagę, że brakuje nam 68 tys. lekarzy, teraz rząd musi ich ściągnąć już tylko…. 67995. To wystarczy, aby nasza służba zdrowia względnie zaczęła działać. Do tego oczywiście jednak trzeba doliczyć tysiące brakujących pielęgniarek, nie wspominając już o innych specjalistach z tej dziedziny.
Trudno się spodziewać, że wszystkie braki w naszej służbie zdrowia „załatamy” specjalistami ze Wschodu. Może to być jednak dobry krok – oczywiście o ile za pięcioma medykami szybko pójdą kolejni. Do problemów polskiej służby zdrowia trzeba jednak podejść systemowo. Najpierw podnosząc wydatki na zdrowie, a potem podnosząc pensje medykom i pielęgniarkom. Rząd chyba się do tego jednak średnio pali. Może ma inne priorytety (np. zaglądanie lekarzom do garaży), a może uważa, że pięciu ściągniętych medyków to wcale nie tak mało.