Pyrkon 2019 w oczach Newsweeka to siedlisko dyszących żądzą fanów dzikiego seksu w fantastycznym sztafażu. Autor artykułu nie dość, że napisał go w sposób odsądzający od czci i godności, to jeszcze bez żadnej wiedzy o tym, czym konwent jest. Jako ktoś, kto na konwenty jeździ od czternastu lat, pozwólcie, że rozwinę.
Nie miałam nigdy specjalnie wysokiej opinii o Newsweeku, od kiedy redakcję przejął Tomasz Lis. Nie dlatego, że Tomasz Lis jest bardzo złym dziennikarzem, bo pisze bardzo przyjemnie, ale dlatego, że wszystko, czego się dotknie, brzmi bardzo jednostronnie i bez jakiegokolwiek zrozumienia istoty opisywanego zjawiska. Tym razem wzięli się za fandom, czyli osoby, które stanowią swoistą grupę lubującą się w fantastyce, popkulturze, grach, kinie i tym podobnym. Sama w tym roku prowadziłam na Pyrkonie prelekcję o istocie strachu, czyli o tym, jak twórcy horrorów grają naszymi pierwotnymi lękami. Ale były prelekcje lepsze i niejednokrotnie ciekawsze niż moja, prowadzone przez pracowników naukowych czy osoby, które zjadły zęby na danym temacie.
Żeby opisać fandom, trzeba byłoby naprawdę długiej i skomplikowanej definicji. Żeby opisać Pyrkon 2019, trzeba powiedzieć sobie o trzydniowym niewielkim mieście złożonym z dziesiątek tysięcy osób, których łączy zamiłowanie do tego, co jest w fantastyce i popkulturze trendy. Znajdzie się tam miejsce dla fana Warhammera, malującego figurki. Znajdzie się miejsce dla kogoś, kto lubi Tolkiena i chciałby spędzić chwilę w gronie fanów jego uniwersum. Znajdziemy też miejsce dla tych, którzy lubią muzykę (w tym roku był koncert Percivala Shuttenbacha!), cosplay traktowany jako formę sztuki (Maskarada), znajdzie się też fantastyczne miejsce dla dzieci, dla fanów postapokalipsy, dla fanów Pokemonów, dla fanów Dragon Balla, dla fanów… właściwie, Pyrkon jest miejscem dla wszystkich. Tutaj nikt nie pyta, dlaczego wyglądasz tak, a nie inaczej. Nikt nie robi uwag na temat tego, z kim się identyfikujesz, co lubisz, co sprawia ci przyjemność. Jest zasada bezpiecznego konwentu: każdy ma prawo do swoich zainteresowań.
Co zainteresowało Newsweeka? Seks!
Pyrkon 2019
Seks w fandomie to żaden temat tabu. Dyskutuje się o tym, jak wyglądają romanse dla dorosłych w grach komputerowych. Na samym konwencie romans kwitnie pomiędzy różnymi ludźmi. O seksualności mówi się wprost, nie obraża jej, fani hentai, czyli japońskiej pornografii znajdą też coś dla siebie. Ludzie chcą się przytulać i to jest normalne. Seks jest naturalną, ludzką potrzebą i fandom nie stroni od owej potrzeby. Problem w tym, że Newsweek robi z tego parodię, sprowadza Pyrkon 2019 wyłącznie do seksu i to do konkretnych upodobań seksualnych. Konkretnych, to znaczy: pisze o entuzjastach furry (grupie, która lubi sztukę związaną ze stworzeniami częściowo ludzkimi, częściowo zwierzęcymi) oraz entuzjastów My Little Pony. Nie chodzi o to, że nie jest to reprezentatywna grupa, aczkolwiek o ile na Pyrkonie nikt nie ocenia, co im się podoba, a co nie, o tyle wyciąganie ich jako grupy tworzącej twarz całego konwentu nie ma po prostu sensu.
Oprócz tego pojawia się takie oto stwierdzenie:
Gimbaza gra niewinnie: zabijają smoki, gwałcą niewiasty, wyłupują oczy przeciwnikom i nabijają ich na pal. Dwudziestoparolatkowie, a takich na Pyrkonie jest najwięcej, potrzebują seksu. Bez seksu smoki, niewiasty i przeciwnicy są papierowi i sztuczni.
Nie wiem, kogo to był cytat, ale po prostu sprawia, że całkowicie opadają ręce. Jeśli ktoś chciał w ten sposób opisać Pyrkon, to chyba pojechał na nie ten konwent, co trzeba. Ludzi interesują wystawcy, prelekcje, Maskarada, autorzy, gry planszowe, gry komputerowe, pokazy, turnieje, wioski tematyczne, wystawy sztuki, książki, komiksy, poznawanie innych, napicie się piwa w knajpie konwentowej, wspólne wygłupy… a seks, jeśli gdzieś krąży, zostaje między dwójką (lub większą ilością) ludzi, która go uprawia, ale z pewnością nie na środku konwentu i nawet nie we wspólnej sypialni, nazywanej dwugwiazdkowym obozem dla uchodźców.
Cały cytat o gimbazie czy o dwudziestolatkach jest jakąś wyssaną z palca abstrakcją.
Newsweek się nie zna
Próba zrobienia z fandomu nabuzowanych seksualnie nastolatków i millenialsów to próba zrobienia z nich później głupawego elektoratu, który nie wie, na kogo głosuje. To próba zrobienia z ludzi bandy nienormalnych, dyszących jedynie żądzą współżycia seksualnego ćwierćinteligentów. A fandom nie jest głupi, prawdopodobnie jest mądrzejszy od przeciętnego czytelnika Newsweeka, fandom to widzi i fandom ocenia.
I fandom właśnie ocenił. Mądrości Mistrza Gry to jeden z fanpage, na którym pojawiły się wycinki z artykułu. Reakcje ludzi są bardzo negatywne, część osób pisze o tym, że użyto ich wizerunku bez ich zgody. Autorka prelekcji, której cytaty przywołano w artykule, jest rozczarowana, bo wyjęto fragmenty wycięte z kontekstu i zrobiono z tego per se prelekcję o gwałcie. Bardzo to smutne, że w ten sposób narobiono smrodu jednej z najbardziej inteligentnych, wykształconych i twórczych grup społecznych.
O sprawie wypowiedział się również redaktor naczelny „Nowej Fantastyki”, Jerzy Rzymowski.
Jeszcze do tego samemu Pyrkonowi, który stosuje zasadę „Bezpieczny konwent” i wyraźnie zaznacza, że wszelkie formy molestowania będą surowo karane, a ofiary mogą zawsze zwrócić się po pomoc do organizatorów.
Ale tak to już jest, kiedy mainstreamowe media biorą się za cudze zainteresowania: dla szumu potrafią ośmieszyć każdego i zmieszać jego pasję z błotem.