Wyrzucić z manifestacji przeciwko PiS polskich wolnościowców? Pewien działacz Razem bardzo się zaniepokoił faktem, że przynieśli oni pewną flagę. Flagę, która bardzo mu się nie spodobała.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek napiszę, że partia Razem mnie zawiodła. Owszem, nie było nam nigdy gospodarczo po drodze, ale zgadzałam się z niektórymi ich postulatami. Wydawali mi się ugrupowaniem wolnościowym społecznie, dlatego trzymałam kciuki, żeby dostali się do Sejmu i propagowali swoje hasła. Naprawdę. Tym niemniej, moje oczekiwania legły w gruzach po drobnej manifestacji z dnia 25 lipca. Organizowała ją właśnie partia Razem wraz z Zielonymi. Na miejscu okazało się, że to nie był duży spęd, na oko dwieście osób – ale byli, wspierali się, chodziło o ideę. Na całe spotkanie poszli też moi znajomi libertarianie, w tym aktywny działacz tej ideologii, Karol Parkita, który często chodzi na manifestacje wzywające do zwiększenia swobód obywatelskich. I zostali wyrzuceni za flagę, którą przynieśli. Co na niej było? Swastyka? Nie. Wąż Gadsdena.
Razem wyrzuca z manifestacji
Już tłumaczę: libertarianie to ludzie, którzy uważają, że rola państwa powinna być niewielka, bo ludzie doskonale sami sobie poradzą, wszystko w ręce prywatne, niech kapitalizm zdecyduje. W Polsce nie ma raczej oficjalnej partii, która miałaby takie poglądy (Janusz Korwin-Mikke nie jest libertarianinem, kiedyś funkcjonowała też Partia Libertariańska, ale krótko). Flaga z wężem Gadsdena jest z kolei nieoficjalnym symbolem libertarianizmu – czarny wąż na żółtym tle i napis „Don’t tread on me”. Jego ogólna wymowa jest taka, żeby rząd nie deptał po obywatelach, bo obywatele mogą się odgryźć.
Ci konkretni libertarianie postanowili zaprotestować przeciwko temu, co Prawo i Sprawiedliwość robi z sądami. Chociaż w ogóle na płaszczyźnie gospodarczej nie zgadzali się z Razem, wiedzieli, że tu przyświeca im wspólny cel. Manifestacja była bardzo sympatyczna, ludzie przemawiali, tańczyli z flagami (fioletowymi, zielonymi, tęczowymi), rozmawiali. Jeden z moich kolegów został zachęcony do tego, by na scenie wrzucić swój głos do niszczarki głosów. Towarzystwo spotkało nawet dwóch rosyjskich libertarian na miejscu. Co prawda cały tłum wygwizdał kogoś z Pracowniczej Demokracji, kto na scenie krytykował Balcerowicza, bo przecież trzeba trochę agitacji politycznej na manifestacji (w założeniu wszystkich) partii opozycyjnych. Do czasu, aż do chłopaków nie podszedł mężczyzna w odblaskowej kamizelce Razem i nakazał im „schować flagę, albo się oddalić”.
Ci przeklęci rasiści
Znajomi próbowali negocjować z mężczyzną, tłumaczyli mu, że przecież ta flaga nie obraża niczyich uczuć (ba, ktoś ich wcześniej zapytał, czy to flaga poparcia dla węża z Wisły). On im na to, że jest „turborasistowska”. Nie docierało do niego, że to libertariański symbol i nigdy nie przedstawiał nic poza niezgodą na bycie uciskanym. Nie, rasistowska i koniec. Znajomi pośmiali się trochę i sobie poszli, raczej zniesmaczeni oskarżeniami. Zwłaszcza, że jeden z nich jest Polakiem pochodzenia kurdyjskiego.
Kiedy mi to na początku opowiedzieli, myślałam, że działacz Razem ich wywalił, bo libertarianie są kapitalistami. Ale nie. Potem myślałam, że pomylił flagę Gadsdena z flagą Konfederacji (ta faktycznie ma dość negatywne konotacje). Ale nie. Chodzi o to, że na Zachodzie tzw. alt-right także lubi flagę z wężem, lubi zestawiać ją z rzeczoną „konfederatką”, czasami nawet ze swastykami. Amerykańska Tea Party bardzo ochoczo „gadsdenką” wymachiwała. Dobra, chwila, ale to jeszcze nie znaczy, że sama flaga jest zła! Ludzie, którzy z nią przyszli na tę konkretną manifestację byli przecież po stronie protestujących! Flaga w tym konkretnym miejscu oznaczała niezgodę na rządy PiS. Kontekst! To tak, jakby mówić, że flaga Polski jest zła, bo czasem machają nią nasi przeciwnicy polityczni. Wspomniany już przeze mnie Karol Parkita szedł na Paradzie Równości z flagą Gadsdena w dwóch wersjach – jedną żółtą (oryginalną), a drugą tęczową. I nikt nie robił mu wstrętów.
Oczywiście – organizator wydarzenia (a Razem takowym było) ma prawo poprosić o opuszczenie zgromadzenia kogo tylko chce. Ale pewien niesmak pozostaje i tak. Ostatecznie, rozumiem, że chcieli dobrze, ale to było strzelenie do wróbla z armaty. I w dodatku nie tego, co trzeba.