Prawo sobie, a rejestracja do lekarza sobie
Chociaż Rzecznik Praw Pacjenta wielokrotnie podkreślał, że brak możliwości szybkiego i łatwego umówienia wizyty jest łamaniem praw pacjenta, w przychodniach, czy w gabinetach specjalistycznych niewiele się zmieniło. Pacjenci niejednokrotnie muszą dzwonić codziennie z nadzieją, że w końcu znajdzie się nowy termin, bądź też nie mogą się połączyć z wybraną placówką.
Kiedy już uda się dodzwonić, a kalendarz wizyt jest prowadzony nawet z dużym wyprzedzeniem, okazuje się, że czas oczekiwania wynosi od kilku do kilkunastu miesięcy (nawet w pilnych przypadkach). Oczywiście rejestracja do lekarza jest utrudniona m.in. przez inne problemy służby zdrowia, takie jak brak lekarzy specjalistów czy ciągłe problemy finansowe placówek medycznych, a także limity związane z refundacjami. Jednak poprawa systemu rejestracji ma szansę znacznie poprawić sytuację pacjentów.
Czym jest centralna e-rejestracja?
Rejestracja do lekarza ma być łatwiejsza, a część funkcjonalności centralnej e-rejestracji zostało już sprawdzonych. Ministerstwo Zdrowia od 2024 roku testuje to rozwiązanie, które zakłada umożliwienie samodzielnego zarządzania wizytami, zmniejszenie liczby nieodwołanych wizyt, na których nikt się nie stawia, przekazywanie informacji na temat dostępności świadczeń w czasie rzeczywistym, a także skrócenie czasu oczekiwania na wizyty u lekarzy specjalistów.
Testy wyszły na tyle dobrze, że końcem lipca 2025 roku rada ministrów przyjęła projekt ustawy, dotyczącej centralnej e-rejestracji i skierowała projekt ustawy do sejmu. Jak podkreślają rządzący:
Pilotaż centralnej e-rejestracji, jednej z najczęściej zgłaszanych potrzeb pacjentów, trwa do 31 grudnia. Placówki udzielające świadczeń z zakresu kardiologii oraz profilaktyki raka piersi i raka szyjki macicy (mammografia, cytologia) mogą do 1 grudnia dołączyć do pilotażu i otrzymać dodatkowe wsparcie finansowe. Świadczeniodawcy będą mieli czas na wdrożenie usługi od 1 stycznia do 1 lipca 2026 roku — po tym terminie integracja z centralną rejestracją dla wyżej wymienionych świadczeń będzie obowiązkowa. Niedopełnienie tego obowiązku będzie się wiązało z konsekwencjami finansowymi przy rozliczeniach z NFZ. Centralna e-rejestracja umożliwia pacjentom szybkie i wygodne umawianie wizyt oraz badań. System oferuje szereg usprawnień, które poprawiają dostęp do świadczeń i zwiększają efektywność wykorzystania zasobów ochrony zdrowia.
Zmiany wejdą w życie już w 2026 roku
Już teraz można umawiać się do kardiologa lub na badania mammograficzne oraz cytologiczne za pośrednictwem Internetowego Konta Pacjenta (IKP) - w zakładce „Plan leczenia” – lub w aplikacji mobilnej mojeIKP - w sekcji „e-zdrowie - Plan leczenia”. 1 stycznie 2026 roku jednak możliwość elektronicznej rejestracji obejmie wdrożenie systemowe wybrane świadczenia ambulatoryjne, w tym AOS kardiologię, profilaktykę raka piersi i profilaktykę raka szyjki macicy. Zakres usług będzie stopniowo rozszerzany na inne dziedziny medycyny.
Docelowo w IKP lub w aplikacji mObywatel mają znaleźć się informacje o aktualnie dostępnych terminach świadczeń w całej Polsce (co pozwoli znaleźć lekarza, który przyjmie nas możliwie najszybciej), narzędzia umożliwiające szybkie wyszukiwanie wizyty i rezerwację dogodnego terminu (bez długotrwałego oczekiwania na połączenie z placówką), system „poczekalni”, który automatyczne powiadomi pacjenta, gdy zwolni się termin, na który czeka, czy automatyczne przypomnienia o zbliżających się wizytach.
Kary za niedostosowanie się do cyfrowej rzeczywistości
W pilotażu programu centralnej e-rejestracji bierze udział ponad 260 placówek z całej Polski, gdzie już teraz można umawiać się na wizyty on-line. Oczywiście system nie jest jeszcze do końca dopracowany, więc (zgodnie z informacjami zamieszczonymi na stronie projektu) możliwe, że w danym momencie nie we wszystkich placówkach będzie można umówić się na wizytę.
Plan jest naprawdę dobry i dzięki pewnego rodzaju automatyzacji rejestracja do lekarza faktycznie ma szansę stać się łatwiejsza. Jednak przygotowanie tego systemu, a także czuwanie, aby kalendarz wizyt był zawsze aktualny, wymagają pewnych nakładów pracy – zarówno ze strony Ministerstwa Zdrowia, czy NFZ, jak i placówek, które dołączą do programu. W związku z tym rządzący stosują metodę kija i marchewki – placówki medyczne, które nie dostosują się do nowych obowiązków, będą musiały liczyć się z konsekwencjami finansowymi. Jednak placówki, które chcą wdrożyć system u siebie w dodatku w najlepszym możliwym stylu, mogą liczyć w tym zakresie na wsparcie – zarówno merytoryczne, jak i finansowe.