Kierowcy wściekli na aplikację e-Toll i długie rozpatrywanie reklamacji

Finanse Moto Państwo Dołącz do dyskusji (20)
Kierowcy wściekli na aplikację e-Toll i długie rozpatrywanie reklamacji

Choć szlabany pożegnaliśmy na państwowych odcinkach A2 i A4 dopiero 1 grudnia, to chętni już od czerwca mogli pokonywać te odcinki płacąc za przejazd elektronicznie. Służy temu aplikacja e-Toll. Dla wielu kierowców korzystanie z niej to koszmar. Upust nerwom dają w licznych komentarzach w sieci. Okazuje się, że wszystko co się z nią wiąże jest drogą przez mękę. Od uruchomienia po składane przez kierowców reklamacje. Reklamacja e-Toll ten temat przerobiliśmy z jednym z Naszych Czytelników

Reklamacja e-Toll

Nasz Czytelnik jest jednym z pierwszych użytkowników aplikacji e-Toll. Złożył 28 czerwca reklamację na nienależnie pobraną opłatę za przejazd A4. Bramki wjazdowe przekroczył w Karwianach z działającą aplikacją i po 11 km dojechał do zjazdu Wrocław-Wchód. Szlaban, który dla użytkowników aplikacji miał się otworzyć automatycznie ani drgnął, chociaż, jak się później okazało aplikacja pobrała z konta użytkownika należne 1,10 zł.  Tymczasem, aby wyjechać z autostrady musiał zapłacić pełną kwotę za przejazd płatnym odcinkiem autostrady. Posługując się aplikacją, nie pobrał biletu więc nie mógł udowodnić, ile kilometrów przejechał. Krajowa Administracja Skarbowa, bo to ona zarządza e-Toll ma na rozpatrzenie reklamacji 30 dni. Czytelnik od czerwca, po złożeniu reklamacji, wielokrotnie próbował telefonicznie i mailowo dowiedzieć się, jakie są jej losy. Próbował też swoim problemem zainteresować UOKiK. Bezskutecznie.

Może pomylił pasy

Poprosiliśmy o wyjaśnienie Biuro Komunikacji i Promocji Krajowej Administracji Skarbowej. W odpowiedzi KAS tłumaczy, że w miejscach poboru opłat część pasów była dedykowana dla kierowców, którzy chcieli za przejazd zapłacić manualnie. Natomiast pozostałe pasy były dla kierowców korzystających z elektronicznej metody płatności w systemie e-Toll. Tam nie można było zapłacić gotówką czy kartą. Każdy pas był oznakowany, by kierowcy z daleka widzieli w jaki sposób na danym pasie jest przyjmowana płatność.

„Zgodnie z powyższą informacją odnośnie pasów, można wnioskować, że Użytkownik na wyjeździe skorzystał z pasa dla manualnej płatności, gdzie opłacił przejazd za cały odcinek autostrady A4. Opłata została przekazana do działu rozliczeń celem realizacji. Środki zostaną przekazane na rachunek w dniu …” czytamy w przesłanym wyjaśnieniu.

Dlaczego to musi tyle trwać?

Dobrze, że udało się tę sprawę w końcu załatwić. Nie wiadomo dlaczego musiało to zająć tyle miesięcy. Być może powodem jest ilość reklamacji. Aplikacja zbiera naprawdę fatalne recenzje. A kilka dni temu uruchomiono kolejną – e-Toll Pl Bilet. Pozwala kupić e-bilet autostradowy. W opinii kierowców aplikacja e-Toll jest skomplikowana w instalacji, uciążliwa w użytkowaniu i zawodząca w kluczowych momentach. Korzystanie z niej przypomina loterię. Podniesie się szlaban czy nie? Pobierze należną kwotę za przejazd czy nie pobierze? Przy czym nie ma się co cieszyć, że nie pobrała, bo złapani na niezarejestrowanym przejeździe możemy zapłacić 500 zł kary.

Kierowcy pytają dlaczego e-Toll nie może działać, jak choćby aplikacja za przejazd odcinkiem A4 zarządzanym przez Stalexport? Pewnie może. Po pół roku testowania powinno się ją poprawić, by przestała być zmorą kierowców.

„Ja z autostrady przestanę korzystać. Będę jeździł bokiem. Bo coś pójdzie nie tak i będę miał karę do zapłacenia. Mam w nosie te autostrady. Nie dość, że za nasze pieniądze zbudowane to część prywatnych i jeszcze płać za państwowe” pisze jeden z kierowców.

Jeśli system, który miał udrożnić korzystanie z autostrad przez likwidację bramek skłania ludzi do takich przemyśleń, to znaczy, że coś tu poszło nie tak. I trzeba to jak najszybciej naprawić.