O losie osób niepełnosprawnych było głośno za sprawą niedawnego, burzliwego strajku w Sejmie. Jedną z obietnic rządu, które padły podczas jego trwania jest reforma systemu orzekania o niepełnosprawności. Prezes ZUS zdradza, że prace nad nowymi przepisami są na ukończeniu i czeka nas rewolucja.
O reformie zasad przyznawania rent dla osób niepełnosprawnych mówi się od kilku miesięcy. Najwidoczniej prace idą dość powoli, bo już we wrześniu ubiegłego roku pisałem o tym, że renta ZUS ma być przyznawana tylko tym, którzy są trwale niezdolni do pracy. Zamiast tego system miałby skupić się na promowaniu zatrudnienia tych osób w innym zakresie. W końcu nie każde schodzenie całkowicie eliminuje z możliwości pracy. Ostatni protest niepełnosprawnych spowodował, że prace nad reformą ruszyły do przodu. O jej głównych założeniach opowiedziała prezes ZUS w rozmowie z Faktem.
W rządzie trwają prace nad reformą orzecznictwa. Prace są dość zaawansowane – kończy się zbieranie uwag do projektu od ministrów i ekspertów. O dalszym kształcie projektu zadecyduje rząd. Założenia reformy są bardzo słuszne, chociaż to samo mówiło się o nowelizacji kodeksu pracy. Nowe przepisy mają uporządkować obecny, chaotyczny system i sprawić, żeby badana osoba była kompleksowo badana. Pod uwagę mają być brane wszystkie możliwe uprawnienia i świadczenia, które mogą być jej przyznane.
Renta dla niepełnosprawnych – czeka nas rewolucja w orzekaniu?
Nowością ma być nowa kategoria orzekania, czyli niesamodzielność. Orzecznicy będą badać, w jakim zakresie osoba niepełnosprawna jest uzależniona od pomocy osób trzecich w codziennym funkcjonowaniu. Mówi się o trzech stopniach niesamodzielności. Na razie nie wiadomo, z czym wiązałoby się otrzymanie statusu osoby niesamodzielnej. Biorąc pod uwagę wcześniejsze doniesienia o reformie, można przypuszczać, że orzeczenie o niepełnosprawności będzie mogło wskazywać rodzaj pracy, którą dana osoba będzie mogła wykonywać. Natomiast wysokość ewentualnej renty mogłaby być uzależniona od stopnia niesamodzielności danej osoby.
Podobne rozwiązania mogłyby wpłynąć na przeniesienie punktu ciężkości obecnego systemu z socjalnego rozdawnictwa na promowanie zatrudnienia. Wszystko oczywiście będzie uzależnione od brzmienia konkretnych przepisów. Na przykładzie pomysłów na nowy kodeks pracy widzieliśmy, jak słuszne intencje zostają przeniesione na grunt przepisów.