Wszyscy pamiętamy początki pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, gdy traktorzyści pokonywali rosyjskie czołgi. Wydawało się, że wiele się przez ten rok zmieniło. Ale chyba nie do końca. Brytyjski resort obrony mówi na przykład, że coraz częściej… Rosjanie atakują łopatami.
Władimir Putin myślał, że zajmie Kijów w kilka dni, więc do swojej „wojny życia” się zupełnie nie przygotował. A – jak mówią eksperci – to logistyka zwykle wygrywa (i przegrywa wojny). I jest tak, że jak się nie zabezpieczy wystarczająco amunicji swoim żołnierzom, to ci muszą walczyć… łopatami. Dosłownie.
Jak podaje właśnie brytyjskie Ministerstwo Obrony, rosyjscy rezerwiści mają coraz większy problem z zapasami amunicji. Jednak z góry przychodzą ciągle nowe rozkazy, by atakować ukraińskie pozycje. Więc atakują tym, co akurat mają pod ręką – chociażby właśnie saperkami.
„Pod koniec lutego rezerwiści opisali, że dostali rozkaz szturmu na ukraińską pozycję uzbrojeni tylko w broń palną i łopaty” – czytamy w najnowszym raporcie brytyjskiego wywiadu.
Brytyjczycy nawet podają, jaka łopata jest wykorzystywana przez rezerwistów z Rosji. Ma być to model MPL-50, który został zaprojektowany przez duńskiego oficera Johana Linnemanna jeszcze w drugiej połowie XIX wieku i od tego czasu niewiele się zmienił. Pewnie Linnemann nawet nie śnił, że jego projekt będzie wykorzystywany jako broń – i to w XXI wieku.
Rosjanie atakują łopatami, czas na… średniowieczną wojnę?
Jeszcze ponad rok temu zwykło się uważać rosyjską armię za jedną z najlepszych i najlepiej wyposażonych na świecie. Okazuje się, że nie tylko nie ma tych wszystkich nowoczesnych samolotów czy czołgów, ale brakuje jej nawet amunicji do karabinów (o tej artyleryjskiej nie wspominając). To z tego powodu, jak przekazuje brytyjski wywiad, walki toczą się coraz częściej wręcz.
Trzeba natomiast zaznaczyć, że nie tylko Rosjanie mają kłopot z amunicją. Ukraińcy też mają puste magazyny. Im pomaga cały Zachód, ale ten ograniczał produkcję amunicji w ostatnich dekadach tak bardzo, że sam też ma problemy z dostępnością broni. Można się zatem spodziewać, że „średniowiecznych” walk będzie coraz więcej, choć zamiast mieczy będą łopaty. W takich warunkach atakujący rzecz jasna jest w gorszej sytuacji niż ten broniący się. Miejmy więc nadzieję, że broniący zrobią łopatowym rycerzom jesień średniowiecza.