Oszustwa "na akcje Orlenu" niestety nie zniknęły z mediów społecznościowych
Temat reklam zachęcających na Facebooku, YouTubie i X (dawniej Twitter) do inwestowania w akcje Orlenu powraca niczym bumerang. Niestety cały czas znajdują się osoby, które decydują się zaufać oszustom i tracą w ten sposób dorobek całego życia.
W połowie lipca Onet opisywał przypadek biznesmena z Poznania, który stracił łącznie ok. 180 tys. zł. Niestety Andrzej Borowiak – rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu – przyznał, że w tym konkretnym przypadku śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców.
Naszym policjantów udało się ustalić sporo szczegółów, tropy prowadzą do Wielkiej Brytanii. Bez wątpienia za tym przestępstwem stoją osoby działające spoza Polski. Oczywiście, jeżeli pojawią się nowe wątki pozwalające ustalić sprawców, na pewno do sprawy wrócimy. Przy tej okazji chciałbym zaapelować do wszystkich, aby nikomu nie dawali zdalnego dostępu do swoich komputerów i kont bankowych oraz nie zdradzali loginów i haseł. W tej sprawie pokrzywdzony zaufał oszustom, którzy bezwzględnie to wykorzystali.
Szanse na odzyskanie przez ofiary straconych pieniędzy wydają się czysto hipotetyczne. Dlatego tak ważne jest rozpoznanie oszustwa w porę, zanim przestępcy zdążą wyciągnąć od nas cokolwiek. Jak słusznie zauważył Andrzej Borowiak, nie chodzi wyłącznie o zrobienie przelewu na ich konto. Przekazanie komukolwiek dostępu do własnego komputera albo do rachunku bankowego nieuchronnie prowadzi do tego samego rezultatu.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Na szczęście rozpoznanie oszustwa wcale nie jest trudne. Wymaga jednak zdania sobie sprawę z tego, jak dokładnie działają przestępcy. Wówczas praktycznie na każdym kroku dostrzeżemy sygnały sugerujące, by pod żadnym pozorem im nie ufać.
Zacznijmy od złudnego poczucia bezpieczeństwa w mediach społecznościowych. Ktoś mógłby pomyśleć, że przecież poszczególne serwisy eliminują treści służące popełnieniu przestępstwa. Nie publikowałyby też reklam podszywających się pod inne przedsiębiorstwa, na przykład Orlen. W rzeczywistości jednak chęć do działania i weryfikacji zamieszczonych treści ze strony serwisów social media pozostawia wiele do życzenia. Jak zauważyli nasi czytelnicy w komentarzach pod poprzednim artykułem na temat fałszywych inwestycji w akcje Orlenu, portale te potrafią ignorować zgłoszenia. Internauci sugerują wręcz nieczyste intencje: dopóki przestępcy płacą za reklamy, dopóty serwisom ich obecność nie przeszkadza.
Rozpoznanie oszustwa wymaga czujności. Przestępcy modyfikują taktykę
Skoro nie możemy liczyć na skuteczną moderację treści w popularnych portalach społecznościowych, to jak mamy się bronić? Najlepiej kierować się zasadą, że jeśli coś wydaje się zbyt piękne, by było prawdziwe, to najprawdopodobniej takim właśnie jest.
Przestępcy oferują w swoich fałszywych reklamach zwrot z inwestycji przekraczający to, co mogą nam zaoferować nie tylko lokaty bankowe czy obligacje skarbowe, ale nawet co bardziej agresywne fundusze inwestycyjne.
Na przykład na jednej ze stron założonych przez przestępców specjalizujących się w fałszywych inwestycjach w akcje Orlenu znajdziemy kalkulator "Ile będziesz zarabiał?". Na każde 1000 zł przypada 320 zł zysku. 33 proc. zysku rocznie przy "minimalnym ryzyku" to coś nierealnego. Gdy mowa o zysku miesięcznym, to mamy do czynienia z opowiadaniem bajek. Jeżeli stopa zwrotu nie wzbudzi naszej czujności, to zdecydowanie powinien brak zwyczajowych wymaganych zastrzeżeń i wyjaśnień. Mam na myśli przede wszystkim niewskazanie okresu trwania "inwestycji" czy konkretnego podmiotu odpowiedzialnego wobec "klienta".
Co na wymienionej przeze mnie stronie znajdziemy, to klasyczne techniki manipulacyjne znane z nieuczciwych sklepów internetowych. Jest "licznik osób na stronie", który zawsze wskazuje 125 osób. Po drugiej stronie znajdziemy "ilość wolnych miejsc" wynoszącą zawsze 14. Chodzi rzecz jasna o wzbudzenie w nas obawy, że jeśli nie zdecydujemy się szybko, to okazja życia przemknie nam koło nosa.
Na wspomnianej witrynie znajdziemy też logo Orlenu oraz logotyp ówczesnego Ministerstwa Energii. To sprawdzona taktyka. Przestępcy lubią się powoływać na instytucje, do których Polacy mają zaufanie. Orlen jest największą polską firmą. Powoływanie się na premiera, prezydenta czy ministra ma wzbudzić w nas wrażenie, że fałszywa inwestycja ma jakieś gwarancje państwa, a więc jest całkowicie bezpieczna. Wykorzystanie wizerunku celebrytów również ma sprawić, że zaufamy przestępcom.
W ostatnim czasie przestępcy nieco zmienili taktykę. Już nie stosują reklam i stron internetowych pełnych błędów ortograficznych oraz "polskawego" języka. Teraz ich pułapki przynajmniej na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie możliwie profesjonalnych. Wciąż jednak stosują scenariusze kompletnie oderwane od rzeczywistości. Na przykład:
- Ministerstwo Energii zezwoliło Polakom na handel ropą i gazem. Teraz zasoby narodowe są w twoich rękach! Zarabiaj 4000-37000 zł miesięcznie
- Donald Tusk z pomocą prezydenta-elekta Karola Nawrockiego wykrył przestępstwa Prawa i Sprawiedliwości i teraz odda pieniądze tym Polakom, którzy kupią akcje Orlenu za 1 tysiąc złotych
- Senat uchwalił nowe prawo, które daje każdemu Polakowi możliwość zarobku na projektach Orlenu. Wystarczy zainwestować, żeby zarabiać
- Na budowę nowych rafinerii pozyskujemy inwestorów. Każdy polski obywatel może stać się częścią najsłynniejszej w Europie firmy zajmującej się rafinacją ropy naftowej. Inwestując tylko 1.000 zł, zarobisz 12.000 zł miesięcznie. Wypełnij wniosek na naszej stronie i już dziś uzyskaj zaliczkę na karcie bankowej.
Wszystkie opisane wyżej przykłady to cytaty zaczerpnięte wprost z reklam przestępców, ich stron internetowych, albo policyjnych relacji o oszustwach.
Rozpoznanie oszustwa ułatwiają także kwestie czysto techniczne. Przestępcy odsyłają do formularzy kontaktowych na witrynach, których adres nie ma związku z Orlenem, dowolnym resortem, czy jakąkolwiek instytucją polskiego rządu. Prawdę mówiąc, mamy do czynienia ze zbitką losowych liter i cyfr. Same konta internetowe zamieszczające ogłoszenia i reklamy również nie mają nic wspólnego z podmiotami, pod które próbują się podszyć.
Jeżeli chcesz inwestować, to zwróć się do licencjonowanego maklera
Jak jest naprawdę? Zacznijmy od tego, że Orlen nie oferuje inwestorom indywidualnym możliwości zakupu swoich akcji bezpośrednio od spółki. Koncern od dawna ostrzega:
Inwestowanie w akcje ORLEN przez inwestorów indywidualnych może odbywać się wyłącznie poprzez licencjonowane domy maklerskie oraz banki prowadzące działalność maklerską, których pełną listę można znaleźć na stronie internetowej Komisji Nadzoru Finansowego.
Komunikacja ORLEN do potencjalnych inwestorów jest prowadzona wyłącznie przez oficjalne strony: orlen.pl, orlenwportfelu.pl lub oficjalne profile w mediach społecznościowych.
Instytucje państwowe również prowadzą otwartą i transparentną politykę informacyjną za pomocą swoich oficjalnych kanałów komunikacji. Informują o nich także ogólnopolskie media. Podobnie jest ze zmianami legislacyjnymi. Innymi słowy: powinno nas co najmniej zastanowić, że o "wyjątkowej inwestycji w polskie dobra narodowe" nie słyszeliśmy w głównych serwisach informacyjnych. Bezpieczna inwestycja o fenomenalnej stopie zwrotu w skali miesiąca (!) to przecież świetny temat.
Wspomniany na początku biznesmen z Poznania w rozmowie z Onetem stwierdził gorzko, że teraz nikomu już nie wierzy i boi się odebrać telefon. Prawdę mówiąc, nawet daleko posunięty krytycyzm i brak zaufania to znakomity punkt wyjścia. Gdy ktoś oferuje nam w internecie duże pieniądze, to najprawdopodobniej kłamie. Gdy powołuje się przy tym na znaną markę albo znaną osobę, to kłamie na pewno. Bezbłędne rozpoznanie oszustwa nie jest nawet konieczne, jeżeli po prostu z góry odrzucimy wszystkie "oferty życia", które przestępcy będą próbowali nam podsunąć.