Rząd chce nawet wiedzieć, czy należysz do związku działkowców. Po co im to wszystko?

Państwo Dołącz do dyskusji (49)
Rząd chce nawet wiedzieć, czy należysz do związku działkowców. Po co im to wszystko?

Zdążyliśmy już się przyzwyczaić, że rząd lubi o nas dużo wiedzieć. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Przygotowywana w kancelarii premiera ustawa o jawności życia publicznego zakłada nie tylko składanie oświadczeń majątkowych i publikowanie ich w internecie. Wiele wskazuje, że pracownicy „budżetówki” będą też musieli ujawnić, do jakich organizacji i stowarzyszeń należą. 

Jeśli ustawa, którą pilotuje Mariusz Kamiński, weszłaby w życie, pracownicy państwowi będą musieli ujawnić do jakich „stowarzyszeń lub organizacji krajowych i międzynarodowych korzystających w swej działalności ze środków publicznych” należą. Czym dokładnie są „środki publiczne”? To zapewne kwestia interpretacji, ale niewykluczone, ze trzeba będzie ujawniać nawet swoje członkostwo w związkach działkowych, o ile wykorzystują takie środki. Prawnicy podkreślają też, że często szeregowi członkowie po prostu nie wiedzą, czy ich organizacje czerpią z „publicznych środków”. A w przypadku tych małych organizacji za takie środki można uznać nawet kilkaset złotych zapomogi z samorządu.

Jawność stowarzyszeń i organizacji, do których należymy

Kto będzie musiał składać takie oświadczenia? Nie tylko najważniejsi urzędnicy państwowi i samorządowi, ale również policjanci, urzędnicy skarbowi, strażnicy miejscy, a nawet egzaminatorzy na prawo jazdy. Według organizacji pozarządowych, łącznie nowe prawo może dotyczyć nawet 800 tysięcy osób. Samo ujawnianie majątków może być groźne. Jeśli ustawa przeszłaby w tym wariancie, to każdy mógłby sprawdzić, co takiego posiada jedno „ulubiony” policjant czy urzędnik skarbówki. A po co ujawniać, do jakich organizacji się należy?

Ustawa o jawności życia publicznego ma zwiększyć transparentność zarządzania środkami publicznymi. Wymóg wykazywania członkostwa w stowarzyszeniu lub organizacji otrzymujących środki publiczne ma wzmocnić przejrzystość wydatkowania tych środków i wzmocnić przejrzystość działania władz – tak brzmi komunikat KPRM.

Ale czy tylko o to chodzi? A może rząd chce zniechęcić obywateli do wstępowania do organizacji i stowarzyszeń, z którymi jest mu nie po drodze? A może chodzi o bata na niektóre osoby? Ledwie przed rokiem TVP ruszyła na krucjatę przeciwko stowarzyszeniu Róży Rzeplińskiej. Głównym problemem dla TVP było przy tym oczywiście jej nazwisko – to córka Andrzeja Rzeplińskiego, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Można się spodziewać, że państwowe służby, ale też i TVP, po wejściu ustawy zyskają mnóstwo podobnych „haków”.