Niedługo namnoży się nam w Polsce nowych rzeczników
Najwyraźniej wśród decydentów panuje jakaś moda na powoływanie coraz to nowych miniombudsmanów. Pomysł na Rzecznika Praw Przedsiębiorców nawet mi się spodobał po bliższym zapoznaniu się ze szczegółami. Będzie też Rzecznik Praw Ucznia. Rzeczywiście mamy pewien systemowy problem ze szkołami myślącymi sobie, że ich statuty w hierarchii aktów prawnych biją ustawy, a nawet Konstytucję. Teraz Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej postanowił utworzyć instytucję Rzecznika Praw Pracowników. Ja zaś zachodzę w głowę, czemu miałoby to służyć.
Jak już wspomniałem we wstępie, w żadnym wypadku nie zamierzam lekceważyć znaczenia praw pracowników. Nierównowaga stron w stosunku pracy jest faktem. Nie da się ukryć, że pracodawcy nierzadko potrzebują państwowego przymusu, by poprawnie wykonywać ciążące na nich obowiązki względem osób, które zatrudniają. Przejawy wyzysku należy zaś wypalać ogniem sankcji. W czym więc tkwi problem? W tym, że osobny rzecznik pracowników nie jest nam już potrzebny.
Zgodnie z uzasadnieniem przygotowywanej właśnie ustawy, z którym możemy się zapoznać w wykazie prac legislacyjnych rządu, rzecznik pracowników będzie miał bardzo podniosłe funkcje:
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Rzecznik praw pracownika będzie stać na straży konstytucyjnych wolności i praw wszystkich osób wykonujących pracę zarobkową. Dzięki temu prawa pracownicze – wolność zrzeszania się w związkach, prawo do minimalnego wynagrodzenia, zakaz dyskryminacji, prawo do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy oraz szereg innych praw – będą jeszcze lepiej chronione – podał resort w komunikacie. Powołanie rzecznika praw pracownika wzmocni pozycję osób zatrudnionych. To konieczne, bo relacja pracownik-pracodawca nie jest równa – ze względów ekonomicznych to pracodawcy mają w niej przewagę.
Nowy organ ma więc interweniować w indywidualnych sprawach pracowników w konkretnych zakładach pracy. To wymaga stworzenia całego rozbudowanego aparatu terenowego, który umożliwiłby skuteczne podejmowanie takich interwencji. Jak się łatwo domyślić, stajemy przed dylematem: tworzymy instytucję kosztowną i skuteczną, czy tanią i fasadową?
Rzecz jednak w tym, że mamy przecież instytucje, które zajmują się ochroną praw pracowniczych. Mam na myśli nie tylko Państwową Inspekcję Pracy, ale także chociażby związki zawodowe.
Rzecznik pracowników może się przydać tylko do jednego: zwrócenia politykom uwagi na problemy zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych
Dodatkowy rzecznik pracowników siłą rzeczy w jakimś stopniu dublowałby kompetencje tego pierwszego organu, a w najlepszym wypadku stanowiłby pośrednika pomiędzy PIP a pracownikiem. Jeżeli zaś chodzi o mediacje pomiędzy pracownikami a pracodawcą, to nowy organ wchodziłby niejako w spektrum zainteresowań związkowców. Można się jednak spodziewać, że ci z radością powitaliby dodatkowe wsparcie ich działań ze strony państwowej instytucji.
Drugą zapowiadaną kompetencją Rzecznik Praw Pracowników będzie udział w procesie legislacyjnym. Tutaj również trudno byłoby się doszukać czegoś specjalnie pożytecznego. Tak się bowiem składa, że od jakiejś dekady ustawodawca stara się pracownikom nieba przychylić. Drastycznie wzrosła płaca minimalna, szykuje się poważna reforma PIP skierowana na walkę z nadużyciami przy zawieraniu umów. Zdarzają się oczywiście wypadki przy pracy, jak na przykład implementacja pracy zdalnej do porządku prawnego. Wydaje mi się jednak, że nie ma potrzeby powoływać nowej instytucji, by uniknąć takich wpadek w przyszłości.
Nie sposób także nie zwrócić uwagi na różnicę w pozycji systemowej Rzecznika Praw Pracowników i pozostałych rzeczników. Nowoprojektowane instytucje mają zajmować się pośrednictwem pomiędzy obywatelem a którąś macką aparatu państwowego. Za takową uznaję też dla uproszczenia szkoły. Tymczasem rzecznik pracowników ma się skupiać na relacjach obywatela z przedsiębiorstwami. Pod tym względem będzie mu bliżej do Rzeczników Konsumentów.
Jest jednak jedna rzecz, dzięki której rzecznik pracowników wykazuje pewien potencjał. Zgodnie z deklaracjami MRPiPS, organ obejmie swoją kuratelą także zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych. Ten jeden drobiazg otwiera nam całkiem sporo możliwości. Nie chodzi mi nawet o pilnowanie poprawnego stosowania elastycznych form zatrudnienia. Tym ma się przecież zajmować PIP. Bardziej pożyteczne może się okazać wpływanie na legislację. Jest tyle niezałatwionych spraw, które aż się proszą o zwrócenie posłom i ministrom uwagi. Przykład pierwszy z brzegu: dostęp do normalnego ubezpieczenia zdrowotnego dla chętnych zatrudnionych na umowie o dzieło. Z drugiej strony, cóż z tego, że rzecznik pracowników zwróci na coś uwagę, jeśli politycy jak zwykle uważają, że wiedzą lepiej?
Chciałbym się mylić, ale nie wróżę Rzecznikowi Praw Pracowników wielkiego sukcesu. Organ może ostatecznie nie powstać, bo przecież Minister Finansów szuka cały czas sposobów na zaoszczędzenie pieniędzy w dziurawym jak sito budżecie. Nowa instytucja o wątpliwej przydatności aż się prosi o zakręcenie kurka z pieniędzmi.