Sąd za komentarz na Allegro, bo niektórzy sprzedawcy zupełnie nie radzą sobie z krytyką

Gorące tematy Zakupy Dołącz do dyskusji (122)
Sąd za komentarz na Allegro, bo niektórzy sprzedawcy zupełnie nie radzą sobie z krytyką

Nie jesteś zadowolony z zakupionych na Allegro przypraw, więc wystawiłeś negatywną opinię? Uważaj, bo czeka Cię proces sądowy. Tak przynajmniej postępuje ze swoimi klientami jeden ze sprzedawców. Sąd za komentarz na Allegro – co na to prawo?

Na portalu Wykop.pl jeden z użytkowników podzielił się swoją historią, która zaczęła się zakupem kilkunastu przypraw od jednego ze sprzedawców. Problemy zaczęły się już na początku – towar wysłano dopiero po 7 dniach, zamiast obiecywanych czterech. Ale dopiero po odbiorze przesyłki na jaw wyszły pewne, nazwijmy to, usterki. Migdały, w ocenie wykopowicza, okazały się zbyt suche, zaś ostropest miał bardzo nieprzyjemny smak, a kolor i zapach sugerowały powstrzymanie się od jego spożywania.

Nie powinno zatem nikogo dziwić, że klient postanowił się swoimi odczuciami podzielić w powszechnie znany sposób: wystawiając odpowiedni komentarz do transakcji, a zatem korzystając z ważnej i popularnej funkcji Allegro. Ocena była oczywiście negatywna:

komentarz na Allegro

Jak widać – komentarz, choć negatywny, trudno nazwać szkalującym czy znieważającym. Inaczej jednak uważa sprzedawca, który wystosował do klienta bardzo długą i bardzo poważną wiadomość. Sprzedawca wprost zażądał usunięcia komentarza (w terminie 1 dnia roboczego), informując jednocześnie, że w przeciwnym wypadku z klientem skontaktuje się kancelaria prawna z angielskimi nazwiskami partnerów w nazwie (nic tak nie buduje prestiżu czegokolwiek, jak użycie języka angielskiego w nazwie).

Sąd za komentarz na Allegro – co na to prawo?

Cel? Proces sądowy, oczywiście – o naruszenie dóbr osobistych. W mailu skierowanym do wykopowicza powołano nawet dwa przepisy kodeksu cywilnego:

Ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, ażeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności ażeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w kodeksie może on również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny. (art. 24)

W razie naruszenia dobra osobistego sąd może przyznać temu, czyje dobro osobiste zostało naruszone, odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę lub na jego żądanie zasądzić odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez niego cel społeczny, niezależnie od innych środków potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia. Przepis art. 445 § 3 stosuje się. (art. 448)

Brzmi poważnie, prawda? Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, aby powyższe przepisy zastosować w praktyce. Komentarz na Allegro (jak każda inna forma wypowiedzi) może przecież naruszać czyjeś dobra osobiste – ale kluczowe jest to, aby działanie takie było bezprawne, co zresztą wprost wynika ze zdania pierwszego w art. 24 §1 kodeksu. Wyrażenie subiektywnej opinii na temat zakupionego produktu jest działaniem jak najbardziej legalnym. Ba, jak zauważa wykopowicz, sam regulamin Allegro wyraźnie mówi o subiektywności dokonywanych ocen transakcji. Dla sprzedawcy to jednak rzeczy najwyraźniej nieistotne, bo w dalszej korespondencji z niezadowolonym klientem zarzuca mu… brak fachowych kompetencji do oceny jakości nabywanych produktów.

Reasumując, sprzedawca rzeczywiście ma prawo pójść do sądu z pozwem przeciwko rzekomo szkalującemu go klientowi. Musiałby jednak udowodnić bezprawność komentarza, a to nie będzie takie łatwe – choćby z uwagi na trudności związane z udowodnieniem przed sądem, że nabyty przez klienta towar był pełnowartościowy.

Pozostaje tylko niesmak, że sprzedawca woli tracić czas na długie, ale głupie maile, niż zadbać o zrekompensowanie niezadowolonemu klientowi doznanych przez niego niedogodności. Sąd za komentarz na Allegro? Nawet, gdyby to miało sens, to jak strzelanie z armaty do wróbla.