Na podwórku wybucha petarda. Innym razem ktoś wyrzuca śmieci na posesję. Śmieją się głośno i używają wyzwisk. „Popłakałaś się na rozprawie, k**wo?” – takie sytuacje to codzienność pani Bożeny Wołowicz, która od lat jest nękana. Jak sama twierdzi, przez sąsiadów. A oni? Na swoich profilach kpią z policji, wrzucają też filmiki do sieci.
Narzekacie na ludzi, którzy mieszkają obok was? To opowieść pani Bożeny Wołowicz może nieco zrewidować wasz pogląd na pojęcie złośliwych sąsiadów. W materiale, który opublikowała UWAGA! TVN widzimy bowiem rzeczy, które momentami mrożą krew w żyłach. Lotem koszącym na jej posesję wpadają butelki, petardy, śmieci. Słyszymy wyzwiska i krzyki w środku nocy. Była taka scena w „The Purge” (przetłumaczona na „Noc oczyszczenia”), kiedy grupka młodych ludzi przyjeżdża pod dom głównych bohaterów, po czym zaczyna ich zastraszać. Nagrania zarejestrowane przez monitoring pani Bożeny przypominają nieco taki thriller – tyle, że wyreżyserowany przez (jak twierdzi) jej sąsiadów.
Za całość odpowiedzialna ma być rodzina K. Student medycyny, studentka prawa oraz ich matka lekarka, którzy podobno terroryzują nie tylko panią Bożenę, ale też całą okolicę, na przykład strasząc małe dzieci… i na potęgę rzucając wszędzie petardy. Jednak tylko pani Wołowicz zdecydowała się, wedle telewizyjnej relacji, mówić o sprawie głośno. Reszta ofiar milczy jak zaklęta.
Sąsiedzi, nękanie
Wszystko zaczęło się w roku 2014, kiedy sąsiedzi pani Bożeny oskarżyli ją o napad. Kogo miała ona zaatakować i dlaczego? Tego nie wiemy. Wtedy też – jak widzimy na nagraniu – sąsiedzi szarpali się z kobietą na jej posesji aż do momentu, w którym uciekła ona do domu. Z czasem sytuacja robiła się coraz gorsza i gorsza. Jakiś mężczyzna wrzucał jej na podwórko petardy i szkło, krzyczał „ty k…wo”, „wstawaj, k…wo” w środku nocy. Ktoś zrzucał co chwila śmieci przez płot. Ktoś zniszczył również elewację, która została czymś oblana.
Panią Bożenę wyzywano, grożono jej, nękano ją. Próbowała sprzedać dom i wyprowadzić się, ale bez skutku. Kiedy wróciła, ataki znowu się pojawiły, a jak sama twierdzi, straciła przez tę rodzinę pięć lat życia. Zarówno ona, jak i inne ofiary zgłaszały sprawę na policję, ale jak sama twierdzi, wierzono jej, lecz nie podejmowano żadnych działań. Służby mundurowe przez pewien czas sprowadzały całość tylko do konfliktu sąsiedzkiego, ale wreszcie, w grudniu 2017, objęli rodzeństwo K. dozorem policyjnym. Nie mogą się oni kontaktować się z sąsiadką i zbliżać do niej na odległość 50 metrów, muszą również regularnie zgłaszać się na komisariat. Nie wygląda jednak na to, żeby byli z tego powodu zachwyceni, a upust swoim emocjom dają w internecie.
Jakby tego było mało, w styczniu tego roku odbyła się kolejna rozprawa z ich udziałem – zarzuca się im uporczywe nękanie Bożeny Wołowicz. Nie znamy jeszcze wyroku, wiemy natomiast, że sąsiedzi procesowali się z nią już wcześniej, co skończyło się – przynajmniej dla jednego z rodzeństwa – uniewinnieniem. Nie omieszkał on podzielić się tym faktem z całym internetem, publikując w sieci następujący filmik:
https://www.youtube.com/watch?v=MoHO2AF-x54
Nie wygląda też na to, żeby sąsiedzi, którym tak zarzuca się nękanie, pałali przesadnym szacunkiem do stróżów prawa. Na facebookowych profilach rodzeństwo wprost robi sobie w tym czasie żarty z policji i wrzuca zdjęcia zakupionych petard, zupełnie, jakby nie bali się, że zostanie to użyte przeciwko nim. Nie brakuje też przytyków pod adresem TVN i portalu Wykop.pl:
Na innych zdjęciach popisują się elokwencją, pisząc „JP100%” i tym podobne komentarze. Przyszły lekarz, przyszła prawniczka.
Nie tacy znowu bezkarni
Jeśli są winni zarzucanych im czynów, to uśmiech szybko spełznie im z twarzy. Warto sobie przypomnieć, co stanowi art. 190a Kodeksu karnego:
§ 1. Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Rodzeństwo, które chciałoby „JP100%” może się srogo zdziwić, kiedy trafi przed oblicze sprawiedliwości. Zgromadzony materiał wygląda na poważny. Inna sprawa – co zaznacza TVN – że ich matka nie została teraz wezwana przez sąd, a wedle tego co mówi Bożena Wołowicz, wcale nie jest ona bez winy. Jednak z całej tej sytuacji nietrudno wysnuć wniosek o opieszałości działań służb. Potrzebowali aż czterech lat, żeby zająć się uporczywym nękaniem jednej osoby, nawet wtedy, kiedy z nagrań wyraźnie wynikało, że sprawa jest poważna? Czy naprawdę trzeba czekać na to, aż komuś stanie się fizyczna krzywda, zanim dojdzie do prawidłowej reakcji? Sytuacja wymknęła się spod kontroli już dawno. Bożenie Wołowicz należało pomóc. I trzeba to było zrobić znacznie, znacznie wcześniej, a nie czekać, aż media podniosą larum.
Z materiałem UWAGI! można zapoznać się w tym miejscu. Pierwszy odcinek dotyczący tej samej rodziny znajdziemy z kolei tutaj.