Nawet jeśli przedsiębiorca udowodni spadek obrotów może nie otrzymać dopłaty do pensji pracowników

Firma Dołącz do dyskusji (2)
Nawet jeśli przedsiębiorca udowodni spadek obrotów może nie otrzymać dopłaty do pensji pracowników

Dzięki tzw. tarczy antykryzysowej część przedsiębiorców może uzyskać dopłaty do pensji pracowników. Warunkiem jest spadek obrotów gospodarczych. Przedsiębiorcy muszą jednak zdawać sobie sprawę z faktu, że nawet jeśli w ich firmie faktycznie nastąpił spadek obrotów, to do uzyskania pomocy i tak może to nie wystarczyć. 

Spadek obrotów gospodarczych warunkiem uzyskania dopłaty. Ale i to nie zawsze wystarczy

Przedsiębiorca, który chce utrzymać miejsca pracy i otrzymać dopłatę do pensji pracowników, musi odnotować spadek obrotów gospodarczych w swojej firmie. Problem polega jednak na tym, że odnotowanie spadku wcale nie wystarczy do otrzymania pomocy – przedsiębiorca musi jeszcze udowodnić, że faktycznie jest to skutek epidemii koronawirusa. Jak to jednak zrobić?

Zdecydowanie najprostsze zadanie mają przed sobą przedsiębiorcy, którzy w związku z nałożonymi przez rządzących ograniczeniami musieli zaprzestać sprzedaży towarów i/lub usług. W takiej sytuacji znaleźli się np. fryzjerzy, kosmetyczki, osoby prowadzące salony tatuażu, ale także i właściciele kin, teatrów czy innych instytucji kultury. W tym przypadku związek między ograniczeniem działalności przedsiębiorców a epidemią jest jasny związek. Przedsiębiorca musi jedynie umieścić we wniosku odpowiednią informację, najlepiej – powołując się na konkretne rozporządzenie, którego wejście w życie uniemożliwiło mu dalsze prowadzenie sprzedaży towarów i usług.

Co jednak z przedsiębiorcami, u których spadek obrotów gospodarczych nie jest wynikiem tymczasowego zawieszenia działalności firmy z powodu przepisów?

Ograniczenia wprowadzane przez rządzących a działalność firmy

W stosunkowo dobrej sytuacji – jeśli chodzi o udowodnienie związku między spadkiem obrotów a epidemią koronawirusa – są też przedsiębiorcy, których działalność wprawdzie nie została bezpośrednio zawieszona, ale za to już ograniczenia wprowadzone przez rządzących jak najbardziej mają na nią wpływ. Chodzi oczywiście o ograniczenia w poruszaniu się, które mogą uniemożliwić normalne funkcjonowanie niektórych przedsiębiorców, u których fizyczny kontakt z klientem był niezbędny, by móc sprzedać towar lub usługę. W tym przypadku również udowodnienie związku między spadkiem obrotów a epidemią koronawirusa powinno być w miarę proste.

Niestety – w najgorszej sytuacji są przedsiębiorcy, których ograniczenia nałożone przez rządzących nie dotknęły ani w sposób bezpośredni, ani pośredni. Spadek ich obrotów gospodarczych może np. wynikać z ogólnej niechęci konsumentów do wydawania środków na produkty, które nie zaspokajają podstawowych potrzeb. W takiej sytuacji znacznie trudniej udowodnić powiązanie z epidemią koronawirusa – zwłaszcza, jeśli np. firma funkcjonuje normalnie, pracownicy pracują zdalnie, a asortyment towarów/usług jest taki sam jak przed epidemią.

Teoretycznie nie ma się czego bać

Jak wskazują specjaliści, można jednak założyć, że urzędnicy wcale nie będą skupiać się na skrupulatnym i szczegółowym sprawdzaniu, czy podane we wniosku uzasadnienie jest wystarczająco przekonujące. Tym samym prawdopodobnie tylko w ekstremalnych przypadkach (np. przy ewidentnej próbie wyłudzenia) wnioski będą odrzucane, a w pozostałych sytuacjach problematyczne kwestie będą rozstrzygane na korzyść przedsiębiorcy. Czas i praktyka pokażą jednak, czy tak będzie faktycznie.