REKLAMA
  1. Home -
  2. Finanse -
  3. Stablecoiny – czym są i jak zmieniają cyfrowe płatności
Stablecoiny – czym są i jak zmieniają cyfrowe płatności

Stablecoiny to kryptowaluty wyjątkowe na tle spekulacyjnej dżungli Bitcoina i Ethereum. W teorii łączą zalety walut tradycyjnych (stabilność) z technologią blockchain.

Igor Czabaj07.07.2025 8:25
Finanse

Jak zauważa firma Bastion, są to niczym „cyfrowe dolary” – aktywa, których kurs zwykle jest ściśle powiązany z wartością USD, EUR lub innego uznanego aktywa. Ich popularność eksplodowała w ostatnich latach, co w pewnym sensie potwierdza słowa CEO giełdy Bitget: globalna kapitalizacja stablecoinów przekroczyła już 170 mld USD, bo coraz więcej osób i firm docenia ich stabilność i szerokie zastosowania. Dzięki temu stanowią one most między światem kryptowalut a konserwatywnymi instytucjami finansowymi, które z ostrożnością patrzą na rozwiązania cyfrowe.

Czym są i jak działają stablecoiny?

Stablecoin to po prostu token kryptowalutowy powiązany 1:1 z wartością waluty fiducjarnej lub innego aktywa. Oznacza to, że jeden token peggowany do dolara ma zawsze trzymać kurs 1 USD. Stabilność osiąga się różnymi mechanizmami. Najczęściej jest to przechowywanie rezerw w tradycyjnej walucie lub łatwo zbywalnym aktywie – za każdą wyemitowaną monetę w rezerwie znajduje się (przynajmniej teoretycznie) odpowiadająca jej suma pieniędzy. Inne modele to zabezpieczenia kryptowalutowe (gdzie konieczne jest przewymiarowanie rezerw, by chronić kurs) albo algorytmiczne dostosowywanie podaży tokenów. Przykład: gdy użytkownik kupi 100 USDT, emitent dokłada do rezerwy 100 $ i przekazuje 100 USDT do jego portfela; odwrotnie – sprzedając 100 USDT, usuwa się je z obiegu i zwraca 100 $ z rezerwy. Dzięki temu, zamiast typowej „huśtawki” Bitcoina, kurs stablecoina pozostaje niemal zawsze równy swojej bazie. W uproszczeniu: to cyfrowa wersja waluty tradycyjnej – tylko bez banków centralnych i (teoretycznie) bez dziennych korekt kursów.

REKLAMA

Dlaczego stablecoiny zdobywają popularność

Kilka trendów złożyło się na boom stablecoinów. Po pierwsze, niestabilność rynku kryptowalut sprawiła, że wiele osób szukało bezpiecznego schronienia wewnątrz systemu. W obliczu galopującej inflacji lokalnych walut i kryzysów bankowych stablecoin jawi się jako alternatywa dla krajowej waluty – szczególnie tam, gdzie drukuje się pieniądze żywiołowo. Potwierdzają to regiony o słabej walucie: w takich krajach jak Nigeria, Argentyna czy Turcja obywatele chętnie wykorzystują stablecoiny powiązane z silniejszymi walutami, aby ochronić siłę nabywczą swoich oszczędności. Dzięki cyfrowej naturze stablecoinów możliwe są też natychmiastowe przekazy międzynarodowe po groszowym koszcie, co szczególnie ciągnie migrantów wysyłających pieniądze do domu (remitencje na Filipiny, do Indii itp.).

Kolejna fala popytu to efekt rozwoju DeFi (zdecentralizowanych finansów) – stablecoiny stały się podstawową walutą dla smart kontraktów i protokołów pożyczkowych, a handel na DEX-ach (zdecentralizowanych giełdach kryptowalut) coraz częściej odbywa się właśnie w stablecoinach. Analitycy wskazują, że wzrostem rynku stablecoinów napędzają też postępy legislacyjne i przejrzystość regulacyjna oraz właśnie boom technologiczny – fintechy zaczynają traktować te tokeny poważnie. FinTechi na całym świecie zauważają, że stablecoiny oferują zalety walut cyfrowych (szybkie transfery, brak pośredników) bez ich zmienności charakterystycznej dla Bitcoina czy Etherum. Ta kombinacja tańszych przelewów i stabilności sprawia, że rozwiązania oparte na stablecoinach stają się ciekawą alternatywą do tradycyjnych płatności.

REKLAMA

Stablecoiny w cyfrowych płatnościach

W praktyce stablecoiny już dziś upraszczają globalne rozliczenia. Transakcje mogą być błyskawiczne i tańsze, bo omijają tradycyjnych pośredników. Przykładowo Visa w 2020 r. pilotowała płatności opłacane w USDC – projekt ten w 2025 r. rozwinął się na pierwszych kontrahentów Visa, umożliwiając rozliczenia transgraniczne w minutę, z pominięciem opłat bankowych. Podobnie PayPal na początku października 2024 zrealizował swoją pierwszą transakcję biznesową za pomocą rodzimego stablecoina (PYUSD) – płacąc przy tym firmie Ernst&Young. W praktyce oznacza to, że cyfrowe dolary PayPala mogą służyć do rozliczeń firmowych niczym stare czeki biznesowe, tylko w wersji online.

Wiele fintechów i banków także inwestuje w tę technologię. Stripe od 2023 r. obsługuje płatności i wypłaty w stablecoinach (zwłaszcza USDC), a nawet przejęło firmę specjalizującą się w emisji takich tokenów, by umożliwić sprzedawcom przyjmowanie płatności blockchainowych z niższymi opłatami. Serwisy płatnicze typu Revolut ponoć szykują własne stablecoiny i już oferują klientom transfery USD Coin czy Tether – co eliminuje koszty przewalutowania. Przykład: Revolut potrafi posłużyć się USDC/USDT, aby firmy mogły wypłacać zagraniczne faktury bez typowej marży walutowej (oszczędności liczone w tysiącach dolarów na milionie transakcji). Również operatorzy przekazów międzynarodowych (np. MoneyGram) we współpracy z sieciami blockchain (Stellar) wykorzystują stablecoiny, by znacznie skrócić czas wysłania pieniędzy z USA do Azji czy Afryki i zredukować opłaty. Innymi słowy – coraz większe podmioty testują stablecoiny, bo obiecują one płatności 24/7 z globalnym zasięgiem, bez zbędnych prowizji i opóźnień.

Największe stablecoiny i kluczowe statystyki

Głównymi graczami rynku są dziś firmy zza oceanu. Tether (token USDT) jest niekwestionowanym liderem – z zasobami ponad 150 mld USD dominując ponad połowę rynku stablecoinów. USD Coin (USDC) to drugi pod względem wielkości pakiet (~61 mld USD) i wspólnie z USDT odpowiadają za ponad 90% całego rynku stablecoinów. Dla porównania: popularny jeszcze niedawno Binance USD (BUSD) czy TerraUSD (UST) straciły znaczenie (ten ostatni upadł w 2022 r. z rekordowymi stratami).

REKLAMA

Warto także wspomnieć o mniejszych projektach: Dai (DAI) – to stabilny token tworzony przez organizację MakerDAO na łańcuchu Ethereum, zabezpieczany innymi kryptowalutami (przez co zdarza mu się odchodzić od kursu). FRAX (FRAX) to przykład hybrydowego stablecoina algorytmicznego, który częściowo oparty jest na krypto-rezerwach i rezerwach walutowych – aktualnie jest znacznie mniejszy (rzędu kilku miliardów USD) od USDT/USDC, lecz przetrwał załamanie Terra i wciąż dąży do stabilności.

Globalna liczba stablecoinów rośnie, podobnie jak transakcje nimi. Według serwisu Bastion podaż tych tokenów (suma wszystkich istniejących) wynosiła około 227 mld USD w marcu 2025. Obroty są ogromne – w 2024 r. zrealizowano transfery stablecoinami na około 27,6 biliona USD (więcej niż na transakcjach Visa i Mastercard) – choć większość to operacje handlowe na giełdach kryptowalut. Rośnie też adopcja w usługach finansowych: według analityków u schyłku 2025 blisko miliard ludzi może mieć już coś wspólnego z rynkami krypto (w tym stablecoinami). Warto dodać, że np. wspomniany wskaźnik USDT/USDC odzwierciedla dominację amerykańskiego dolara w ekosystemie cyfrowych walut – to już grubsza replika rynku Forex w świecie blockchain.

REKLAMA

Inwestować czy nie? Zalety i zagrożenia stablecoinów

Na wstępie trzeba zaznaczyć: stablecoiny raczej nie wzrosną wielokrotnie w krótkim czasie – to nie taktyka na szybki zysk, tylko cyfrowy odpowiednik bankowej lokaty. Po stronie zalet – przede wszystkim stabilność. Od klasycznych kryptowalut odróżnia je brak gigantycznych huśtawek cenowych: kurs jest relatywnie niezmienny, co pozwala uniknąć nerwowej jazdy jak na giełdzie akcji. Dzięki temu wiele startupów i aplikacji DeFi używa ich jak cyfrowej „gotówki” – można płacić przez blockchain bez obawy, że w minutę tracimy połowę oszczędności. Kolejna zaleta to dostępność: stablecoiny łączą globalny świat łańcuchów bloków, działają 24/7 i nie wymagają formalności bankowych. Ponadto służą jako chwilowa „przystań” zysków – np. handlowcy mogą przerzucić się na stablecoiny, gdy rynek jest nerwowy, zanim znów zainwestują. W krajach o wysokiej inflacji dodatkową korzyścią jest ochrona siły nabywczej: Polacy w latach kryzysu mogą woleć dostać wypłatę w cyfrowych dolarach niż trzymać złotówki, których wartość może topnieć.

Z drugiej strony stablecoiny mają swoje pułapki. Brak dużych wzrostów to niejedyne ryzyko. Są narażone na depegging – czyli chwilową utratę parytetu, gdy rezerwy są niewystarczające lub mechanizmy zawodzą. Najdrastyczniejszy przykład to TerraUSD (UST) z 2022 r., który spadł do zera i zrujnował inwestorów. Trudności może sprawiać także brak przejrzystości: część projektów wypiera się pełnego audytu rezerw. Dla przykładu, USDC chwali się rygorystycznymi atestacjami, podczas gdy Tether (USDT) od lat spotyka się z zarzutami, że nigdy nie ujawniono dokładnego składu jego rezerw. Wreszcie regulatorzy (np. banki centralne, komisje nadzoru finansowego) ostrzegają przed zagrożeniami. Duża część rynku jest skoncentrowana w rękach kilku firm (np. Tether, Circle, Paxos), co wciąż budzi obawy o monopolistyczne zachowania i możliwość wykorzystywania stablecoinów do prania brudnych pieniędzy lub obchodzenia sankcji. Z tego względu wprowadzane są licencje, audyty AML i inne wymogi dla emitentów.

Polska – brak regulacji i uśmiech sceptyka

W Polsce stablecoiny wciąż są swego rodzaju ciekawostką. Według KNF rynek krypto u nas nie jest formalnie regulowany, a sama Komisja Nadzoru Finansowego ciągle przestrzega Polaków przed ryzykiem związanym z cyfrowymi walutami. Prace nad ustawą o kryptoaktywach trwają, ale nie nadpiszą jeszcze z dnia na dzień tradycyjnego systemu. Na razie jedynym polskim przykładem planu na stablecoina była tajemnicza oferta spółki mPay – projekt ten jednak upadł, bo firmy nie udało się ruszyć „z uwagi na brak uregulowań prawnych”. Duże banki i fintechy u nas nie spieszą się z własnymi stablecoinami. Zazwyczaj polscy inwestorzy korzystają z USDT czy USDC w ofercie giełd (jako par do handlu BTC czy EURO), ale nie płacą nimi za kawę czy rachunki.

A zatem w Polsce stablecoiny nie zdetronizują jeszcze tradycyjnych aktywów ani nie wyrugują polskiego złotego z portfela Kowalskiego. Oczywiście światowe korporacje już testują rozwiązania w rodzaju VISA+USDC czy JPM Coin (JP Morgan), ale u nas celują w nie dopiero najbardziej odważni. KNF choć pomaga przy budowie ram prawnych, to ostrożność ma we krwi – przed laty wielokrotnie komentowała cyfrowe waluty negatywnie i szybko reagowała na każdy przypadek nadużyć (jak w aferze mPay). Dlatego z perspektywy polskiego konsumenta stablecoiny pozostają na razie przede wszystkim obietnicą szybszych i tańszych płatności międzynarodowych, a nie codziennym środkiem rozliczeniowym.

Stablecoiny udowadniają, że w krainie ekstremalnych kryptozmian da się zbudować coś „stabilnego” – choć paradoksalnie to też czyni z nich przedmiot debaty i niedomówień

Czy są to bezpieczne cyfrowe portfele, które warto mieć w swoim arsenale finansowym, czy tylko kolejna hype’owa bańka? Póki co zachowują względny spokój cenowy i ułatwiają życie tym, którzy potrzebują globalnego pieniądza z gwarantowaną wartością. Czy jednak z czasem na pewno zamienią światowa walutę? Czy staną się standardowym narzędziem płatności, czy szybko wpadną w sidła regulacji i długich procedur? Na to pytanie rynek odpowie w najbliższych latach – a my, z gorącą herbatą w ręku, obserwujemy go z nadzieją, że poza cyfrową wielką finansjerą znajdą się też prawdziwi użytkownicy stablecoinów.

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi