Co to są światła do jazdy dziennej?
Światła do jazdy dziennej (ang. Daytime Running Lights; DRL) czasami nazywamy światłami automatycznymi, gdyż włączają się samoczynnie po uruchomieniu silnika pojazdu, co jest ich znakiem rozpoznawczym. Takich cech jest więcej.
Cechy charakterystyczne świateł do jazdy dziennej:
- Włączanie się automatycznie wraz z zapłonem. Wystarczy uruchomić silnik samochodu, aby światła do jazdy dziennej zaczęły świecić.
- W zależności od potrzeb, przełączają się na światła mijania. Gdy nadejdzie zmierzch, zamontowane w pojeździe czujniki same wykryją potrzebę przełączenia się na światła mijania i włączą je bez ingerencji kierowcy (przynajmniej w najnowszych generacjach).
- Światła te nie świecą zbyt mocno. W przeciwieństwie do tradycyjnych świateł mijania DRL nie tyle oświetla drogę, a sygnalizuje Twoją obecność w ruchu ulicznym.
- Światła do jazdy dziennej oświetlają tylko przód pojazdu. W starszych modelach włączenie jakichkolwiek świateł oznacza ich zapalenie z przodu i z tyłu samochodu, ale nowoczesne światła automatyczne działają tylko z frontu.
Oświetlenie do jazdy dziennej jest też bardzo żywotne, zwłaszcza w przypadku dzisiejszych LED-ów. Punkt trzeci i czwarty oznacza jednak pewne ryzyko, które niestety bywa bagatelizowane przez niektórych kierowców.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Światła automatyczne nie zwalniają nas z myślenia
Jak sama nazwa wskazuje, światła do jazdy dziennej służą do oświetlania pojazdu (ale, jak już wspomniałem, jedynie jego przodu) za dnia, w zadowalających warunkach atmosferycznych. Wieczorem, w nocy czy przy odpowiednim zachmurzeniu czujniki samochodu same zdecydują o konieczności przełączenia się na światła mijania.
Szkopuł w tym, że nie zawsze.
U różnych producentów, a nawet w poszczególnych modelach samochodów, czujniki zmierzchu mogą działać z różną dokładnością. Zazwyczaj działają one idealnie i "wiedzą" kiedy przełączyć się na mijania. Zazwyczaj, ale przed nimi najgorsze miesiące: jesień a wraz z nią panująca szarówka, która może skutecznie mylić czujniki. A przecież punkt 2 Art. 51. o ruchu drogowym jasno mówi, kiedy możesz korzystać ze świateł do jazdy dziennej:
W czasie od świtu do zmierzchu w warunkach normalnej przejrzystości powietrza, zamiast świateł mijania, kierujący pojazdem może używać świateł do jazdy dziennej.
Wynika z tego jasno, że podczas opadów atmosferycznych czy mgły należy poruszać się z włączonymi światłami mijania, które nie tylko skutecznie oświetlają drogę przed pojazdem, ale też sygnalizują jego lokalizację z tyłu.
Pomyśl nie tylko o innych, ale też o sobie
Podczas trwającej jesieni dni będą coraz krótsze, a czujniki będą przełączać światła do jazdy dziennej na mijania o coraz wcześniejszych porach. Ich automatyzm nie zwalnia jednak z myślenia kierowców, którzy niekiedy powinni manualnie przełączyć się na światła mijania. Kiedy warto to zrobić?
- Opad atmosferyczny i mgła. Jesienna mżawka wcale nie musi oznaczać dużego zachmurzenia, a - zwłaszcza w porannych i południowych godzinach - wciąż może być bardzo jasno. Czujniki mogą nie zareagować, gdyż stwierdzą, że nie jest to odpowiednia pora na światła mijania. To błąd! Przy jakimkolwiek opadzie atmosferycznym, nasz samochód jest o wiele mniej widoczny. Przypominam - DRL nie świecą mocno i nie zapewniają Ci dobrego oświetlania przed pojazdem. Na domiar złego, tylne światła Twojego samochodu nie świecą się, przez co jest on słabo widoczny dla innych użytkowników dróg nawet przy najmniejszej mżawce, nie mówiąc już o mgle.
- Jazda tunelem. Co prawda i tym razem "w teorii" czujniki zmierzchu powinny zadziałać i automatycznie włączyć i wyłączyć światła mijania podczas wjechania i wyjazdu z tunelu, to jednak nie zawsze muszą skutecznie zadziałać, zwłaszcza gdy są mocno oświetlone.
Dosłownie dziś rano podczas spaceru z psem byłem świadkiem, gdy przynajmniej jeden samochód nie miał włączonych świateł mijania. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie panujący lekki deszczyk. Nie będę mówił o marce i modelu, ale był to samochód pochodzący z okolic 2020 roku, musiał mieć więc obowiązkowe DRL-y. Niestety, czujniki w jego przypadku zawiodły, tak samo jak zdrowy rozsądek jego właściciela.
A przecież w razie kolizji przy nieodpowiednim oświetleniu pojazdu narażamy się nie tylko na mandat czy problemy związane z ubezpieczycielem i ewentualnym odszkodowaniem. Tu chodzi przede wszystkim o ludzkie zdrowie i życie.