U źródła problemów materialnych niektórych artystów leży wiara w podział na sztukę wysoką i niską
W dzisiejszych czasach nie ma on zbyt dużego sensu, także w opinii wybranych krytyków. Odpuśćmy sobie tu jednak wdawanie się w szczegóły.
Dość wspomnieć, że dla szeregu twórców niskopłatny etat trębacza w miejscowej filharmonii oznacza zajmowanie się poważną sztuką. A gra na tym samym instrumencie za spore pieniądze na pogrzebie już nie.
Taka postawa dotyczy części przedstawicieli różnych profesji w obrębie sztuki: szeroko pojmowanych muzyków, tancerzy, malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy itd.
Sprawdź polecane oferty
Nawet 1200 zł w tym 300 zł na Mikołajki
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 19,91%
Wielu artystów chciałoby mieć stabilne zatrudnienie i uniknąć założenia firmy
Dzieje się tak mimo tego, że działalność gospodarcza, choćby w niewielkim zakresie, powinna dla nich stanowić podstawową strukturę funkcjonowania. Tymczasem mało który artysta odnajduje się jako przedsiębiorca na konkurencyjnym rynku.
Popularne jest dążenie do etatów w instytucjach publicznych, które nie są nastawione na zysk, jak np. uczelnie, teatry, opery czy galerie sztuki. Rzecz jasna, nie wszyscy tak robią, ale bywa to celem artystów nieprowadzących działalności gospodarczej.
Niestety, chętnych do zatrudnienia we wspomnianych instytucjach jest zwykle nieporównywalnie więcej niż wakatów. I tylko nielicznym udaje się na nie załapać.
Powszechne jest więc utrzymywanie się z nieregularnie zawieranych umów i okazjonalnie uzyskiwanych stypendiów. W praktyce nierzadko sprowadza się to do dochodów poniżej minimalnego wynagrodzenia.
Poza obawą o utrzymanie się na konkurencyjnym rynku stoi za tym to, że niektórzy artyści nie chcą świadczyć komercyjnych usług. W środowiskach profesjonalnych twórców nierzadko są one postrzegane jako coś gorszego.
Potencjalna oferta artystów czasem nijak ma się do zapotrzebowań rynku
Dla przykładu typowy tancerz po szkole aktorskiej niekoniecznie jest chętny do przygotowania do zabawy pary planującej ślub, nawet za przyzwoite pieniądze. Bywa, że uważa to za coś nielicującego z powagą jego kwalifikacji.
Podobnie bywa np. z malarzami. Jako społeczność preferują oni pracę nad ambitnymi dziełami. Nie każdy z nich jest skłonny namalować taki obraz, jaki zażyczy sobie klient.
Jeśli zatem twórcy przymierają głodem, trzeba przyznać, że w niektórych przypadkach jest to ich wybór. Dzisiejszy świat daje nieznane wcześniej szanse zarabiania na sztuce. Nawet twórca poddany presji środowiska może sprofilować swoją działalność w taki sposób, że nie będzie musiał się za siebie wstydzić.
Wbrew pozorom nie każdy artysta bez etatu musi stać się przedsiębiorcą. Bo równie dobrze może współpracować z kimś z branży, kto będzie w stanie zabiegać o klientów na dzieła i usługi. Warunek to oczywiście zaproponować odbiorcom konkretną ofertę.