Pomimo tego, że niewiele jest ras psów odpowiednich do trzymania w bloku, posiadanie tego czworonoga wciąż jest niezwykle popularne. Zazwyczaj nikomu to nie przeszkadza. Problem pojawia się wtedy, kiedy zwierzak pozostawiony sam w domu szczeka zawzięcie przez cały dzień pod nieobecność właściciela. Czy za szczekanie psa można dostać mandat?
Mieszkanka warszawskiego Ursynowa od niedawna jest właścicielką psa. Najprawdopodobniej zwierzak, jak i jego właścicielka dopiero przyzwyczajają się do wspólnego życia. Każdy, kto kiedykolwiek miał psa, doskonale pamięta trudne początki i próby nauczenia czworonoga, aby swoich potrzeb nie załatwiał w mieszkaniu. No i to nieszczęsne szczekanie. Najczęściej oczywiście bardziej drażniące dla sąsiadów niż właściciela. W końcu to nie oni mają psa, a mimo tego muszą znosić te głośne odgłosy. Czasem jednak zdarzy się tak, że niektórzy mieszkańcy wyjątkowo alergicznie reagują na szczekanie psa w sąsiednim mieszkaniu. Dokładnie tak było w przypadku pani Magdy, która swój problem opisała na Facebooku.
Witam. Mam do Państwa pytanie. Czy ktoś z Was miał problemy z sąsiadem dotyczące poszczekiwania Waszego czworonoga w ciągu dnia ? Podkreślam że pies nie szczeka non stop a poszczekuje i to tylko w porze dziennej, całą noc przesypia i nie zakłóca ciszy nocnej. Uporczywy sąsiad gdy pies się odezwie stoi pod moimi drzwiami walac w nie i straszy policją i towarzystwem opieki nad zwierzętami. Psa mam od niedawna dlatego też nie wiem czy ma on prawo żądać ode mnie „uciszenia” zwierzaka. Podzielcie się własnymi doświadczeniami i swoją wiedzą w tym temacie.
Oczywiście w takich sytuacjach pierwszeństwo przed kodeksami ma zdrowy rozsądek. W zdecydowanej większości przypadków wystarczająca będzie rozmowa, która pozwoli zażegnać rodzący się konflikt. Niestety w takich sytuacjach, jaka spotkała panią Magdę widać, że pokojowe załatwienie sprawy raczej nie wchodzi w grę. Kto zatem w tym konflikcie ma rację?
Szczekający pies – mandat dla właściciela?
Pierwszą odpowiedzią, jaka naturalnie przychodzi do głowy w powyższej sytuacji, jest wykroczenie, opisane w art. 51 kodeksu wykroczeń. To dokładnie ten sam przepis, który ma zastosowanie gdy mówimy o wykroczeniu, jakim jest zakłócanie ciszy nocnej.
Art. 51. § 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Zakłócanie spokoju lub prządku publicznego jest pojęciem bardzo szerokim, a ciągłe ujadanie zwierzaka w mieszkaniu lub na balkonie jak najbardziej może mieścić się w jego granicach. Podobnie jak w przypadku ciszy nocnej – pora nocna nie ma tu żadnego znaczenia. Każdy ma prawo do spokoju o każdej porze dnia i nocy. Trzeba jednak pamiętać, że takie sytuacje zawsze należy rozpatrywać według możliwie obiektywnych przesłanek, a nie indywidualnych odczuć wrażliwego sąsiada. Bardzo możliwe, że „całodzienne ujadanie wściekłego psa” trwa może tylko kilka minut po tym, jak właściciel wyjdzie z domu.
Inną sprawą jest natrętne zachowanie sąsiada – strażnika osiedlowego porządku. Takie nachodzenie i uderzanie w drzwi może zostać uznane za złośliwe niepokojenie drugiego człowieka, a więc wykroczenie, które opisuje art. 107 kodeksu wykroczeń.
Art. 107. Kto w celu dokuczenia innej osobie złośliwie wprowadza ją w błąd lub w inny sposób złośliwie niepokoi, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany.
Tu również sprawę trzeba ocenić obiektywnie, aby można z całą pewnością stwierdzić, że takie zachowanie jest wykroczeniem. Szkoda, że pies w biurze nie przeszkadza tak, jak pies w mieszkaniu sąsiada.