Tablice rejestracyjne dla rowerów? To nowy pomysł warszawskich aktywistów

Moto Na wesoło Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (270)
Tablice rejestracyjne dla rowerów? To nowy pomysł warszawskich aktywistów

Dla wielu rowerzystów, to kierowcy samochodów są „tymi złymi”. Uważają, że auta są dla nich niebezpieczne i zajmują zbyt dużo miejsca na drogach. Ale kierowcy kontratakują i przypominają, że i rowerzyści nie są święci. Ich zdaniem nieco okiełznać ich mogą… tablice rejestracyjne dla rowerów.

W dużych polskich miastach od dawna rowerzyści i kierowcy toczą ze sobą cichą wojnę. Zdaniem tych pierwszych, ruch samochodowy w miastach powinien być ograniczany, a powstawać powinny coraz to nowe ścieżki rowerowe.

Z kolei kierowcy uważają, że to rowerzyści za bardzo panoszą się na drogach – również tych ekspresowych symbolem, a tego stał się kolarz, pedałujący po S8. Czyli tam, gdzie kierowcy mogą śmigać z prędkością 120 km/h.

Cóż, spór kierowcy kontra miejscy rowerzyści (lub odwrotnie) będzie trwał jeszcze dekady. Dodatkowo, teraz do gry weszli jeszcze miłośnicy hulajnóg elektrycznych. To tak jak debata na temat aborcji czy podatnków – pewne spory w demokracji po prostu trwają i będą trwały.

Tablice rejestracyjne dla rowerów. Pomysł aktywistów

Skoro rowerzyści jeżdżą po naszych drogach, a nawet i po ekspresówkach, to czemu nie mają obowiązku posiadania… tablic rejestracyjnych? Takie pytanie zadają warszawscy aktywiści miejscy.

Anonimowość, którą obecnie dysponują rowerzyści, zachęca nieodpowiedzialne osoby do łamania prawa i zachowań ryzykownych. Kierowcy regularnie zalewają internet nagraniami nieodpowiedzialnych rowerzystów, zupełnie nieprzejmujących się czymś takim jak zasady ruchu drogowego – taki post pojawił się na fanpage’u aktywistów Lubię Miasto.

Wskazują oni też na problemy, które wiążą się z coraz większą popularnością rowerów miejskich, które można wypożyczyć za niewielkie kwoty.

– Piesi narzekają, że użytkownicy Veturilo jeżdżą po chodnikach, roztrącają pieszych, pchają się w tłum. Na zachowania użytkowników – alarmują członkowie grupy „Lubię Miasto”.

Pomysł podchwycili inni „facebookowi aktywiści”. – Dość bezkarności i pogardy dla przepisów. Obecnie, gdy idziecie sobie chodnikiem, przywali w Was rowerowiec i zrobi Wam krzywdę, to jest całkowicie anonimowy – czytamy na profilu „Typowy miejski aktywista”.

Rowerowe tablice. Czy pomysł wyjdzie z internetu?

Czy jednak idea rowerowych tablic może wyjść z internetowych grup – i stać się prawem? Cóż, dzisiaj jak na europejskie standardy jest to rozwiązanie bardzo egzotyczne. Z drugiej strony, na przykład w Niemczech tablice muszą już mieć hulajnogi elektryczne.

Za takim rozwiązaniem lobbowały w Niemczech oczywiście organizacje skupiające kierowców, za to sprzeciwiali się temu miłośnicy hulajnóg. Ostatecznie jednak to kierowcy wygrali. Może więc nad Wisłą w starciu z rowerzystami też kierowcy wygrają, a fani bicykli będą musieli ustawiać się w kolejkach do urzędów po rejestracje?