Hulajnogi elektryczne to ostatnio wielki hit w polskich miastach. Jednak poruszanie się tymi pojazdami jest ciągle nieuregulowane prawnie. Miasta najchętniej wyrzuciłyby hulajnogi z chodników, ale resort infrastruktury na razie nie chce o tym słyszeć.
Z hulajnogami elektrycznymi było podobnie jak z wieloma innymi wynalazkami rodem z Doliny Krzemowej. Najpierw witano je jako ciekawa nowość. Potem zaczęto mieć nadzieje, że hulajnogi mogą rozwiązać problem wielkomiejskich korków. A potem się okazało, że nawet jeśli nowy wynalazek rozwiązuje problemy, to też na pewno kreuje nowe.
Fundamentalna kwestia jest taka – gdzie w ogóle hulajnogi powinny się poruszać? Gdy było ich mało, jakoś tak strasznie to nie przeszkadzało. Jednak gdy pojazdy zaczęły podbijać Warszawę i inne miasta, zaczęto debatować czy bardziej „należą” się im chodniki, drogi rowerowe czy może jednak jezdnie dla samochodów i czy hulajnogi elektryczne znikną z chodników.
Miasta: wygonić hulajnogi elektryczne z chodników!
Resort infrastruktury miesiąc temu pokazał wreszcie projekt zmian w prawie o ruchu drogowym, który ma „ucywilizować” korzystanie z takich nowinek.
W projekcie nie ma jednak zakazu poruszania się po chodnikach. Pojawiło się natomiast zalecenie, by użytkownicy hulajnóg korzystali z dróg rowerowych lub z ulic, na których maksymalna dopuszczona prędkość nie przekracza 30 km/h.
Te propozycje jednak bardzo nie spodobały się przedstawicielom samorządowców.
– Proponowane przepisy na razie są nie do końca przemyślane – mówiła na przykład „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Joanna Proniewicz ze Związku Miast Polskich.
Skąd taka reakcja? Cóż, ścieżek rowerowych w polskich miastach jest ciągle stosunkowo mało. Jeszcze mniej jest natomiast dróg, po których można jechać nie szybciej niż 30 km/h. Miasta więc – chyba całkiem słusznie – obwawiają się, że zostanie po staremu. Czyli że hulajnogi będą śmigały głównie po chodnikach.
A to niebezpieczne – argumentują samorządy. Nie tylko dla pieszych, ale również dla samych „hulajnogowiczów”. W Europie zresztą były już wypadki śmiertelne z udziałem hulajnóg.
Dlatego na przykład w Niemczech zdecydowano się wprowadzić dość surowe przepisy. Hulajnogi mogą jeździć tam albo po drogach rowerowych, albo (jeśli ich nie ma w konkretnym miejscu), po zwykłych drogach, trzymając się prawej strony.
Jazda hulajnogą po zwykłej drodze dla aut również nie jest jednak zbyt bezpieczna. W efekcie w niemieckich miastach hulajnogi nie stały się tak popularne, jak na przykład w Warszawie.
Cóż, odwieczny dylemat – czy prawo ma dostosowywać się do nowinek, by nie ograniczać rozwoju, czy wręcz przeciwnie – powinno właśnie „temperować” niektóre innowacje, w imię bezpieczeństwa i status quo? Cóż, można mieć wrażenie, że polski rząd akurat chce w tym przypadku stanąć nieco w rozkroku.
Fot. Baldesteinemanuel326/Wikimedia Commons/CC BY-SA 4.0