Telefonia Lidl? Ten pomysł może się wydawać niedorzeczny. Za Odrą jednak działa – i takie usługi od Lidla są bardzo popularne. Co ciekawe, głównym konkurentem telefonii Lidla jest Aldi – podobnie jak w przypadku samych dyskontów.
Jak przejdziecie się do jakiegoś sklepu Lidla w Niemczech, to zobaczycie mnóstwo kart prepaidowych pod marką sieci. I to są one wystawione przy kasach – tam, gdzie u nas są słodycze czy gumy do żucia. Telefonia Lidla? To może nas zaskoczyć, ale w Niemczech najwyraźniej nieźle funkcjonuje. To oczywiście nie jest do końca normalny operator, nie ma swojej infrastruktury jak u nas Plus czy Orange. To zwyczajnie wirtualny operator, który po prostu korzysta z zewnętrznych nadajników – samemu dając przede wszystkim markę, no i oczywiście doskonałą ekspozycję w sklepach sieci.
Telefonia Lidl. Ile kosztują karty?
Klienci Lidla mogą wybierać spośród kilku pakietów. Podstawowy jest Classic za 9,99 euro. Zasadniczo na przykład SMS kosztuje 9 centów do każdej sieci, podobnie jak minuta rozmowy. Drożej wyliczane są rozmowy na komórki pozaniemieckimi sieciami komórkowymi – dochodzą do 30 centrów za minutę. Są i opcje do wyboru z szybkim internetem. Za niecałe 4 euro można mieć 500 megabajtów do wykorzystania, a za siedem euro – 1 giga. Najbardziej „luksusowa” opcja to Smart XL. Zapewnia 5 giga mobilnego internetu. Są i opcje specjalnie przeznaczone do internetu, niekonicznie tego mobilnego. Można kupić kartę do podłączanego zewnętrznie modemu – taki wydatek do minimum 15 euro.
Większość kart z Lidla ma czterotygodniowy termin ważności.
Telefonia Lidl w Niemczech jest uznawana za stosunkowo tanią, jednak arcyrywal sieci ma jeszcze korzystniejsze warunki. Aldi Talk oferuje najtańsze karty prepaidowe za 7,99 euro – jest 1,5 giga internetu i „nieograniczone” rozmowy oraz SMS-y w Niemczech i w granicach Unii. Trzeba jednak kupić w Aldi zestaw startowy za 13 euro.
Telefonia Lidl. Czemu nie ma tego w Polsce?
No właśnie – w Niemczech telefonia Lidl jest obecna wszędzie, a karty można kupić w większości dyskontów sieci. Czemu Lidl nie skopiował tego w Polsce? Przecież ma u nas tyle punktów… Najprostsza odpowiedź brzmi: rynek prepaidów już był dawno rozdzielony pomiędzy operatorów-gigantów gdy Lidl zaczął poważnie wchodzić nad Wisłę. Niby ciągle są u nas wirtualni operatorzy, swoje sieci ma nawet Fakt czy Red Bull. Jednak na naszym rynku są to ciekawostki i nie są w stanie zagrozić Heyahowi czy Plushowi.
Kolejnym wytłumaczeniem jest… emigracja. Niemcy to ciągle jeden z najczęściej wybieranych krajów przez emigrantów – i to z całego świata. To jednocześnie kraj bardzo zbiurokratyzowany, w którym na założenie internetu trzeba czekać często wiele tygodni. Oczywiście stały kontrakt na internet jest możliwy głównie dla tych, którzy mają już stałą pracę. Podobnie jest z abonamentami telefonicznymi. Tu wracamy do emigracji. Oni na początku pracy nie mają, często nie wiedzą nawet ile w Niemczech wytrzymają. Alternatywą dla stałych kontraktów (na które i tak nie mogą liczyć) są więc prepaidy i internet z dawno zapomnianych u nas modemów. A Lidl, podobnie jak Aldi, swoją ofertę kieruję właśnie przede wszystkim dla emigrantów, w tym dla tych świeżo upieczonych.
Polska po pierwsze jeszcze nie jest takim celem dla emigrantów. No i nie jesteśmy jednak tak zbiurokratyzowanym krajem – u nas nie trzeba tyle wysiłku, by założyć internet w domu czy dostać abonament. Choć więc Lidl lubi w Polsce zaskakiwać, to na dyskontową sieć komórkową raczej nie mamy co na razie liczyć.