Od lipca trudniej będzie zdać egzamin na prawo jazdy. Wszystko przez zmiany w prawie

Moto Państwo Dołącz do dyskusji
Od lipca trudniej będzie zdać egzamin na prawo jazdy. Wszystko przez zmiany w prawie

Ministerstwo Infrastruktury wymyśliło sobie trudniejszy egzamin na prawo jazdy. Od 1 lipca wejdą w życie przepisy, które wprowadzają między innymi katalog osiemnastu błędów, których popełnienie automatycznie kończy egzamin. Nie jest o pierwsza taka zmiana. Od lat kolejne rządy starają się maksymalnie uprzykrzyć życie egzaminowanym. Czy przyczyniło się to do poprawy bezpieczeństwa na drogach? Ależ skąd. Takie podejście nie rozwiązuje podstawowego problemu z młodymi kierowcami.

Egzaminatorzy dostali od Ministerstwa Infrastruktury jasne wytyczne: „Oblewajcie!”

Już 1 lipca wchodzi w życie rozporządzenie ministra infrastruktury, które wprowadza zaktualizowany system oceniania podczas egzaminów praktycznych na prawo jazdy. Będzie trudniej. Takie stwierdzenie nie powinno w zasadzie nikogo zdziwić, bo przecież od wielu lat wszelkie zmiany dotyczące egzaminowania przyszłych kierowców idą właśnie w tym kierunku. Tym razem resort infrastruktury postanowił między innymi stworzyć listę 18 błędów, których popełnienie automatycznie kończy egzamin z wynikiem negatywnym.

Co dokładnie znajdziemy na tej liście? Trzeba przyznać, że przynajmniej część pozycji wydaje się oczywista. Jak to jednak zwykle w takich przypadkach bywa, diabeł tkwi w szczegółach. Najwięcej kontrowersji zdążyło wzbudzić „Przekroczenie linii ciągłej, jeżeli stwarza to bezpośrednie zagrożenie”. Niektórzy internauci doszli do wniosku, że nawet zwykłe ominięcie źle zaparkowanego samochodu może zakończyć się oblaniem egzaminu. Ministerstwo zarzeka się, że przecież nie każdy taki manewr spowoduje bezpośrednie zagrożenie.

Akurat w tym przypadku wyjaśnienia resortu infrastruktury można przyjąć do wiadomości. Pozostałe pozycje z listy są jednak pełne pułapek na egzaminowanych. Przykładem może być nawet „Spowodowanie kolizji lub wypadku drogowego lub zachowanie mogące do nich doprowadzić”. Problematyczna może się okazać druga część. Podobnie jest w przypadku „Nieustąpienia pierwszeństwa wchodzącemu lub będącemu na przejściu dla pieszych”. Taki obowiązek jak najbardziej istnieje. Intencje pieszego nie zawsze są jednak czymś oczywistym.

Nie da się także ukryć, że wśród błędów skutkujących zakończeniem egzaminu znajdziemy także „Inne zachowania, które według egzaminatora zagrażają bezpośrednio życiu lub zdrowiu uczestników ruchu drogowego”. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że z formalnego punktu widzenia niewiele się zmieni. Już teraz egzaminator może przerwać egzamin, gdy dojdzie do właśnie takiej sytuacji. Różnica tak naprawdę tkwi w wyraźnej dyrektywie interpretacyjnej dla egzaminatorów. Rozporządzenie w 17 przypadków daje im jasne wytyczne: „Tak, masz oblać”. Właśnie dlatego czeka nas trudniejszy egzamin na prawo jazdy.

Trudniejszy egzamin na prawo jazdy nie przekłada się na zachowania młodych kierowców po jego zdaniu

Ktoś mógłby stwierdzić, że trudniejszy egzamin na prawo jazdy to w gruncie rzeczy dobra wiadomość. W końcu im trudniej uzyskać uprawnienia do kierowania pojazdami, tym później jest bezpieczniej na drogach, prawda? Niekoniecznie. Owszem, nie bez powodu młodzi kierowcy znajdują się w kręgu szczególnego zainteresowania legislatorów. Mają skłonność do nadmiernej brawury, brakuje im niezbędnego doświadczenia. Na pierwszy rzut oka warto się upewnić, że prawa jazdy nie dostaną osoby, które absolutnie nie powinny dostać go do ręki.

Doświadczenie jednak uczy, że przytłaczająca większość piratów drogowych zdobyła prawo jazdy w pełni legalne. Owszem, wielu z nich później otrzymała zakaz kierowania pojazdami, który później zignorowała. Nie ma to jednak większego związku z systemem egzaminowania kandydatów na kierowców. Pomijając może to, że system nie działa tak, jak to sobie kolejne rządy wymarzyły.

Trudniejszy egzamin na prawo jazdy nie spełnia swojego celu, bo nie ma żadnego wpływu na to, co młodzi kierowcy robią już po zdobyciu uprawnień. Cały system edukacji w Polsce wciąż funkcjonuje w oparciu o schemat „zakuj, zdaj, zapomnij”. Naprawdę ktoś sądzi, że świeżo upieczony kierowca będzie wykazywać się mniejszą brawurą, bo egzamin był upiornie trudny?

Jakby tego było mało, trudność egzaminu nie ma bezpośredniego przełożenia na jakość kształcenia kierowców. Owszem, nauczyciele jazdy będą zwracać szczególną uwagę na pozycje znajdujące się na ministerialnej liście. Liczba godzin jazdy w kursie jest jednak ograniczona. Można oczywiście zawsze wykupić ich więcej, ale to wiąże się z dodatkowymi kosztami. Tyle teorii. W praktyce raport NIK z 2023 r. zauważył, że „w Polsce w zasadzie nie istnieje spójny system szkolenia i egzaminowania przyszłych kierowców„. Nic dziwnego, że wielu ekspertów zauważa ciągły spadek przygotowania kierowców do jazdy.

Mamy jeden z trudniejszych egzaminów na prawo jazdy w Europie. Równocześnie liczba ofiar wypadków drogowych przypadających na milion mieszkańców pozostaje w Polsce stosunkowo wysoka. Sytuacja poprawiła się nie dzięki windowaniu poziomu trudności egzaminu, ale uderzeniu w piratów drogowych poprzez chociażby konfiskaty aut pijanych kierowców.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że trudniejszy egzamin na prawo jazdy służy przede wszystkim WORD-om. W końcu utrzymają się z opłat za egzaminy. Im więcej oblanych kierowców, tym więcej poprawek i tym więcej pieniędzy.