Gdy Zachód jednoczy się przeciw Putinowi, Trump ogłasza go… geniuszem

Zagranica Dołącz do dyskusji (117)
Gdy Zachód jednoczy się przeciw Putinowi, Trump ogłasza go… geniuszem

Przez ostatnie lata mogliśmy usłyszeć powtarzane tysiące razy tezy o „końcu Zachodu”. Tymczasem okazało się, że ten Zachód potrafi szybko reagować i mówić jednym głosem. Jednak liderem najważniejszego zachodniego państwa jest stateczny Joe Biden. Co by było, gdyby ciągle rządził poprzedni prezydent? Oto, co powiedział właśnie Trump o Putinie.

Zachód właśnie zaczął mówić jednym głosem o Putinie – i o tym, do czego prowadzą jego działania.

Jednocześnie w kontekście wydarzeń na Ukrainie postanowił o sobie przypomnieć Donald Trump.

Trump o Putinie. Mówi, że to…. geniusz

Rosyjski prezydent uznał dwie separatystyczne republiki za niepodległe. A potem nakazał wjazd swoich wojsk na te terytoria. To wręcz szokujące złamanie politycznych zasad gry i de facto wypowiedzenie Ukrainie wojny.

Były prezydent USA uznaje to jednak za… objaw geniuszu. W wywiadzie radiowym Trump opowiadał, że gdy zobaczył orędzie Putina aż krzyknął, że „to genialne”.

– Powiedziałem też „jakie to sprytne”. A teraz (Putin) wejdzie tam (czyli na Ukrainę) i będzie strzegł pokoju. To będzie najsilniejsza siła pokojowa – dodał ex-prezydent USA. Po czym dodał, że podobne „siły pokojowe” przydałyby się na południowej granicy USA. Przypomnijmy – na tej granicy Trump miał postawić wielki mur, za który miał zapłacić Meksyk. Co oczywiście się nie stało.

W wywiadzie Trump jeszcze raz podkreślił, że „Putin to sprytny gość”. I że gdyby to on zamiast Bidena był w Białym Domu, to w ogóle nie mielibyśmy takiego kryzysu na rosyjsko-ukraińskiej granicy.

A może jednak byłoby dużo gorzej?

Trump wielokrotnie mówił jednym głosem z Putinem. Podkreślał też, że NATO jest przestarzałe i że należy przemyśleć przyszłość Sojuszu.

Gdyby więc Donald Trump był ciągle prezydentem, mielibyśmy poważne powody do niepokoju. Teraz się czujemy względnie bezpiecznie, bo przecież jesteśmy częścią Sojuszu. A Amerykanie czy Brytyjczycy wysyłają do nas kolejne wojska.

Jeśli więc to Trump rządziłby USA, mielibyśmy prawo pytać, czy na pewno sojusznicze zobowiązania są ciągle aktualne. I zastanawialibyśmy się, czy przypadkiem Putin nie ma w planach wysłanie czołgów na Warszawę.

Władza PiS uważała Trumpa za swojego żelaznego sojusznika. Tymczasem gdy w USA wygrał Biden, Nowogrodzka zareagowała najpierw fochem, a potem – skonstruowaniem lex TVN. Chyba jednak przyszło pewne orzeźwienie. Bo przyjaciele Putina nie mogą być przecież tak naprawdę przyjaciółmi Polski.

Fot.: Matt A.J. / Flickr / CC BY 2.0