Polacy pracują na Niemców. PiS chciał to zmienić, ale był nieudaczny. Trwa dyskusja o dalszych losach CPK

Gospodarka Państwo Dołącz do dyskusji
Polacy pracują na Niemców. PiS chciał to zmienić, ale był nieudaczny. Trwa dyskusja o dalszych losach CPK

Kiedy otwieram należący do niemieckiej firmy portal internetowy, a na pierwszej stronie widnieje niemiecka marka, a kiedy przeglądam kanały telewizyjne, a reklamy niemieckich produktów mijają się z informacjami o niemieckich inwestycjach w Polsce. Rodzi się we mnie pytanie: czy przypadkiem nie jest tak, że przez pewną część roku pracuję na niemiecki kapitał?

Czy nie jest tak, że moje ciężko zarobione pieniądze wypływają z Polski, by budować niemiecki dostatek?

Nie da się ukryć, iż Polska i Niemcy, dwaj kluczowi gracze Europy Środkowej, są ze sobą ekonomicznie splecione. Niemiecka ekspansja kapitałowa jest obecna w wielu sektorach polskiej gospodarki, od przemysłu motoryzacyjnego, poprzez energetykę, bankowość, telekomunikację, przemysł spożywczy, aż po sektor mediów. Niewątpliwie taka symbioza przynosi korzyści dla obu stron, ale pojawia się też refleksja dotycząca realnej wartości naszej pracy.

Porównania ekonomiczne takie jak „Polak pracuje na Niemca” budzą kontrowersje, ale mają w sobie ziarno prawdy. Polskie firmy, korzystając z niemieckiego kapitału, płacą swoim pracownikom wynagrodzenia, które często są niższe niż te, jakie Niemcy oferują swoim obywatelom. Z drugiej strony, dzięki niemieckim inwestycjom, wiele miejsc pracy powstaje w Polsce, a polska gospodarka się rozwija. Stwierdzenie, że Polak pracuje na Niemca, może brzmieć prowokacyjnie, ale jest też przemyśleniem o tym, jak funkcjonuje współczesny rynek pracy w erze globalizacji. Czy nie jest tak, że pracując dla wielonarodowych korporacji, często pracujemy dla kapitału z innych krajów, niezależnie od tego, czy jesteśmy w Polsce, Niemczech czy gdziekolwiek indziej?

Nie znaczy, że jest to zjawisko z definicji złe. Polacy nie potrafią sobie zrobić tak dobrych samochodów, jak Audi, Mercedes, Porsche czy Volkswagen. Ale tutaj należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy już zawsze chcemy pełnić funkcję gospodarki wtórnej wobec Niemiec.

PiS słusznie nie chciał być padawanem Niemiec, choć robił to z gracją słonia w składzie porcelany

Szymon Janus, to znany użytkownik serwisu X, jeden z takich, którzy ewidentnie nie lubią Platformy Obywatelskiej, ale zarazem w inteligencki, poparty głęboką analizą sposób. Trochę jakby wręcz odrzucany przez mainstream tej partii, która po kolejnej prymitywnej, bazującej na najmniejszych instynktach kampanii, utraciła właśnie władzę w Polsce.

Janus zirytowany przetaczającą się obecnie przez media społecznościowe dyskusją na temat konieczności szybkiej likwidacji pomysłu CPK, podsumował w jednym ze swoich tweetów kluczowe argumenty dotyczące Centralnego Punktu Komunikacyjnego.

Janus rozprawiając się z powszechnymi mitami, argumentuje, że planowane 40 mln pasażerów do 2035 roku to wzrost o zaledwie 3% rocznie. Co ważne, nawet przy takim wzroście CPK w 2035 roku nie znalazłby się w pierwszej dziesiątce największych lotnisk Europy. Twierdzi ponadto, że CPK nie będzie konkurencją dla lotnisk regionalnych, które obsługują już teraz znaczącą część ruchu lotniczego w Polsce.

Jakie jeszcze argumenty przemawiają za CPK?

Mimo że w Brukseli słychać głosy o zmniejszaniu liczby lotów, Janus podkreśla potencjał paliw syntetycznych oraz fakt, że Unia Europejska nie może pozwolić sobie na rezygnację z lotnictwa. Główny akcent jego naalizy jest zaś kładziony na znaczenie ruchu towarowego. Obecnie większość zysków z podatków z tego ruchu trafia do Niemiec. Janus zwraca uwagę, że w rzeczywistości prace nad CPK rozpoczęły się dopiero 5 lat temu, a tak wielkie inwestycje wymagają czasu i nawet te niemieckie podobnego formatu często realizowały się przez ćwierć wieku. Nadto, wskazuje, że koszty inwestycji są dla Polski do udźwignięcia, zwłaszcza biorąc pod uwagę zainteresowanie międzynarodowych inwestorów. Wreszcie, kilka słów o LOT. Dla wielu krytyków LOT jest za mały, by obsłużyć tak duże lotnisko. Janus argumentuje, że linia musi rosnąć w odpowiedzi na dostępność infrastruktury, a nie odwrotnie.

Szymon Janus przedstawia CPK jako kluczową inwestycję dla przyszłości Polski. Twierdzi, że jest to ambitny projekt, ale oparty na realnych przewidywaniach i analizach, a nie na megalomanii.