Sytuacja LOT-u jest coraz poważniejsza, a firma staje się bohaterem wielu plotek. Kontrolowana upadłość LOT? Jacek Sasin nie wyklucza, choć zastrzega, że to ostateczność. Na pewno jednak nie obędzie się bez drastycznych cięć. Co ciekawe, rządowe cięcia mają omijać CPK – projekt, który wydaje się coraz bardziej bez sensu.
„Taki scenariusz oczywiście jest możliwy, ale to absolutna ostateczność” – mówił minister aktywów państwowych Jacek Sasin w rozmowie z radiem RMF. Pytanie dotyczyło kontrolowanej upadłości narodowego przewoźnika.
Plotki co do LOT się mnożą, a sytuacja firmy jest naprawdę trudna. Co planuje rząd i władze przewoźnika? Trudno stwierdzić, choć nie sposób nie zauważyć kolejnych dziwacznych ruchów. Pod koniec maja na przykład powstała siostrzana spółka LOT o nazwie LOT Polish Airlines. A media spekulują, czy nowa spółka nie ma na celu przejęcia części majątku tej starej…
W tle są coraz bardziej dramatyczne rozmowy pomiędzy władzami LOT a związkowcami. Władze chcą, by na przykład stewardessy zarabiały o połowę mniej, związkowcy rzecz jasna nie chcą o tym słyszeć. I podejrzewają, że LOT chce wręcz zlikwidować w firmie zatrudnienie na etatach.
„Nie pozwolimy na to, żeby samoloty LOT-u zniknęły znad europejskiego nieba. Dzisiaj robimy wszystko, żeby uratować Polskie Linie Lotnicze LOT” – zapewnia tymczasem Jacek Sasin.
Kontrolowana upadłość LOT? Może czas mierzyć siły na zamiary?
Ledwie rząd zapowiadał budowę elektrowni jądrowej w Polsce, a ja trochę naśmiewałem się z tych planów. Bo jednak wcześniej byśmy chętnie zobaczyli pierwszy polski samochód elektryczny albo chociaż kadłub polskiego promu.
Mocarstwowe ambicje bez porządnego przygotowania to niestety nasz spory problem. I widać to doskonale na przykładzie LOT-u, czy szerzej – na przykładzie polskich planów co do lotnictwa.
Przecież raptem niedawno polskie władze z dumą ogłaszały plany przejęcia niemieckich linii lotniczych Condor. Z tego nic oczywiście nie wyszło. Przeszkodziła pandemia koronawirusa, która jest zresztą przyczyną obecnych kłopotów przewoźnika.
Jasne, trudno było przewidzieć pandemię o tak gigantycznej skali. Jednak LOT mógłby się przygotowywać w tym czasie na ewentualne kryzysy, zamiast zajmować się przejmowaniem niemieckich linii. Tym bardziej że naprawdę trudno było stwierdzić, czemu owo przejęcie miało właściwie służyć.
Teraz z kolei, nawet gdy LOT jest na krawędzi, rząd twardo stoi na stanowisku, że trzeba budować CPK. Po co, skoro LOT może nie doczekać nawet początku prawdziwych prac na megalotnisku? Może warto więc w tej sytuacji wreszcie mierzyć siły na zamiary – i ratować LOT ze wszystkich sił, uznając, że to na pewno nie jest czas na budowę megalotniska?