UE nakłada obowiązki na producentów elektroniki. Sprzęt ma być trwalszy, baterie – wytrzymalsze, a odporność na wodę – rzeczywista. Tego rodzaju zmiany uderzają w firmy technologiczne, ale na celu mają interes konsumenta, a także ekologię.
UE nakłada obowiązki na producentów elektroniki
Jak opisuje „DW.com”, Unia Europejska wprowadza nowe przepisy, które uderzają w producentów smartfonów, tradycyjnych telefonów, czy też komputerów (zwłaszcza przenośnych, czyli laptopów). Celem zmian ma być przeciwdziałanie nadmiernemu wytwarzaniu elektrośmieci, a także – pobocznie – ochrona interesu konsumenta.
Parlament Europejski zatwierdził regulacje, zgodnie z którymi elektronika ma być w stanie wytrzymać minimum 800 ładowań baterii, a także być w stanie przetrwać upadki, a także sporadyczny kontakt z wodą. Wytrzymałość na uszkodzenia odnosić się na do „codziennych”, przypadkowych upadków, a także zadrapań. Łatwiejsze mają być również naprawy
Wytrzymałość na zachlapania odnosić się ma również do kontaktu z kurzem, czy też piaskiem. Żywotność baterii ma się zaś odnosić do zachowania co najmniej 80% procent pojemności baterii przy pierwszych 800 ładowaniach. Takie „minimum wytrzymałości” miałoby umożliwić funkcjonowanie urządzenia przez co najmniej 3-4 lata.
Portal „DW.com” podaje ponadto, że dzisiaj – w ocenie Battery University – baterie w urządzeniach mobilnych wytrzymują często nawet połowę tego, a po ok. 400 ładowaniach mogą wymagać wymiany. Ponadto, z czym „problem” miały swego czasu urządzenia Apple, im niższa pojemność baterii, tym wolniejsze działanie urządzenia.
Z jednej strony ma to uzasadnienie technologiczne, z drugiej zaś jest dla (mniej rozgarniętego) użytkownika swego rodzaju wskazówką, że to już czas na zakup nowego modelu. Otrzymało to także specjalną nazwę, umyślne „postarzanie” urządzeń.
Łatwiejsze naprawy
Jak się dowiadujemy, pakiet unijnych regulacji ma także zakładać możliwość dokonywania napraw. Ta ma być realizowana również poprzez odpowiednie projektowanie urządzeń, tak, aby łatwo było je rozmontować i naprawiać poszczególne moduły. Firmy technologiczne będą musiały oferować specjalne usługi naprawcze, albo udostępniać części zamienne (w ciągu 5-10 dni roboczych od zgłoszenia).
Dostępność części zamiennych powinna istnieć aż przez 7 lat po zakończeniu sprzedaży konkretnego modelu. Przepisy unijne mają nakładać obowiązki również w zakresie oprogramowania. Aktualizacje muszą być dostępne przez minimum 5 lat od daty wprowadzenia produktu na unijny rynek.
Ponadto pojawią się specjalne etykiety (skala od A do E), podobne w działaniu do „Nutri Score”, które mają wskazywać na szeroko pojętą żywotność sprzętu. Tego rodzaju regulacje należy oczywiście ocenić pozytywnie. Nie nakładają one na producentów niczego, co nie funkcjonowałoby na rynku.
Regulacje mają charakter przede wszystkim gwarancyjny, mimo że to walka z elektroodpadami wskazywana jest jako główny cel nowych przepisów. W mojej ocenie przede wszystkim interes konsumentów jest odpowiednio zabezpieczony. Tempo wymiany urządzeń na nowe zależy przecież przede wszystkim od decyzji klienta.