Czy popularna firma WoshWosh, zajmująca się odnawianiem obuwia, w rzeczywistości jest tylko marketingowym chwytem z ładnym profilem facebookowym? Nasz czytelnik opowiedział nam o swoich doświadczeniach z usługami WoshWosh. Standard w jego historii niestety odbiega od tego znanego z social media.
Nabici w usługi WoshWosh?
Patrząc na działalność firmy WoshWosh, można odnieść wrażenie, że nie tylko przyświeca im idea zgodna z najnowszymi trendami zero waste, ale wręcz dokonują rzeczy niemożliwych. WoshWosh to firma zajmująca się renowacją obuwia, działająca na rynku od 2015 roku, silnie obecna w mediach. Jej założenia wyglądają obiecująco, podobnie jak zdjęcia przedstawiające efekty renowacji obuwia. Pomimo wysokich cen usług, cieszy się dość sporą popularnością.
Niestety wraz z nią wzrastają również skargi. A działalność firmy doczekała się nawet osobnego profilu na Facebooku o nazwie Nabici w WoshWosh. Na który klienci dzielą się nie tylko swoimi negatywnymi doświadczeniami. Nawołują do wspólnego zgłoszenia sprawy do UOKiK oraz wspólnego pozwu.
Choć większość wpisów na profilu pochodzi sprzed roku lub dwóch lat, do naszej redakcji przyszedł list od jednego z niezadowolonych czytelników z najświeższymi doświadczeniami. I niestety z jego opowieści wypływa jeden wniosek – drogie panie, tak nie obsługuje się klientów.
Jak nie obsługiwać klientów
Nasz czytelnik oddał do renowacji dwie pary butów zimowych. Miało to miejsce w październiku. Buty odebrał w styczniu. Oczywiście po wcześniejszych kontrowersjach.
Pierwsze pojawiły się już przy wycenie usługi. Klient zapłacił za usługę z góry 170 zł. Paragon został wystawiony na jedną usługę. Nie rozdzielał jej nawet na dwie oddzielne pary butów, nie uwzględniał konkretnych usług, które miały być wykonane w ramach renowacji. Na rachunku nie pojawił się również obiecany rabat w wysokości 15%. W efekcie klient nie wiedział ani za co zapłacił, ani według jakiego klucza została wyceniona usługa i czy w ogóle została mu udzielona zniżka, która de facto skłoniła go do skorzystania z usługi.
Kolejna pojawiła się w momencie otrzymania maila z pytaniem o wskazanie zakresu usługi. Chodziło o naklejenie łatki na jednym z butów. Pytanie było o tyle dziwne, że na właśnie taki sposób naprawy obuwia klient umówił się w momencie zlecania naprawy.
Buty, które miały być naprawione w grudniu, nie były gotowe przez cały styczeń. Co dwa tygodnie firma przesyłała jedynie maile z informacją, że czas ulegnie wydłużeniu. W efekcie, jak stwierdza nasz czytelnik:
korzystając z usługi Przygotuj buty na zimę w największe tej zimy śniegi, chodzę w butach jesiennych, co nie jest dobre ani dla butów, ani dla zdrowia.
Kiedy pod koniec stycznia otrzymał informację, że może w końcu odebrać buty, otrzymał nieswoje (oddał buty firmy EMU, otrzymał UGG-i). Po ich odwiezieniu do sklepu pracownicy mieli spore problemy z odnalezieniem właściwej pary – która była nadal niegotowa. Na dodatek bardzo szybko okazało się również, że ich naprawa nie może w ogóle nastąpić. Gdyż firma rozwiązała umowę z szewcem i nie ma nikogo, kto mógłby wykonać zleconą przez niego naprawę podeszwy.
Szacunek do klienta to podstawa
W historii czytelnika trudno oprzeć się wrażeniu, że firma ma duże problemy z realizacją zleceń i profesjonalną jakością usługi. Opinii w podobnym tonie można znaleźć więcej na wspomnianym wyżej profilu oraz innych forach internetowych. Cóż, w kwestii opinii o stanie i efektach wykonanej usługi trudno się wypowiadać bez naocznego sprawdzenia efektów. Jedno jest jednak pewne – obsługa klientów stoi na dość niewysokim poziomie. Niestety, ale takich przykładów na łamach Bezprawnika publikujemy coraz więcej. Wiemy już, że reklamacja na poczcie to droga przez mękę, a odwołany lot to często przykład tego jak nie postępować z pasażerami linii lotniczych. Z powyższej historii wiemy natomiast jak nie obsługiwać klientów.