Złożyłem reklamację na żenujący poziom usług świadczonych przez listonosza na moim osiedlu. Nie spodziewałem się absolutnie niczego, ale i tak odpowiedź mocno mnie zawiodła. Zrobiłem to tylko po to, żebyście Wy nie musieli. Dużo lepiej działa stara dobra awantura. Reklamacja na poczcie nic nie daje.
Listonosz na moim osiedlu postanowił mieszkańcom zapewnić dodatkowe emocje, zupełnie niczym w rosyjskiej ruletce. Awizo zostawiał, jak chce, gdzie chce i komu chce. No i przede wszystkim – kiedy chce. Zdaje się, że ustawowe terminy zupełnie go nie obchodziły. Ostatecznie doszło do tego, że jedną przesyłkę zwrócono nadawcy, bo awizo w skrzynce pojawiło się już po terminie. Wizyta na poczcie również nic nie dała. Listonosz jest zatrudniony w zupełnie innym oddziale, więc zostałem odesłany do internetowego formularza reklamacji. Teraz już wiem, że reklamacja na poczcie nic nie daje.
Nie jestem typem człowieka, który rozładowuje frustracje na Bogu ducha winnych frontowych pracowników poczty. Dlatego bardzo ucieszyłem się, że reklamacja na poczcie może zostać złożona za pośrednictwem całkiem przejrzystego formularza. Nie oczekiwałem jednak zbyt wiele po takiej reklamacji. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się absolutnie niczego. W końcu ostatecznie sprawa sprowadzała się do tego, że ja twierdziłem, że listonosz nie zostawił mi w skrzynce awizo. Wystarczyło, że ten stwierdził, że awizo zostawił i cała sprawa stawała się typowym słowo przeciwko słowu. Typowym tym bardziej że z jednej strony był „upierdliwy klient”, a z drugiej „doświadczony pracownik”.
Reklamacja na poczcie nic nie daje
Złożyłem zatem reklamację na, moim zdaniem, skandaliczne zaniedbanie obowiązków przez listonosza. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, że zostawianie awizo po nieudanej próbie doręczenia to podstawowy obowiązek listonosza. Przyzwyczailiśmy się jednak do tego, że ci nie noszą ze sobą wszystkich przesyłek, a zostawiają jedynie awizo. Być może to lenistwo, a być może narzucone wyśrubowane wymagania przełożonych. Zapewne to mieszanka wszystkiego. Wygląda jednak na to, że listonosze postanowili pomijać nawet i ten krok i nie zostawiać w skrzynce pierwszego z wymaganych dwóch awizo.
Właśnie otrzymałem odpowiedź na jedną ze swoich reklamacji, którą można podsumować bardzo krótko. Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz? Dowiedziałem się, że zgodnie z prawem pocztowym listonosz musi zostawiać w skrzynce awizo. Ponadto z ustaleń wynika, że listonosz zawsze podejmuje próbę doręczenia na wskazany adres. Najlepsze pozostawiono na koniec.
Informujemy, że czynności związane z podjęciem próby doręczenia przesyłek przez operatora oraz ich awizowanie nie wymagają uwierzytelniania ich wykonania. W związku z powyższym, jednoznaczne odniesienie się do sygnalizowanych zastrzeżeń jest utrudnione.
Wychodzi na to, że składając reklamację na brak awizo w skrzynce, klient poczty dowie się, że listonosz zawsze puka dwa razy zostawia awizo, a nawet jeżeli nie, to i tak nie ma tego jak sprawdzić. Szkoda tylko, że zawsze muszę prosić tych nadawców poczty, których znam o podanie numeru przesyłki, bo istnieje ryzyko, że nigdy się o niej nie dowiem.