Utrudnienie dostępu do broni palnej nie będzie tak drastyczne, jak się spodziewano

Codzienne Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (43)
Utrudnienie dostępu do broni palnej nie będzie tak drastyczne, jak się spodziewano

W polskim internecie zawrzało. Rząd planuje nowelizację pewnej, istotnej z punktu widzenia posiadaczy broni palnej, ustawy. Szykować się miało kolejne utrudnienie dostępu do broni, przepychane po cichu, pod zwyczajowym płaszczykiem dostosowania się do wymogów unijnego prawa. Czy rządzący naprawdę chcieli rozbroić do reszty Polaków? Czy powinni? 

Utrudnienie dostępu do broni palnej w ramach europejskiej walki z terroryzmem

Mowa o ustawie o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym. Jej zasadniczym celem było wdrożenie stosownej dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady, która z kolei miała – poprzez zwiększenie kontroli nad posiadaniem broni – przeciwdziałać aktom terroru w Europie. Czy posiadacze broni palnej faktycznie wciąż mają się czego obawiać? W projekcie znalazło się kilka zapisów, które mogą potencjalnie utrudnić im życie.

W pierwszej kolejności chodzi o rejestrację broni czarnoprochowej rozdzielnego ładowania. Mamy do czynienia z nią wówczas, gdy pocisk i materiał miotający nie są ze sobą połączone w jeden nabój. Rejestracja taka miała odbywać się w sposób uproszczony, a więc poprzez tzw. kartę rejestracyjną broni. W przypadku całej broni rejestrowanej a nie wymagającej zezwolenia, dojść miał obowiązek informowania o miejscu jej przechowywaniu. Broń rozdzielnego ładowania miała być również oznakowana we właściwy sposób – nawet, jeśli na podstawie innych przepisów już stosowne oznaczenie posiadała.

Rządowe propozycje były bardziej uprzykrzeniem posiadania broni, niż utrudnieniem jej zdobycia

Kolejną szykowaną przez rząd niedogodnością były obowiązkowe badania lekarskie i psychologiczne co pięć lat. Do tego dochodził zakaz przenoszenia załadowanej broni sportowej poza strzelnicą oraz używania na niej broni pamiątkowej. Zakazane miały być również magazynki o określonej pojemności. Te będące w posiadaniu osób prywatnych podlegać miały obowiązku bezpłatnego oddania ich przez właścicieli policji. Konfiskowana miała być również broń samopowtarzalna przerobiona z broni samoczynnej. Reglamentowane miały być również… muzealne zapasy broni palnej. Jak widać, w planach nie było jeśli chodzi o samo utrudnienie zdobycia stosownego pozwolenia.

Skala wzburzenia rządowymi propozycjami wydawała się być jednak dość duża. Jak to zwykle w takim wypadku bywa, pojawiły się internetowe petycje wzywające rząd do zarzucenia prac nad swoim projektem. Przy okazji, jak łatwo się domyślić, autorzy petycji oczekiwali od Sejmu przyjęcia rozwiązań idących w dokładnie przeciwnym kierunku. Trudno byłoby uwierzyć w skuteczność tego rodzaju form protestu, najprawdopodobniej nikt z osób zajmujących się projektem ustawy nawet się z nią nie zaznajomił. A jednak utrudnienie dostępu do broni palnej w tej formie nie dojdzie najprawdopodobniej do skutku.

Czy planowane utrudnienie dostępu do broni było faktycznie ukrywane przed obywatelami?

Jak podaje rmf24, Joachim Brudziński, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, podjął decyzję o usunięciu z projektu najbardziej kontrowersyjnych zapisów. Co ciekawe, nastąpić to miało właśnie w trakcie konsultacji społecznych. Zrezygnowano z obowiązku podwójnego oznaczania broni. Ograniczono zakaz posiadania magazynów o dużej pojemności do broni wymagającej pozwolenia na jej posiadanie. Badania lekarskie oraz przedstawienie zaświadczenia o niekaralności w przypadku broni pneumatycznej, sygnałowej, gazowej i alarmowej oraz reprodukcji broni czarnoprochowej rozdzielnego ładowania przestanie nie będzie wymagane. Muzea nie będą musiały martwić się ograniczeniami w posiadaniu eksponatów będących bronią palną. Sportowy pistolet, lub karabinek, wciąż będzie można nosić załadowane poza strzelnicą.

MSWiA dodatkowo zarzeka się, że zamierza jedynie wprowadzić do polskiego prawa to, czego wymaga prawo unijne – bez tworzenia jakichkolwiek własnych regulacji. Wcześniej także mówiono o „wiernej implementacji”. Jak widać, usunięto właściwie wszystkie zapisy, które były kwestionowane przez pasjonatów militariów oraz zwolenników szerokiego dostępu obywateli do broni palnej. Żadne utrudnienie dostępu do broni najwyraźniej nie nastąpi. I to wcale nie jest taka dobra wiadomość.

Być może jakieś utrudnienie dostępu do broni czarnoprochowej byłoby jednak wskazane?

Oczywistym jest, że osoby czujące zagrożenie dla życia i zdrowia swojego, bądź swoich rodzin, powinny mieć możliwość skutecznej i samodzielnej obrony. Nikogo nie trzeba przekonywać, że broń palna używana przez przestępców nie będzie pochodzić z legalnego źródła. To dość istotne także przy ocenie sensu unijnej dyrektywy, która wymusiła zmiany w polskim prawie. Ciężko natomiast traktować poważnie zapewnienia, że Polacy uzbrojeni, nawet powszechnie, w broń krótką i czarnoprochową w jakiś istotny sposób wzmocnią potencjał obronny naszego państwa.

Problem w tym, że nawet taka broń, w warunkach odbiegających od współczesnego pola walki, wciąż jest skutecznym środkiem do zabijania. Czasem zwierząt, częściej jednak ludzi. Była również w tym celu wykorzystywana w okresie, w którym została stworzona. Obecne prawo zabrania posiadać bez zezwolenia kuszy. Jest to broń dużo starsza, także mniej skuteczna niż nowoczesne karabiny szturmowe – a jednak prosta w obsłudze, cicha i zabójcza. Czy, dajmy na to, w pełni funkcjonalna replika muszkietu skałkowego z końca XVIII w. nie może być potencjalnie niebezpieczna w niepowołanych rękach? W tym przypadku, oglądanie się na rozwiązania amerykańskie bardziej, niż zachętą do ułatwienia dostępu do broni dla wszystkich zainteresowanych, powinno być dla nas przestrogą.

By uzyskać prawo jazdy, trzeba spełnić szereg wymogów, które mają udowodnić, że kandydat na kierowcę nie będzie stanowić niebezpieczeństwa dla siebie i otoczenia. W przypadku w pełni funkcjonalnej broni palnej, testy psychologiczne oraz zaświadczenie o niekaralności wydają się być nie żadną fanaberią, a wręcz niezbędnym minimum formalności. W tym aspekcie sprawy, utrudnienie dostępu do broni wydaje się być właściwym rozwiązaniem. Szkoda w takim razie, że nie dojdzie do skutku.