Czy uzależnienie od masturbacji można wykorzystać politycznie? Próbowali tego Rosjanie, czego dowodzi raport amerykańskiej Senackiej Komisji ds. Wywiadu. Wszystko po to, by móc jeszcze skuteczniej szantażować biednych, uzależnionych Amerykanów.
Polityczna rzeczywistość świata z przełomu 2018 i 2019 roku przypomina film szpiegowski, do którego scenariusz napisali John le Carré razem z Quentinem Tarantino po suto zakrapianej imprezie. Wszystko jest dziwne i nieoczywiste, do tego wszędzie gdzieś widzimy rękę rosyjskich służb. A przy tym wszystko jest zwariowane niczym u Tarantino – i pełne seksu.
Właśnie został dopisany kolejny akt do tej tragikomedii. W roli głównej – uzależnienie od masturbacji.
Uzależnienie od masturbacji. Fałszywa infolinia dla amerykańskich katolików
Z raportu senackiej komisji wynika, że fałszywą infolinię stworzyła organizacja Internet Research Agency (IRA). Nazwa brzmi może zachodnio, ale kryje się pod nią tak naprawdę słynna fabryka trolli z Petersburga. Ślady IRA można znaleźć we wszystkich „czarnych” kampaniach ostatnich lat. Trolle z Rosji „pomagały” przy kampanii Trumpa, w kampanii brexitowej i w wielu innych. Pomagały też oczywiście odpowiednio „sprzedać” zachodniej opinii publicznej rosyjską inwazję na Ukrainę.
Teraz wyszło, że IRA chciała szantażować też Amerykanów, którzy są uzależnieni od masturbacji. Jak wynika ze wspomnianego raportu, Rosjanie mieli nawet tworzyć specjalne chrześcijańskie strony na Facebooku. Tam mieli docierać do uzależnionych – i podsuwać im infolinię.
Raport podaje, że takie posty pojawiły się na przykład fanpage’u „Army of Jesus.” – Nie możesz trzymać Jezusa gdy się masturbujesz – skorzystaj z naszej infolinii – tak miała brzmieć treść jednego z postów. Wiadomo też, że posty pojawiały się na fałszywych stronach facebookowych, kierowanych do środowiska LGBT.
Co się działo dalej? Ile osób skorzystało z infolinii? W jaki sposób Rosjanie potem ich szantażowali? Na te pytania niestety raport nie odpowiada.
Uzależnienie od masturbacji. Działanie rosyjskich służb w sumie nie powinno dziwić
Czy wykorzystywanie infolinii do szantażu powinno dziwić? Chyba niekoniecznie, gdy przypomnimy sobie kto stoi na czele dzisiejszej Rosji. Putin to przecież funkcjonariusz KGB w randze pułkownika. – Były – można by dodać. Ale przecież ponoć ze służb się nigdy nie odchodzi. A w końcu rosyjskie służby zawsze uwielbiały wykorzystywać słabości potencjalnych ofiar czy informatorów. W tym, a może przede wszystkim, słabość do seksu.
Ponoć rosyjskie służby mają też seksualne haki na samego Donalda Trumpa. Słynny w USA Raport Steele’a – „byłego” oficera MI6 wspominał o dawnej wizycie Trumpa w Moskwie. Miał spać w hotelu „obstawionym” przez rosyjski wywiad. Trump tymczasem miał nie być sam w pokoju, a z gromadą prostytutek. Nagranie, wg Steele’a, ma do dziś trzymać prezydenta w szachu…
Czy można te wszystkie raporty i informacje zignorować – i stwierdzać, że zachodnie służby jednak przesadzają? Chyba jednak jest ich za dużo, by po prostu machnąć ręką. Wydaje się, że naprawdę mamy dziś nową zimną wojnę, a na froncie jest każdy, kto ma połączenie internetowe. I każdy może być wykorzystany, niezależenie od swoich słabości i uzależnień.