Politycy kpią sobie z podatników już 15 lat i nic nie wskazuje na to, by cokolwiek miało się zmienić
Podatek od towarów i usług stanowi najskuteczniejszy sposób państwa na pozyskanie pieniędzy. W tym roku ma wnieść do budżetu astronomiczną sumę 349,5 mld zł. Od 2011 r. w naszym kraju obowiązuje stawka 23%. Warto wspomnieć, że należy do najwyższych w Europie. Więcej odprowadzają jedynie Szwedzi, Węgrzy, Duńczycy, Finowie i Grecy. Od 1 lipca do tego grona dołączą Estończycy ze stawką 24%. Co ciekawe, ta obowiązująca w Polsce jest jedynie stawką tymczasową.
Pod koniec 2010 r. ówczesny rząd PO-PSL zdecydował, że państwu potrzeba więcej pieniędzy na walkę z szalejącym wówczas kryzysem. Dlatego postanowił tymczasowo podnieść podstawową i obniżoną stawkę podatku VAT. Problem w tym, że ta "tymczasowość" trwa już 15 lat. Kolejne rządy przedłużały prowizorkę w nieskończoność. Równocześnie nie zdecydowali się na utrwalenie stanu obecnego poprzez trwałą zmianę stawek. Można się domyślać, że odebranie ostatnich strzępów nadziei Polakom słusznie uznano za posunięcie niekorzystne z punktu widzenia czysto politycznego.
Czy da się w tym momencie coś zrobić, by przywrócić stawkę VAT 22%? Na pierwszy rzut oka cała nasza nadzieja tkwi w nowym prezydencie. Tak się bowiem składa, że Karol Nawrocki w trakcie kampanii wyborczej obiecywał:
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Można oczywiście powątpiewać, czy to cokolwiek da. Obecna koalicja rządząca cały czas dysponuje bowiem stabilną większością. Nic nie stoi na przeszkodzie, by odrzucić inicjatywę ustawodawczą ze strony prezydenta. Prawdę mówiąc, może ona najzwyczajniej w świecie wylądować w sejmowej zamrażarce. Naszą jedyną szansą wydaje się prezydenckie weto.
Ustawodawca bardzo się postarał, by "tymczasowa" podwyższona stawka została z nami na zawsze
Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że wystarczy po prostu zawetować kolejne przedłużenie obowiązywania "tymczasowej" stawki podatku od towarów i usług. VAT 22% w ten sposób niestety do nas nie wróci. Wszystko przez art. 146ef ustawy o podatku od towarów i usług.
Jak należy rozumieć ten podatkowoprawny bełkot? Okazuje się, że dopóki wydatki na obronność przekraczają 3% PKB, dopóty obowiązuje "tymczasowa" stawka VAT 23%. Biorąc pod uwagę zobowiązania sojusznicze w ramach NATO oraz jawnie wrogie sąsiedztwo Rosji i Białorusi, zredukowanie tych wydatków po prostu nie wchodzi w grę. Trzeba przyznać, że rządzącym udało się skutecznie zabetonować stawki podatku od towarów i usług.
Żeby przywrócić stawkę VAT 22%, nowy prezydent musiałby skutecznie zaszantażować rząd w jakiejś sprawie
Przed uchwaleniem zacytowanego wyżej przepisu sprawy rzeczywiście wyglądały nieco inaczej. Podwyżkę stawki podatku od towaru i usług należało co jakiś czas przedłużyć. W takiej sytuacji wystarczyło zawetowanie ustawy przez prezydenta, by stawka VAT 22% wróciła. Nie da się ukryć, że Andrzej Duda nigdy się nie zdecydował na taki krok. Być może przyzwyczaił się, podobnie jak większość Polaków?
Karol Nawrocki po rozpoczęciu swojego urzędowania może jedynie targować się z rządem. Mechanizm w tym przypadku byłby bardzo prosty. Prezydent może upatrzeć sobie jakąś ustawę, na której bardzo zależy rządowi i zagrozić jej zawetowaniem, jeżeli ten nie przywróci podstawowej stawki VAT 22%. Oczywiście nie ma gwarancji, że rząd Donalda Tuska by ustąpił. Są ku temu dość konkretne powody.
Nie ma się co oszukiwać: deficyt budżetowy Polski w ostatnich latach zauważalnie wzrósł. Na okrojenie wydatków państwa się nie zanosi. Dotyczy to także programów socjalnych odziedziczonych po PiS. Nawet gdyby jakimś cudem rządzący zdecydowali się na choćby ich racjonalizację, to akurat w tym przypadku weto wydaje się pewne.
Równocześnie przywrócenie stawki VAT wiązałoby się z dość dużym uszczerbkiem w budżecie państwa. Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko 1% mniej. Nie da się jednak ukryć, że przekłada się on na przeszło 15 mld zł. Dla porównania: niesławny Kredyt na start kosztowałby państwo 21,5 mln zł przez 10 lat. Obniżenie składki zdrowotnej przedsiębiorcom miało kosztować 4,6 mld zł rocznie. Cały program Rodzina 800 Plus kosztuje Polskę 70 mld zł.
Nie ma także gwarancji, że ewentualny powrót do pierwotnej stawki podatku VAT przyniosłoby jakąkolwiek korzyść konsumentów. W końcu sprzedawcy mogliby najzwyczajniej w świecie nie obniżyć ceny swoich produktów. Znalezienie sobie jakiejś ładnie brzmiącej wymówki zapewne nie byłoby trudne. Tym samym sens całej operacji można podać w wątpliwość.