Co to właściwie oznacza dla klientów?
W praktyce oznacza to, że Warta wypłaci świadczenie nie tylko w przypadku tych chorób, które są wymienione w polisie, ale również – i to jest absolutna nowość na rynku – wtedy, gdy lekarze zdiagnozują poważne schorzenie, którego jeszcze w katalogu nie ma. To zabezpieczenie na wypadek, że medycyna nazwie i sklasyfikuje nowe jednostki chorobowe, albo gdy choroba dopiero pojawi się w świadomości systemu opieki zdrowotnej.
Czytaj też: Rodzice, już niedługo będą was naciągać na ponoć obowiązkowe ubezpieczenie szkolne
Dla mnie brzmi to jak realne wzmocnienie poczucia bezpieczeństwa i zaufania do polisy (oczywiście zobaczymy jak potem będzie z ich egzekwowaniem). Bo największą bolączką dotychczasowych ofert ubezpieczycieli, był właśnie zamknięty katalog – jeśli nie zmieściłeś się w definicjach, nie miałeś prawa do pieniędzy.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Prostsze zasady, szybsze wsparcie
Warta uprościła też definicje chorób. Do tej pory często trzeba było czekać, aż choroba osiągnie zaawansowane stadium, żeby uzyskać świadczenie. Teraz wystarczy sam fakt rozpoznania. W praktyce oznacza to, że pieniądze mogą trafić do chorego dużo szybciej – a w takich sytuacjach czas jest często kluczowy.
Skrócono również okres karencji – z 90 do 30 dni – i zlikwidowano limit liczby operacji, za które można otrzymać odszkodowanie. To kolejne ukłonienie się w stronę klienta, któremu łatwiej będzie spełnić warunki umowy.
Medycyna idzie naprzód, katalog też
Warta zaktualizowała ponadto katalog operacji – dodała ponad 100 nowych procedur. Lista liczy już ponad 700 zabiegów, zgodnych z aktualną praktyką medyczną. Podobne zmiany zaszły w obszarze nowoczesnych terapii. Polisa obejmuje m.in. immunoterapię przy stwardnieniu rozsianym czy terapię genową stosowaną w leczeniu SMA – jedne z najdroższych i najbardziej zaawansowanych metod na świecie.
Nowością jest także wypłata świadczenia od pierwszego dnia pobytu w szpitalu, i to zarówno w przypadku choroby, jak i wypadku. Limit? Nawet 365 dni w roku. Dodatkowo pojawiło się wsparcie finansowe przy pierwszym pobycie w szpitalu rehabilitacyjnym po zawale lub udarze. To istotne, bo polski system ochrony zdrowia wciąż kuleje na etapie rehabilitacji, a pacjenci często zostają w niej sami.
Firma ubezpieczeniowa wydłużyła też możliwość zawarcia umowy do 65. roku życia, a polisa chroni do 70. Uproszczono listę wyłączeń odpowiedzialności, co ma zwiększyć przejrzystość oferty i zredukować liczbę sporów. Klient może czuć, że to rozwiązania mniej skomplikowane, bardziej „dla ludzi”.
Światowa ochrona
Kolejna zmiana to pełna ochrona na całym świecie – niezależnie od tego, czy ktoś będzie miał operację w Warszawie, czy w klinice w Nowym Jorku. Dla osób mobilnych, pracujących za granicą czy podróżujących to istotna przewaga.
Czytaj też: Karta EKUZ wbrew pozorom nie gwarantuje nam darmowego leczenia za granicą
Rynek ubezpieczeń życiowych w Polsce jest od lat w delikatnej stagnacji – firmy prześcigają się w dodatkach, ale często klient, który naprawdę potrzebuje pomocy, odbija się od zawiłych definicji i klauzul. Ja sam nie jestem wielkim fanem ubezpieczeń, skoro niemal zawsze sprawa kończy się w sądzie. Tym razem zmiany wyglądają na realne otwarcie oferty: więcej chorób, krótsza karencja, szersze procedury i jasne zasady wypłat. Miejmy nadzieję, że zmiana katalogu Warty to krok w dobrym kierunku.