Co to właściwie oznacza dla klientów?
W praktyce oznacza to, że Warta wypłaci świadczenie nie tylko w przypadku tych chorób, które są wymienione w polisie, ale również – i to jest absolutna nowość na rynku – wtedy, gdy lekarze zdiagnozują poważne schorzenie, którego jeszcze w katalogu nie ma. To zabezpieczenie na wypadek, że medycyna nazwie i sklasyfikuje nowe jednostki chorobowe, albo gdy choroba dopiero pojawi się w świadomości systemu opieki zdrowotnej.
Czytaj też: Rodzice, już niedługo będą was naciągać na ponoć obowiązkowe ubezpieczenie szkolne
Dla mnie brzmi to jak realne wzmocnienie poczucia bezpieczeństwa i zaufania do polisy (oczywiście zobaczymy jak potem będzie z ich egzekwowaniem). Bo największą bolączką dotychczasowych ofert ubezpieczycieli, był właśnie zamknięty katalog – jeśli nie zmieściłeś się w definicjach, nie miałeś prawa do pieniędzy.
Prostsze zasady, szybsze wsparcie
Warta uprościła też definicje chorób. Do tej pory często trzeba było czekać, aż choroba osiągnie zaawansowane stadium, żeby uzyskać świadczenie. Teraz wystarczy sam fakt rozpoznania. W praktyce oznacza to, że pieniądze mogą trafić do chorego dużo szybciej – a w takich sytuacjach czas jest często kluczowy.
Skrócono również okres karencji – z 90 do 30 dni – i zlikwidowano limit liczby operacji, za które można otrzymać odszkodowanie. To kolejne ukłonienie się w stronę klienta, któremu łatwiej będzie spełnić warunki umowy.
Medycyna idzie naprzód, katalog też
Warta zaktualizowała ponadto katalog operacji – dodała ponad 100 nowych procedur. Lista liczy już ponad 700 zabiegów, zgodnych z aktualną praktyką medyczną. Podobne zmiany zaszły w obszarze nowoczesnych terapii. Polisa obejmuje m.in. immunoterapię przy stwardnieniu rozsianym czy terapię genową stosowaną w leczeniu SMA – jedne z najdroższych i najbardziej zaawansowanych metod na świecie.
Nowością jest także wypłata świadczenia od pierwszego dnia pobytu w szpitalu, i to zarówno w przypadku choroby, jak i wypadku. Limit? Nawet 365 dni w roku. Dodatkowo pojawiło się wsparcie finansowe przy pierwszym pobycie w szpitalu rehabilitacyjnym po zawale lub udarze. To istotne, bo polski system ochrony zdrowia wciąż kuleje na etapie rehabilitacji, a pacjenci często zostają w niej sami.
Firma ubezpieczeniowa wydłużyła też możliwość zawarcia umowy do 65. roku życia, a polisa chroni do 70. Uproszczono listę wyłączeń odpowiedzialności, co ma zwiększyć przejrzystość oferty i zredukować liczbę sporów. Klient może czuć, że to rozwiązania mniej skomplikowane, bardziej „dla ludzi”.
Światowa ochrona
Kolejna zmiana to pełna ochrona na całym świecie – niezależnie od tego, czy ktoś będzie miał operację w Warszawie, czy w klinice w Nowym Jorku. Dla osób mobilnych, pracujących za granicą czy podróżujących to istotna przewaga.
Czytaj też: Karta EKUZ wbrew pozorom nie gwarantuje nam darmowego leczenia za granicą
Rynek ubezpieczeń życiowych w Polsce jest od lat w delikatnej stagnacji – firmy prześcigają się w dodatkach, ale często klient, który naprawdę potrzebuje pomocy, odbija się od zawiłych definicji i klauzul. Ja sam nie jestem wielkim fanem ubezpieczeń, skoro niemal zawsze sprawa kończy się w sądzie. Tym razem zmiany wyglądają na realne otwarcie oferty: więcej chorób, krótsza karencja, szersze procedury i jasne zasady wypłat. Miejmy nadzieję, że zmiana katalogu Warty to krok w dobrym kierunku.