Oddzielenie „czystej” łazienki od „brudnego” WC
Nie wszystkie praktyki w budownictwie, które upowszechniły się w Polsce w okresie komunizmu, są złe. Ba, sporo z nich do dziś przywoływanych jest jako pozytywny przykład.
W dyskusjach na ten temat często jako niekwestionowany plus wskazuje się znacznie większe odległości między blokami i oddzielanie ich zielenią.
O ile o tym wiemy wszyscy, o tyle nie każdy ma świadomość zalet budowanych w komunizmie łazienek i toalet.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Charakterystyczne dla PRL-u układy mieszkań i domów, w których stanowią osobne pomieszczenia, wynikały z założenia, że służą one zupełnie różnym czynnościom. We wskazanym czasie łazienka standardowo była wyposażona w wannę (rzadziej prysznic) oraz umywalkę i ewentualnie pralkę.
Uchodziła za pomieszczenie „czyste”, a więc np. wolne od przykrych zapachów. Z kolei WC kwalifikowano jako przestrzeń „brudną”, przeznaczoną wyłącznie do czynności fizjologicznych, którą dla komfortu domowników planowano osobno.
Poza takim punktem wyjścia architektów opisane rozwiązanie ułatwiało korzystanie z mieszkania rodzinom. Dla przykładu gdy któryś z domowników długo się mył, inne osoby mogły swobodnie pójść do toalety.
Dziś łazienka i WC to jedno pomieszczenie, bo tak jest taniej
Możliwość wydzielenia sumarycznie mniejszej powierzchni, jeden otwór drzwiowy, pojedynczy punkt oświetleniowy czy kanał wentylacyjny – wszystko to pozwala na cięcie wydatków.
Praktyka łączenia łazienki z ubikacją stopniowo upowszechniała się w naszym budownictwie od lat dziewięćdziesiątych. Ale mimo to każdy, kto stawia dom czy ma wpływ na projekt mieszkania u dewelopera, może zaplanować wspomniane pomieszczenia zgodnie ze swoimi potrzebami.
W tym miejscu nasuwa się pytanie: a co z umywalką w toalecie w PRL-owskim budownictwie? Podstawowa instalacja i wyposażenie często obejmowały wyłącznie miskę ustępową ze spłuczką. W okresie komunizmu nierzadko nie przewidywano umywalki w WC w ramach podstawowej instalacji.
Sprawiało to, że korzystanie z takiego pomieszczenia było dość niepraktyczne. W końcu po wizycie w ubikacji zawsze przecież trzeba umyć ręce. A żeby to zrobić, należało w takiej sytuacji przejść do łazienki lub ewentualnie do kuchni, jeśli łazienka była zajęta. Dodajmy, że ta druga opcja okazywała się mało higieniczna.
Jednak każdy, kto chciał, mógł w prosty sposób rozwiązać ten problem. W tym celu wystarczało po prostu zamontowanie umywalki – a wszędzie tam, gdzie znajduje się woda i kanalizacja, można to zrobić.
Jeśli więc dziś w PRL-owskim budownictwie spotykamy oddzielone od łazienki WC z umywalką, często oznacza to, że właściciel nieruchomości wykazał się pewną inicjatywą. Obecnie powinien to być zresztą standard, do którego należy dążyć.