Internauci dobrze wiedzieli co grozi za torrenty. Skąd zatem agresja wobec dystrybutora Wkręconych, gdy walczy z piratami?

Gorące tematy Technologie Dołącz do dyskusji (154)
Internauci dobrze wiedzieli co grozi za torrenty. Skąd zatem agresja wobec dystrybutora Wkręconych, gdy walczy z piratami?

Nielegalny charakter torrentów wydaje się wiedzą dość powszechną we współczesnym świecie. Nawet jeśli ktoś nie rozumie technicznych meandrów P2P czy przepisów prawa autorskiego, zdroworozsądkowo musi zdawać sobie sprawę, że z możliwością pozyskania za darmo filmu, który znajduje się w tradycyjnej sprzedaży, jest „coś nie tak”. 

Internauci mają świadomość nielegalnego charakteru torrentów. Jednakże w większości wypadków godzą się z tym ryzykiem przedkładając możliwość obejrzenia nowego filmu lub odcinka serialu nad ewentualne, odległe i nierealne konsekwencje prawne. A jednak, dystrybutor filmu „Wkręceni” powiedział „sprawdzam” i obecnie jest obiektem kpin ze strony internatów. Ci szydzą między innymi z jakości filmu i jego średniej ocen na Filmwebie, chociaż wielu z szydzących nie przeszkodziło to, by przed kilkoma miesiącami pobrać go na swój dysk.

Ochrony własności intelektualnej nie można zawsze zbyć copyright trollingiem

Bóg i archiwum tekstów nam świadkiem, że jesteśmy zagorzałymi przeciwnikami copyright trollingu. Wraz z Dziennikiem Internautów udało nam się medialnie rozmontować firmę Lex Superior, która wysyłała wezwania do zapłaty metodą na chybił trafił. Pomogliśmy też ludziom, którzy otrzymywali wezwania w sprawie rzekomego naruszenia praw autorskich wydawnictwa Media Rodzina. Ba, nawet w sprawie nieszczęsnych Wkręconych doradzaliśmy naszym klientom już przed rokiem sygnalizując, że jeśli producent jest pewny swego stanowiska, a otrzymane wezwania niekoniecznie muszą być pomyłką, to może się zdarzyć tak, że za jakiś czas do naszych drzwi zapuka policjant żądając wydania komputera.

Należy jednak rozróżnić walkę Bezprawnika z copyright trollingiem, czyli wysyłaniem rozmaitych wezwań do zapłaty bardzo często w ogóle bez bezpośredniego powiązania z naruszeniem praw autorskich, a prawem przedsiębiorców do ochrony ich własności intelektualnej. Niestety, wielu czytelników, a nawet renomowane media, czasem jest zdania, że zwalczanie „copyright trollingu” i zwalczanie „copyright” w ogóle, jest w zasadzie tożsame.

Wkręceni na policji – czy to copyright trolling?

Fakt, iż policja zajmuje się sprawą filmu Wkręceni, dodaje tej historii pewnej wiarygodności. Otóż copyrightowe trolle przeważnie nie odważają się na skorzystanie z pomocy policji, często dysponując bezprawnie pozyskanymi bazami danych osobowych, a na dodatek opierają swoje oskarżenia na bardzo mizernych podstawach faktycznych. Jeżeli jednak dystrybutor Wkręconych zdecydował się na skorzystanie z autorytetu i możliwości organów ścigania, to niewykluczone, że jest przekonany o swoich racjach i do naruszenia praw autorskich za pośrednictwem wskazanych adresów IP w istocie doszło.

Z punktu widzenia podatnika nie jest to niestety wymarzona sytuacja, ponieważ prawdopodobnie cała operacja będzie kosztowała Skarb Państwa – szczególnie jeśli informacja o skali 40 000 osób jest prawdziwa – zdecydowanie więcej, niż jest to warte. Policja wykona w tym aspekcie lwią część pracy za dystrybutora, by następnie umożliwić uzyskanie odszkodowań o symbolicznym wymiarze.

Don’t hate the player, hate the game

Należy natomiast pamiętać, że w świetle ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, dystrybutor ma prawo do dochodzenia swoich roszczeń, a przepisy karne ustawy (o których usunięcie postulowaliśmy zresztą na Bezprawniku kilkukrotnie) w istocie umożliwiają daleko idące zaangażowanie policji w tym zakresie.

Wielu użytkowników torrentów jest świadomych możliwej odpowiedzialności za naruszenie praw autorskich, jednak traktuje ją jako rzecz tak nieprawdopodobną, że aż zupełnie ją bagatelizują. Jednakże jeden z dystrybutorów zdecydował się skorzystać ze swoich uprawnień. Złapani na gorącym uczynku kpią z twórców filmu i jego poziomu, choć jeszcze chwilę byli gotowi naruszyć prawo, żeby go obejrzeć. Idą nawet dalej, przygotowując wyliczenia, że cała akcja była od początku zaplanowana, a dystrybutor zarobi w ten sposób znacznie więcej, niż w kinie. Jeśli przegrywać, to z klasą. Don’t hate the player, hate the game.

Afera filmu „Wkręceni”, czytaj więcej: