Rządzący skarżą się na lekarzy migających się od pracy przy epidemii. Znaleźli więc chyba rozwiązanie – wspomoże wojsko. Na razie żołnierze będą pobierali próbki do badań na obecność koronawirusa we wszystkich punktach w Polsce.
– Wojskowi mają odpowiednie przeszkolenie i sprawdzili się podczas pierwszej fali epidemii – poinformował jakiś czas temu Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej.
„Od początku roku zarówno Wojska Obrony Terytorialnej, jak i wojska operacyjne prowadzą działania mające na celu walkę z epidemią koronawirusa. Żołnierze wspierają działania, dzięki którym możliwe jest ograniczenie rozprzestrzeniania się epidemii, a także łagodzenie jej skutków. Każdego dnia w walkę z koronawirusem zaangażowanych jest kilka tysięcy żołnierzy oraz pracowników resortu” – czytamy na stronie ministerstwa.
Kilka tygodni temu w Zegrzu, gdzie mieści się dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnej, odbyła się odprawa kadry dowódczej. Wzięli w niej udział premier Mateusz Morawiecki oraz Wojciech Skurkiewicz, wiceminister resortu obrony narodowej. Premier Morawiecki podkreślał, że na wielu polach działań walki z koronawirusem dzięki żołnierzom można luzować zasoby kadrowe w służbie zdrowia. Mogą oni wykonywać bardziej specjalistyczną pracę.
– Będziemy luzować wysokiej klasy specjalistów – ratowników medycznych, pielęgniarki i pielęgniarzy – i w to miejsce będą wchodzić żołnierze, w całym kraju tworząc punkty wymazowe – mówił po odprawie Skurkiewicz.
Wiceminister podkreślił, że wojsko od początku pandemii uczestniczy w działaniach przeciw rozprzestrzenianiu się wirusa SARS-CoV-2 i zaznaczył, że w działaniach tych biorą udział nie tylko WOT, ale także wojska operacyjne, żołnierze podlegli Inspektoratowi Wsparcia Sił Zbrojnych oraz wojskowa służba zdrowia.
Wiceminister zwrócił także uwagę, że żołnierze udzielają także pomocy logistycznej, wspierają samorządy i domy pomocy społecznej, opiekują się też najstarszymi kombatantami.
Czy wojsko będzie obsługiwać respiratory…
Dobrze, że w trudnym czasie walki z wrogiem, jakim jest Covid-19, do walki stają wszyscy. A kto jak nie wojsko w walce sprawdzi się najlepiej? Tyle że zaczynają się moje obawy, jeśli chodzi o zdrowie i życie ludzi. Cały czas nurtuje mnie myśl, skąd wziąć właściwą liczbę lekarzy i pielęgniarek do obsługi dwóch szpitali polowych w Warszawie. Jeden na Stadionie Narodowym ma pomieścić docelowo około 1200 łóżek. Drugi szpital tymczasowy powstaje w bazie wojskowej na Okęciu.
Brakuje wyszkolonej kadry wśród personelu medycznego. Czy nie będzie tak, że gdyby liczba chorych wymagających leczenia szpitalnego znacząco się zwiększyła, to nie kto inny jak żołnierze czy studenci przejmą opiekę chociażby w tych dwóch wielkich tymczasowych szpitalach w Warszawie oraz wielu innych powstających w całej Polsce? Szczerze – nie chciałabym tego. Wydaje mi się, że nie bez powodu lekarze uczą się zawodu przez wiele lat. I że nie da się ich zastąpić żołnierzami po krótkim przeszkoleniu.