Z jakiegoś niezrozumiałego dla rządzących powodu sieci handlowe nie lubią zakazu handlu w niedziele. Tymczasem to przecież najważniejszy dzień tygodnia, przynajmniej dla katolików. Dlatego minister Marlena Maląg zapowiedziała wyjaśnienie zakazu handlu w ramach okrągłego stołu. Bezduszni kapitaliści w końcu zrozumieją, że Polacy w niedzielę mają się modlić, a nie robić zakupy.
Postawmy sprawę jasno: jedyne wyjaśnienie zakazu handlu w niedzielę jest takie, że to prezent dla Kościoła
Zakaz handlu w niedziele reklamowano jako przejaw troski o małe rodzinne sklepiki i pracowników sektora handlowego. Jego wprowadzenie wcale nie przyniosło ulgi dla tych pierwszych. Właściwie można zaryzykować tezę, że ich miejsce na rynku zajęły sieci franczyzowe w rodzaju Żabki czy Lewiatana. W przypadku pracowników całą sprawę można było rozwiązać zupełnie inaczej.
Nie należy się jednak doszukiwać sensu tam, gdzie nigdy go nie było. Prawdziwe wyjaśnienie zakazu handlu w niedziele jest zupełnie inne, co wreszcie rządzący przyznają otwarcie. Chodzi po prostu o zadowolenie kleru, na czym zależy zarówno Zjednoczonej Prawicy, jak i mocno prokościelnym związkowcom z „Solidarności„. Na dowód tego można przytoczyć zapowiedzi minister Marleny Maląg, o których informuje Business Insider.
Minister rodziny i polityki społecznej chce okrągłego stołu pomiędzy rządzącymi, związkowcami i przedstawicielami branży handlowej. Chodzi o to, że ci ostatni z jakiegoś niezrozumiałego powodu nie chcą przyjąć do wiadomości, że niedziela to czas, którym Polacy nie mogą dysponować swobodnie. Z tego powodu uparcie starają się obejść zakaz handlu na wszelkie sposoby, które dopuszcza dziurawe prawo. Stąd właśnie potrzeba wytłumaczenia handlowcom szlachetnej idei stojącej za całym zakazem. Może dzięki temu przestaną kombinować? Minister wyjaśniła:
Na roboczo ustaliliśmy, że chcielibyśmy usiąść do okrągłego stołu. Z jednej strony strona społeczna, z drugiej chcielibyśmy zaprosić przedstawicieli branży i porozmawiać o tym, jaka jest idea zamkniętych sklepów w niedzielę. Na zachodzie też sklepy w niedzielę są zamknięte
Rzeczywiście: równie surowe przepisy obowiązują przede wszystkim w krajach niemieckojęzycznych: Niemczech, Austrii i Szwajcarii. W zachodniej Europie dominują częściowe, łagodniejsze zakazy. Cała Europa Środkowo-Wschodnia, z wyjątkiem Polski, preferuje swobodę niedzielnego handlu.
Minister Magląg chce przekonywać przedsiębiorców do zakazu. Metodą „bo jak nie, to…”
Być może więc rządzący mają inne wyjaśnienie zakazu handlu w niedzielę, niż kopiowanie niemieckich wzorców? Owszem, minister Maląg wskazuje na to, że to przecież najważniejszy dzień tygodnia.
Ten dzień powinno się spędzać z rodziną. To czas dla rodziny, na modlitwę, a nie na spędzanie go w sklepie. O tym chcielibyśmy porozmawiać przy okrągłym stole
Trudno o bardziej dosadne podsumowanie istoty całego problemu. Polacy w niedzielę mają się modlić, a nie chodzić po sklepach, z rodziną albo bez niej. Konstytucyjna zasada wolności gospodarczej? Nie ma potrzeby przejmować się czymś, co można ograniczyć w drodze ustawy. Potrzeba do tego ważnego interesu społecznego? Dla Kościoła zakaz handlu w niedziele jest dostatecznie ważny, więc dla rządzących też.
To przecież postulat podnoszony przez kler od co najmniej dwóch dekad. Różnica jest taka, że przy poprzednich próbach jego przeforsowania Kościół deklarował swoje stanowisko otwarcie. Teraz mógł się schować za usłużną „Solidarnością”. Jako ciekawostkę można wspomnieć to, że przedstawiciele OPZZ dość często wypowiadają się przeciwko funkcjonowaniu zakazu. Ten związek zawodowy postuluje wprowadzić w jego miejsce prawdziwe rozwiązania na rzecz pracowników handlu. Jak już wspomniano wyżej: to nawet nie byłoby trudne. Wystarczyłaby odrobina woli politycznej.
Co jednak, jeśli handlowcy zignorują wyjaśnienie zakazu handlu w niedzielę? Minister Maląg i na to ma odpowiedź.
Będziemy pracować nad tym pomysłem, aby go zoperacjonalizować. Planujemy takie spotkanie na początku przyszłego roku. Trzeba to dobrze przygotować i włączyć Głównego Inspektora Pracy, abyśmy skutecznie realizowali to, co jest zapisane w przepisach prawa. Bo ustawa o handlu w niedzielę, jest ustawą szczelną
Innymi słowy: albo będzie tak, jak rząd chce, albo handlowców czekają represje. Nie może być przecież tak, żeby jacyś prywaciarze korzystali z rządowych przepisów przeciwko rządowemu pomysłowi. Przykładem może być poszczucie Biedronki Inspekcją Pracy w momencie, gdy sieć ogłosiła, że chce skorzystać z jednego określonego w ustawie wyjątku. W rezultacie Biedronka zrezygnowała.