Wynajem zwierząt „na godziny” brzmi mniej więcej tak samo okrutnie i bezsensownie, jak wynajem małego dziecka na taki czas. Bo zwierzętom bliżej do małych dzieci niż do racjonalnie myślących dorosłych, którzy sprzedają swój czas po osiem godzin w pracy.
Amerykańska organizacja Rescue Time reklamuje się w następujący sposób: pożyczymy wam pieska lub kotka na jeden dzień, żebyście mogli się z nim pobawić. To teoretycznie doskonała możliwość dla tych, którzy nie mogą mieć takich zwierząt na dłużej, a chcieliby im chociaż na chwilę okazać trochę uczucia. Z pozoru wygląda to bardzo fajnie: zwierzątko jest czyste, maleńkie, słodkie i zadbane. Bo tak, Rescue Time wypożycza tylko maluchy. Nie wiadomo, co się z nimi dzieje, gdy dorosną, chociaż można założyć, że znajdują sobie mniej lub bardziej tymczasowe, może nawet stałe, domy. Firma zachęca również do adopcji pożyczanych zwierząt. Mimo to ich działania są niezgodne z jakąkolwiek moralnością.
Cały wynajem kosztuje 79$, jakby ktoś pytał.
Wynajem zwierząt
Samo podejście „wynajmę zwierzę”, jakby było to mieszkanie jest już podejściem zgoła niepoważnym. Wśród pełnych emfazy komentarzy na stronie znajdują się takie jak „wypożyczyłam kotka na jeden dzień dla mojej babci, była zachwycona”. Ona tak, kotek nie. Zwierzęta potrzebują czasu, żeby oswoić się z nowym terytorium. Przerzucanie ich z jednego do drugiego domu, a później zabieranie z powrotem tworzy spory dysonans. Jeśli w danym miejscu nie ma innych zwierzaków, pies lub kot potrzebuje tygodni, czasem nawet miesięcy, by teren uznać za bezpieczny.
Tymczasem Rescue Time zajmuje się głównie potrzebami ludzi. Wynajmujesz sobie zwierzątko do domu, pogłaszczesz, porzucasz mu piłeczkę, a potem porzucasz i je. Niech u psa zawiąże się chociaż minimum więzi, niech wynajem potrwa więcej niż jeden dzień i narażamy zwierzę na cierpienie, bo będzie musiało wrócić od kogoś, do kogo zaczęło się już przywiązywać. To nie jest przedmiot, który można tak po prostu przestawiać z kąta w kąt.
Ale mi pomoc
W całej akcji chodzi głównie o nabicie sobie kabzy. 79 dolarów to naprawdę sporo, a jeśli komuś się marzy więcej, niż jeden dzień, dodatkowo wepchnie Rescue Time pieniądze do kieszeni. Oczywiście funkcjonują takie miejsca jak kocie kawiarnie (gdzie bardzo niemile widzianym jest szarpanie zwierząt), normalne jest też to, że czasem ludzie wyjeżdżając zostawiają swojego psa u kogoś innego w ramach przechowania. To są jednak zupełnie inne sytuacje: te zwierzęta mają mniejszą lub większą stabilizację.
Wyobraźmy sobie tę sytuację w ten sposób: dom dziecka oznajmia, że można sobie wynająć czterolatka na jeden dzień – za powiedzmy 100 złotych. Można go pokazać znajomym, można zabrać na plac zabaw, można go też usadzić na kanapie. Później oddajemy go tam, skąd przyszedł. I tak w kółko. Działyby się rzeczy straszne, gdyby ktokolwiek wpadł na taki pomysł. Dlaczego więc robić coś podobnego zwierzętom?