Wyroki pisane przez sztuczną inteligencję to nie jest żadna szalona wizja przyszłości. Taka praktyka została już dopuszczona między innymi w Wielkiej Brytanii. Choć sędziów jednocześnie ostrzeżono przed mnóstwem ryzyk, jakie się z tym wiążą. W Polsce każdy sposób na przyspieszenie postępowań byłby na wagę złota. Choć mam wątpliwości czy akurat ten nie wyrządzi więcej szkody niż pożytku.
Wyroki pisane przez sztuczną inteligencję
„Daily Telegraph” napisał, że na Wyspach Brytyjskich wydana jest oficjalna zgoda na korzystanie przy pisaniu wyroków ze sztucznej inteligencji. Ma ona pomagać między innymi w tworzeniu podsumowań dłuższych fragmentów tekstu. Angielski wymiar sprawiedliwości postanowił zatem wykorzystać popularność ChatGPT do usprawnienia swojego funkcjonowania. Jednak jednocześnie sędziowie zostali poinstruowani, żeby każdy taki tekst, napisany przez algorytm, dokładnie po nim sprawdzić. A to dlatego, że AI ma w zwyczaju zaciąganie z bazy danych nieprawdziwych informacji, a bywa wręcz że sztuczna inteligencja sama „wymyśla” daną sprawę. Jak możecie się domyślać, jeśli w sentencji wyroku pojawiłoby się odniesienie do procesu, który nigdy się nie odbył, sędzia mógłby właściwie powoli żegnać się ze swoim zawodem.
To, że ChatGPT zmyśla, jest wiedzą powszechną. Ale nie można zapomnieć, że jest to algorytm, który z dnia na dzień uczy się być coraz efektywniejszym. Zatem to, że dziś w Polsce trudno wyobrazić sobie stosowanie go w tak poważnych sprawach jak pisanie sądowych wyroków, nie oznacza że za kilka miesięcy taka możliwość nie stanie się czymś wartym spróbowania. Zresztą można domyślać się, że niektórzy pojedynczy sędziowie już na własną rękę próbują wyręczać się przy pomocy AI. Jednak jeśli nie zostanie to przygotowane systemowo, z wdrożeniem odpowiednich reguł i zabezpieczeń, to nie zdziwmy się, jeśli w systemie zaczną pojawiać się wyroki z typowymi dla ograniczeń sztucznej inteligencji błędami. A to byłoby oczywistą przesłanką do podważenia takiego wyroku.
Polski system wymiaru sprawiedliwości wymaga reformy jeszcze bardziej niż w 2015 roku, kiedy PiS niósł ją na sztandarach (choć, jak wiemy, zamiary miał nieczyste i wcale nie o przyspieszenie postępowań im chodziło). Dziś, gdy po ośmiu latach ciągłego spowalniania długości procesów, władzę przejmuje nowa koalicja, pierwsze miesiące i tak spędzi ona na próbie posprzątania ustrojowego bałaganu w sądach. Nie można jednak zapominać, że przewlekłość postępowań to główna bolączka polskiego sądownictwa. I znalezienie odpowiednich narzędzi do przyspieszenia czasu oczekiwania na wydanie prawomocnego wyroku powinno nastąpić szybciej niż później. Czy sztuczna inteligencja będzie jednym z elementów poważnych zmian? Moim zdaniem, jeśli już, to raczej częścią większego zestawu pomocowego dla systemu. Nic jednak nie zastąpi mądrze napisanych ustaw. I to ich nowej władzy życzę.