Wszyscy doskonale wiemy, że sytuacja pomiędzy Allegro i InPostem jest napięta. Tutaj nie ma wątpliwości co do tego, kto zaczął. Najpierw były listy do redakcji Bezprawnika, że coś niedobrego dzieje się z popularnym marketplacem.
Otóż pomarańczowa platforma za wszelką cenę starała się utrudnić dokonywanie zakupów do Paczkomatu, nachalnie podsuwając swoje alternatywne – i chyba nie będzie kontrowersji, jeśli powiem, że gorsze – rozwiązania.
Internautów wkurzało to na potęgę, i to do tego stopnia, że postanowili skarżyć się nie tylko naszej redakcji, ale też UOKiK-owi. Chwila nieuwagi i zamiast przesyłki sto metrów od domu musieli organizować wyprawę na pobliską (ale nie aż tak) stację benzynową.
Ze strony InPostu brakowało jakiegoś zdecydowanego stanowiska w tej sprawie. Na pewno fakt, że Allegro zaczęło psuć trwającą od lat współpracę, którą pokochali Polacy, nie do końca im odpowiadał. Owszem, Rafał Brzoska podbija co tydzień jakiś nowy europejski rynek, ale przecież ten polski to prawdziwy matecznik InPostu – i takie utrudnienia ze strony kluczowego kontrahenta nie mogły zostać niezauważone w siedzibie spółki.
Owszem, pojawiły się pogłoski, że InPost planuje wymyślić e-commerce na nowo – trochę w stylu blockchaina. Zamiast skupiać wszystko na jednej platformie, która robi ze sprzedawcami, co chce, popularna firma kurierska chciała przywrócić sklepom internetowym suwerenność na ich własnych serwerach, całkowicie przejmując na siebie proces finalizacji i dostarczenia produktów. Super pomysł, szczególnie z punktu widzenia patriotyzmu gospodarczego. Tyle tylko, że to na razie pogłoski.
Oficjalnie wojny Allegro z InPostem nie ma
Ale trudno jest mi oceniać słowa Rafała Brzoski z ostatniej konferencji wynikowej z innej perspektywy niż właśnie w kontekście tego sporu. Przedsiębiorca w końcu postanowił się odwinąć konkurentowi. I niby to tylko słowa, ale nawet mnie lekko zestresowały, bo przecież – jak wy wszyscy – świąteczne zakupy robię do ostatniej możliwej chwili. Czasem towar wpada do Paczkomatu jeszcze w wigilijny poranek.
Brzoska potwierdził, że InPost ponownie będzie w grudniu pracował na zwiększonych obrotach i znów zagwarantuje sprzedawcom korzystającym z jego usług dowiezienie towarów w poniedziałek poprzedzający Wigilię. Jak cytuje portal XYZ:
„Zrobimy to dla naszych największych i najbardziej lojalnych klientów. Podkreślam to. Największych i najbardziej lojalnych.”
Nie mam wątpliwości, że Allegro jest jednym z największych klientów InPostu, ale lojalne jest wobec nich w ostatnim czasie mniej więcej tak, jak Glizdogon był lojalny wobec rodziny Potterów. Szybki rzut oka do podręcznika logiki – i może być tak, że w tym roku Allegro nie dowiezie prezentów na czas.
Czyli już niemal oficjalnie: obok wkurzonych sprzedawców, klientów i UOKiK-u, swoją irytację sytuacją zdecydował się podkreślić sam InPost. Mam nadzieję, że ta mocna sugestia (i wyraźne podkreślenie) doprowadzi do rychłej deeskalacji sporu. W końcu nasze świąteczne zakupy od lat wyglądają tak, że zamawiamy prezenty właśnie z Allegro – za pośrednictwem, koniecznie, InPostu. Niech to się nie zmienia. Panie Marcinie Kuśmierz, prezesie Allegro, don’t be selfish.